45. Nowa rzeczywistość

160 20 2
                                    

Stali na zewnątrz ponad godzinę, pozwalając by deszcz doszczętnie przemoczył ich ubrania. Matka Hongjoonga starała się z nim porozmawiać, lecz ten nie miał zamiaru odezwać się do niej słowem. Właściwie, w ogóle nie potrafił nic z siebie wydusić. Czuł, jakby wszystko zawaliło mu się na głowę. Ogarnął go istny chaos, jakiego nie umiał zapanować. Przewodziła nim histeria oraz niedowierzanie, bowiem Joong nie miał zielonego pojęcia, co się z nim stanie. Od kiedy pamiętał, zawsze żył z wujem. Nie miał z nim wybitnych relacji, jednak to dzięki niemu nie dorastał w domu dziecka oraz miał dach nad głową. Wielokrotnie marzył o tym, by wyrwać się z tego mieszkania, odgrodzić grubym murem od przeszłości, swojej rodziny, jej wymagań oraz niezdrowego wpływu, jaki na niego wybierali. Nie raz płakał w poduszkę, mając nadzieję, że będzie zbierze się na odwagę, by odejść, by pozbyć się ich ze swojego życia. Tkwił tu jedynie dlatego, że czuł paraliżujący strach przed całkowitą samodzielnością. Ciągle słyszał, że nie poradzi sobie sam, nie będzie mógł się utrzymać, nie znajdzie pracy, pozwalającej opłacić rachunki, że jest coś winny człowiekowi, który uratował go przed swoistym sieroctwem. Teraz jednak nie potrafił ocenić co tak naprawdę czuł. Mógł tłumić w sobie wiele nienawiści do swojego życia oraz osób winnych wszelkich traum, czy lęków, jakich nabył przez ostatnich dwadzieścia lat, a mimo to już od godziny wylewał łzy w ramię Seonghwy i nie przestawał. Najgorsze było uświadomienie sobie, iż nie tyle płacze przez stratę, co przez przerażenie, że rzeczywiście cała dotychczasowa stabilność uległa zrujnowaniu. To było coś, co od zawsze było jego największą obawą. Dotąd miał mieszkanie, którego nienawidził, lecz zawsze tam wracał, miał pokój w którym przeżył tyle lat. Przywykł do wstawania rano i widoku Minjae w kuchni z kubkiem herbaty. Przywykł do dźwięku włączonej w tle telewizji oraz wieczornych sygnałów o tym, jaka pogoda będzie nazajutrz. Przyzwyczaił się do rutyny, jakkolwiek by jej nienawidził. Teraz nie miał już żadnej stałej w swoim życiu i to było koszmarne uczucie, a jednocześnie wiedział, że rozpatrywanie tego zdarzenia w takich kategoriach, jest strasznie egoistyczne. Dlaczego płakał, bo bał się o siebie, skoro właśnie zginął człowiek, człowiek, który chyba był najbliższym członkiem rodziny? A może tylko powinien być? Może właśnie uczucia w momencie śmierci takiej osoby, objawiają, czy ja się kochało, czy może tylko była jakąś nierozłączną częścią twojego życia i pełniła łącznik między wszystkim co ci znajome. 

Jak miał sobie teraz poradzić? Gdzie miał się udać? Wiedział, że nie zaśnie tam już nigdy, że nie będzie w stanie wrócić do swojej sypialni, mieszkać tu dalej, jak gdyby nigdy nic. Nie zniesie tej ciszy, tej rozrywającej ciszy, przypominającej o tym, że wszystko należy zacząć od nowa. Bał się zmian. Bał się tak drastycznych, nieodwracalnych zmian i panikował, bo w jego głowie wciąż był tym dzieckiem, które sobie nie da rady. Przez swoje dzieciństwo, miał wrażenie, że nigdy nie dorósł, bo przez cały czas musiał dzielić bycie dzieckiem oraz dorosłym. Teraz to wychodziło, bo nie był gotowy, nie był jeszcze na to wszystko gotowy. 

- Joongie...- po raz ostatni brunetka spróbowała się do niego odezwać, a Kim tylko zerknął na nią załzawionymi oczami, ale wciąż milczał. Nie był na nią zły, może nawet jej w tej chwili potrzebował, ale nie ufał jej, nie wierzył w życzliwe zamiary. Zresztą, nie chciał rozmawiać, nie miał na to siły. W jednym momencie najpiękniejsza wycieczka jego życia zmieniła się w istny koszmar i nie wyobrażał sobie tego, co będzie jutro, kiedy obudzi się i wszystko będzie inne. 

- Proszę dać mu spokój, to niewłaściwy moment.- westchnął Seonghwa, patrząc na kobietę. Chociaż nie znał jego matki, to od razu dało się dostrzec, iż nie łączy ich prawdziwa zdrowa relacja. Hong w ogóle nie lubił mówić o swojej rodzinie, co jasno dawało znać, że nie pałał do nich wielką miłością. A to, co Park zamierzał mu ofiarować w tej sytuacji, to komfort oraz ciepło, nie dodatkowy powód do zdenerwowania. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now