32. Sweet chilli

103 20 6
                                    

Seonghwa w życiu równie mocno nie żałował niczego, jak pozwolenia, aby to San wybrał ich kolejną atrakcję. Było to najgorsze, najbardziej traumatyczne doświadczenie, w trakcie jego dwudziestu-sześciu lat spędzonych na tym świecie. Żadne egzaminy nie mogły dorównać momentowi, kiedy wagonik z nimi w środku, z prędkością światła pomknął po metalowych torach, a zaraz pędził to w górę, to w dół, obracał się tak, że ich głowy zwisały do dołu. A jeszcze straszniejsza była chwila, kiedy spadali w dół i wszystkie wnętrzności podchodziły pod gardło. Kilka razy miał wrażenie, że zemdleje, lecz był w stanie tylko zdzierać sobie gardło, wołając wszystkich bogów jakich znały wszelakie religie, powtarzając, iż zaraz umrze, albo że wolałby umrzeć niż tam być. Ściskał kolano Hongjoonga do tego stopnia, w którym młodszy miał czerwony ślad odciśniętych dłoni na skórze, jaki nie zniknął do końca dnia. Kiedy się zatrzymali, brunet wybiegł na chodnik i usiadł na nim, niechętny by iść gdziekolwiek więcej. 

Choi bawił się przednio, a Woo, choć zielony na twarzy, uśmiechał się od ucha do ucha, chcąc wypróbować jeszcze młot oraz inny rollercoaster, podczas którego wpadało się do wody. Yeosang podszedł do wszystkich dotychczasowych rozrywek z odpowiednim mu spokojem. Jako jedyny nie krzyczał, tylko podnosił ręce i bujał się na boki podczas zakrętów. Potem spacerował z różową watą cukrową i każdy wiedział, że choć nie okazuje tego na głos, to całkiem mu się tu podoba. 

Kim z trudem zmusił Seonghwę by ruszył się z miejsca i większość czasu chodził z nim jak z dzieckiem, za rękę, obawiając się, że ten ucieknie, jeśli nie będzie go pilnować. Zmienił nastawienie dopiero kiedy poszli na strzelnicę oraz rzucanie kulkami do plastikowych kubeczków. Wydał tam praktycznie majątek, zdobywając zaledwie jeden mały breloczek, cukierka oraz beznadziejny żeton, który prawdopodobnie nie był do wygrania, tylko ten go przez przypadek ukradł. 

Dużo lepiej poszło Hongjoongowi, który doskonale wiedział, że mężczyzna siedzący za ladą, nie będzie chciał mu dać głównej nagrody, więc zrobi wszystko, by ten nie miał wyjścia. Zestrzelił wszystko, trafiał tak celnie, że nie można było się pokłócić chociażby o milimetr. Po skończonych pięciu rundach, tamten podszedł do niego i widząc rezultaty, osłupiał. Skrzywił się, gapiąc na Honga, podczas gdy ten sterczał tam z dumnie opierając ciężar na jednym biodrze, wyczekując na swoją należność. Tamten westchnął, wiedząc, że nie może kłócić się z bandą dorosłych facetów, więc powędrował po wielką pluszową maskotkę fioletowego dinozaura. Jeśli Joong był któregokolwiek dnia szczęśliwszy niż wtedy, to tego nie pamiętał. Podskakując pobiegł do Seonghwy, żeby się pochwalić i krążył wokół niego, pokazując mu swoją zdobycz. 

- Wygrałem! Szykowałem się do tego dnia wiele lat, żeby w końcu odebrać mu tego pieprzonego pluszaka!- machał nim na wszystkie strony, ale okazało się, iż muszą iść z Parkiem do samochodu, bo ich nowy towarzysz był zbyt duży i należałoby kupować mu dodatkowe wejściówki na kolejne kolejki. 

- Jestem dumny.- rzucił Hwa, nawet nie orientując się, gdy tak po prostu objął niższego z szerokim uśmiechem. Prawda była taka, że niektórzy ludzie, ciesząc się, oddawali tobie tę cząstkę szczęścia i Joong miał właśnie taki dar. Człowiek nie był w stanie nie zarazić się jego energią. To było niemożliwe. Albo to kwestia ponad pięciu lat różnicy, albo Park po prostu nie miał w sobie takiego entuzjazmu od urodzenia. A dziwne, ponieważ na początku, Kim wydawał mu się całkiem pesymistycznym charakterem. 

Ostatecznie poszli na większość możliwych atrakcji, nie wliczając, rzecz jasna, tych najbardziej przerażających. Odwiedzili też domek strachów, gdzie Yeosang bawił się najlepiej, w przeciwieństwie do Woo, który siedział przyklejony do Sana (Hong podejrzewał, że tylko udawał, aby bezkarnie naruszać przestrzeń prywatną starszego). Seonghwa usiłował zachować kamienną minę, która z kolei tak bawiła Hongjoonga, że ten zamiast się bać, to non-stop się śmiał, nie mogąc przestać. Poszli też wspólnie na lody oraz frytki, lecz kiedy zaczęło robić się późno, odrobinę się rozdzielili. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now