9. Znajomości

119 19 16
                                    

Dziwnym obrazkiem mógł być wysoki mężczyzna w formalnym stroju, siedzący naprzeciwko młodego chłopaka z zabandażowaną ręką, trzymającego między palcami burgera. Joong zdołał nawet zapomnieć na chwilę o bólu oraz nieprzyjemnych wspomnieniach związanych z tą raną, zbyt zajęty rozmową z brunetem. Było w nim coś świetlistego i nie dało się jednoznacznie określić co. Sprawiał, że człowiek w jego towarzystwie czuł się spokojnie oraz komfortowo, bez względu na wszystkie inne okoliczności. Nawet jego spojrzenie miało jakąś kojącą moc. Dużo żartował, miał zawsze coś do powiedzenia, lubił słuchać, zadawać pytania i jakkolwiek nic z tego nie odstępowało od normy, to dla Honga przyzwyczajonego do mglistego życia, trochę samotniczego, takie wyjście było naprawdę dużym odstępstwem od codzienności. I  to wcale nie było tak, że Kim nie opuszczał wcześniej czterech ścian swojego pokoju (choć taki stan rzeczy lubił najbardziej) oraz był tą tajemniczą osobą, skrytą w rogu korytarza. Zdarzało mu się z kimś spotkać, czasem miał znajomych, ale to była swego rodzaju funkcja do aktywowania. Każdy zapominał o swoim istnieniu, póki nie nadarzyła się okazja oraz myśl, iż przydałoby się coś zrobić, by ta relacja nie umarła śmiercią naturalną. Gdy się widywali, Hongjoong czuł się tak, jakby stał obok, zajęty własnymi myślami i odliczaniem do powrotu do własnego domu. Nie umiał odnaleźć się przy tych ludziach, którzy byli mu rzekomo bliscy, ale kompletnie nic o nim nie wiedzieli. Uznawało się, że jeśli ktoś był w twoim życiu od pięciu lat, to musiał cię znać, może nie na wylot, może nie doszczętnie, ale znać na tyle, by nazwać go przyjacielem. Joong żadnego z nich by tak nie nazwał. 

Dźwięk przychodzącej wiadomości, wybił chłopaka z rytmu konwersacji, która toczyła się w najlepsze. A rozpoczęła się wymianą spostrzeżeń na temat smaków dostępnych sosów. 

"Wyjdźmy gdzieś razem. Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłem, a wreszcie jest okazja, by pogadać."

Hongjoong przełknął ślinę, nerwowo się uśmiechając. Wsunął komórkę do kieszeni, z powrotem przenosząc wzrok na bruneta, który delikatnie ubrudził kąciki ust ketchupem od frytek. 

- Jakieś złe informacje? Pochmurniałeś.- uniósł jedną brew, ale Joong pokręcił głową.

Teoretycznie powinien cieszyć się na każdy SMS. 

Hongjoong miał w liceum kolegę, z którym trzymał się w szkole oraz poza nią i zasadniczo spędzali dużo czasu razem. Kim raczej się do nikogo nie przywiązywał, jakby rezerwował dla kogoś specjalne miejsce. Zawsze obwiniał się o to, że ktoś traktuje go jak swojego bliskiego kolegę, lecz on postrzegał wszystkich pojawiających się w jego życiu, jako jakiś przejściowy etap. Wynikało to zasadniczo z tego, iż dotychczas każdy go po pewnym czasie opuszczał. Nieważne, czy chodziło o przyjaciół, czy o rodziców na samym początku. Te zdarzenia, poważniejsze oraz bardziej trywialne, sprawiały, że akceptował z góry odejście każdej, nawet wspaniałej osoby, z jego rutyny. Mogli jednego dnia pisać, cieszyć się z własnej obecności, robić wspólnie mnóstwo rzeczy i planować jakąś przyszłość, w jakiej wciąż będą mieli kontakt, natomiast on przyjmował do siebie wizję, iż następnego dnia może tego nie być. Nie bolało go to w żaden sposób. Jeśli jednego dnia odbierał sto wiadomości, drugiego dziesięć, trzeciego jedną, a czwartego żadnej, godził się z tym i odcinał się od tego etapu. Tak więc, kiedy dwa lata temu jego znajomy wyjechał, przez co ich stosunki znacząco się rozluźniły, on nie cierpiał z tego powodu. Tak po prostu było. Jeśli przez własne obowiązki nie widywali się, nie odzywali do siebie, ani jakkolwiek nie starali, to ciężko było mówić o kształtowaniu przyjaźni. Hongjoong miał swoje studia, małe i większe problemy, nowe pasje, a do całego obrazka dołączyła praca. Niewątpliwie, Sungho musiał też przekonwertować własne wartości i nie był tym samym człowiekiem, co w dzień zakończenia liceum. Nie było w tym nic złego, lecz Hong nie rozumiał po co znów łączyć ich światy. Wcale nie chciał się z nim widzieć, wcale tego nie potrzebował. Z pewnością, powinien być ciekawy co u niego, powinien zgodzić się z pełnym entuzjazmem. Z tym, że Hongjoong był Hongjoongiem i przeczył temu wszystkiemu. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now