28. Hamulce (lub ich brak)

103 19 9
                                    

Robienie dobrej miny do złej gry było specjalnością Hongjoonga. Starał się zachowywać tak, jakby rzeczywiście nic nie było na rzeczy, choć wiadomym było, że tak nie jest. Nie umiał jednak poradzić sobie z tą sytuacją i liczył, iż ignorowanie pewnych zjawisk będzie najlepszym wyjściem. Tak, to myślenie było idiotyczne, lecz tylko Hong znał swoje własne lęki, tylko on potrafił siebie w pełni zrozumieć. Nie zawsze było tak, że rozwiązanie było tak banalnie proste, jak wypowiedzenie go na głos. Hwa mógł mówić o policji, o swojej interwencji, ale przecież każdy problem, a zwłaszcza w głowie Joonga był bardziej złożony. Co jeśli funkcjonariusz go wyśmieje? Co jeśli będzie żądał dowodów, a on wykasował ich konwersacje i jedynym świadkiem, jakiego miał, był Park, który nie widział nic konkretnego? Samo przyjście pod firmę oraz czekanie na kogoś, kogo dawniej uznawało się za przyjaciela, nie było przewinieniem godnym uwagi. Poza tym, Kim był przekonany, a znał siebie zanadto dobrze, że nie będzie w stanie wydusić ani jednego słowa w obecności kogoś ze służb, bo to go po prostu przerastało. Był typem człowieka, który pod nadmiarem stresu, po prostu się odłączał od realnego świata. Błagał wewnątrz siebie, by to samo się wyjaśniło, bez jego interwencji. Liczył, że tak będzie. Jasno przedstawił Sungho sytuację, zablokował go na komunikatorach, ten widział go w obecności Parka i przecież każdy normalny człowiek już by sobie odpuścił. Problem w tym, że on właśnie nie był normalny, więc niczego co robił, nie dało się tłumaczyć w logiczny sposób. To było najgorsze. 

Hongjoong ze strachem przyszedł nazajutrz do pracy. Nie dostał jednak wiadomości, by ktoś zjawiał się pod siedzibą, pytając o jego. Podobnie było we środę oraz czwartek i Kim naprawdę pomyślał, że ponownie zażegnał kryzys. Pewnie tamten wystraszył się ochrony, gdyż w konfrontacji z nią nie miał absolutnie żadnego argumentu. Ponadto Park, w miarę możliwości, odwoził i przywoził dwudziestolatka do pracy, albo zamawiał po niego ubera, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Sungho nie przychodził pod jego dom i Hong nie widział go również w pobliżu. 

Nie wiedział jednak o tym, co się działo na zapleczu. Seonghwa wiedział o tym, kto zjawił się pod jego firmą kilka dni temu. Był tu wiceprezesem, więc takie rzeczy nie mogły mu umknąć. Nie mówił tego Hongjoongowi, bo widział, jak bardzo jest rozstrojony przez to wszystko. Sam był zdania, że należy iść z tym na komisariat, ale rozumiał także, że do tego niezbędne będą dowody. Ten stalker pojawił się pod budynkiem w poniedziałek oraz wtorek. Hwa miał dostęp do nagrań z monitoringu i trzymał je na wypadek konieczności przedstawienia dowodu w sprawie. W dodatku miał zeznania ochrony oraz recepcjonistki, co dawało już szersze pole manewru. Aczkolwiek, we środę Sungho się nie pojawił i wtedy nawet Park zaczął sądzić, iż ten być może się wystraszył. 

Czwartek toczył się własnym rytmem. Hong był mniej spięty, ale wyraźnie nie wszystko było w porządku. Aby się odrobinę odciążyć, angażował się bardzo w obowiązki, a ponadto snuł plany dotyczące ich najbliższego wyjazdu do parku rozrywki oraz lotu do Amsterdamu. Joong pragnął ekscytować się tym tak, jakby to robił zazwyczaj, lecz ta nuta niepokoju wciąż się w nim tliła. Hwa robił wszystko co w jego mocy, aby go odrobinę rozweselić, lecz sam też miał masę rzeczy do wykonania, więc nie mogli pozwolić sobie na dłuższe lenistwo. San co chwilę wpadał i wypadał z jego gabinetu, przynosząc paczki, przekazując jakieś wieści do zarządu, obrażając Yeosanga lub mając coś istotnego do obgadania z dwudziestosześciolatkiem. Kang również nie dawał mu spokoju, bowiem wraz z końcem miesiąca, pojawiała się masa podsumowań, szacowań, planów, prognoz i innych spraw, którymi Park nie miał ochoty się zajmować. Wprawdzie swoją działkę blondyn już załatwił, ale przez to jeszcze bardziej pospieszał Seonghwę. 

Zbliżała się pora lunchu. Mieli ostatnie czterdzieści minut, zanim zbiorą się i zjadą do bufetu, lecz wtedy Seonghwa odebrał głośno dzwoniący telefon. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ odbywał dziennie jakieś sto połączeń. Toteż Hong nawet nie odwrócił wzroku, skupiony na własnej pracy. Zaraz jednak dostrzegł, że mężczyzna powoli podnosi się z krzesła i zdejmuje swoją marynarkę. Dziś był ubrany szczególnie odświętnie, ponieważ miał rozmowę z "ważnymi ludźmi", jak ich określał i nawet Joong nie mógł w tym uczestniczyć. Zadarł rękawy koszuli do góry, po czym uśmiechnął się do Kima, zauważając, że ten się w niego wpatruje. 

White Dandelion| SeongjoongWo Geschichten leben. Entdecke jetzt