5. Zapach alkoholu

127 18 9
                                    

- Wróciłem.- rzucił od niechcenia, przechodząc przez próg mieszkania. Był niewyobrażalnie zmęczony, w dodatku na zewnątrz zaczęło padać, więc atmosfera nie nastrajała do robienia czegokolwiek. Zrzucił buty w przedpokoju, słysząc, jak jego wuj wychodzi z kuchni. Zmierzył go od stóp do głów swoim oceniającym wzrokiem, a Joong podświadomie szykował się na tyradę z jego strony. Ten jednak westchnął ciężko.

- Dzwoniłem tyle razy, dlaczego nie odebrałeś? Chyba już dawno skończyłeś pracę.- odezwał się stosunkowo spokojnie, jak na siebie, lecz było to jedynie wrzenie przed wybuchem wulkanu.

- Wyszedłem ze znajomym z pracy posiedzieć chwilę i coś zjeść.- stwierdził wzruszając ramionami i obwiniając się o fakt, że znów się tłumaczy, choć wcale nie powinien. Ileż razy miał mu przypominać, iż jest już dorosły, więc ten nie może rozliczać go z tego, gdzie był i co robił. 

- Tak szybko już się z kimś zaprzyjaźniłeś? Przez rok tylko kilka razy zdarzyło ci się z kimś wychodzić i nie wracałeś tak późno.- 

- A teraz wracam, co z tego? Stało się coś? Jeśli nie, to wybacz, ale chcę wziąć prysznic.- burknął, lecz tamten go zatrzymał, łapiąc za przedramię. 

- Właściwie, to stało.- Minjae trzymał dłonie splecione na brzuchu, po czym westchnął ciężko.- Twoja matka znów się upiła. Chciałem, abyś tam pojechał, sprawdził, co się z nią dzieje. Ja jestem już stary, nie mam na to siły. 

- Jak to?!- Hong poczuł jak włosy jeżą mu się na karku. Już od dawna nie słyszał takich informacji. Ostatni raz, gdy doszło do czegoś takiego, miał osiemnaście lat i wolał zapomnieć o nocy, podczas której jechał do wynajmowanego przez nią mieszkania, by zobaczyć ją w kałuży własnych wymiocin, nie mogącej się poruszyć. Pamiętał, jak cholernie wstyd było mu dzwonić po policję i prosić, aby zawieźli ją na izbę wytrzeźwień. Jej sąsiedzi wyglądali na klatkę schodową, wypatrywali radiowozów przez okna, rozmawiali między sobą, zupełnie nie zważając na to, jak Kim się z tym czuje. Nie było drugiej osoby, na którą ten mógł zrzucić odpowiedzialność za kobietę. Minjae był stary i wolał nie nadwyrężać słabego już serca, natomiast reszta rodziny miała zarówno Hongjoonga, jak i ją,  głęboko w poważaniu. Kim niejednokrotnie obiecał sobie, iż stanie się obojętny na jej los, zerwie z nią kontakt, odetnie się od tej przeszłości i będzie żył tak, jakby jej na tym świecie nie było. Zawsze kończyło się jednak tak, że brał nocny autobus lub taksówkę i jechał na miejsce, gdyż tak kazało mu sumienie. Teraz sytuacja była o tyle inna, że miała ona od dwóch lat partnera, który zdawał się nią żywo interesować, choć sam chłopak nie wiedział na czym polega ich relacja.- Może od razu zadzwonię pod alarmowy i niech robią z nią co chcą. 

Wujek patrzył na niego bez żadnej reakcji, jakby zostawiał do uznania prośbę, jaką złożył dwudziestolatkowi. Sam zawinął się mocniej szlafrokiem, po czym położył się spać. 

Hongjoong już kwadrans później siedział w uberze, opierając głowę o szybę i czekając aż ujrzy blok, w którym mieszkała jego matka. Jak tylko dotarł na trzecie piętro, doszedł go dźwięk głośno puszczanej muzyki oraz znajomego płaczu. Nigdy nie był na niego wrażliwy, gdyż była to dla niego prawie obca kobieta. "Prawie", bo gdyby nie łączyło ich zupełnie nic, nie szukałby wówczas klucza do kawalerki, po kryjomu odbitego, gdy tamta nie patrzyła. Było to nielegalne, gdyż mieszkanie nie należało nawet do niej, ale nikt o tym nie wiedział. Sam dziwił się, dlaczego przez pięć lat, nikt jej stamtąd nie wyrzucił. Zrobiłby to już dawno na miejscu właścicieli. 

Przekręcił zamek i uderzył go odór wymiocin oraz najtańszego alkoholu. Butelki walały się już w krótkim przedpokoju. Na jedną z nich  nadepnął, omal nie raniąc sobie stopy. Całe szczęście nie zdejmował butów. W niewielkim pokoiku, gdzie stała tylko czerwona, brudna wersalka oraz drewniany stolik, siedziała kobieta, oparta plecami o zimną ścianę. Uśmiechała się, choć po jej policzkach spływały łzy. Między palcami trzymała gwint flaszki po tanim winie. Czarne kosmyki włosów lepiły się jej do czoła. Poplamiona koszulka przekręciła się, odsłaniając zbyt dużą część jej dekoltu. Chyba tylko ta znieczulica pozwoliła mu stamtąd nie wychodzić. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now