24. Nauka emocji

97 20 2
                                    

Wooyoung siedząc przy barze z Sanem miał w sobie mix przeróżnych odczuć. Tkwiło w nim poczucie, że otwiera przed sobą zupełnie nowy rozdział, bo zamknął za sobą wszystkie drzwi z przeszłości. Miał wokół siebie nowych ludzi, Jongho oraz Sana. Miał pracę, zero długów, zero spraw, które mogłyby zaważyć na jego rzeczywistości. Tak naprawdę pozostawało jedno, z pozorów proste, ale ostatecznie największe wyzwanie, zbudować fundament pod przyszłość. Nie chciał być kelnerem do końca życia, nie chciał ledwie wiązać koniec z końcem, ale też bał się monotonnych realiów dorosłości. Nigdy nie miał okazji zachłysnąć się życiem, ponieważ nie było na to miejsca, ani czasu. Pojawienie się Sana było swoistym wyciągnięciem do niego ręki. Czasem takie proste znajomości, zbiegi okoliczności były jak rękawica, którą należało podjąć. 

- Rozmawiałem z Yeosangiem.- wydukał San, gdy byli już po dwóch drinkach. Choi próbował unikać tematu blondyna jak ognia, ale wreszcie ślina nasunęła mu jego imię na język. 

- Oddałem mu kasę. Tyle między mną, a nim. Jestem czysty. Jeśli chcieliście mi przypiąć łatkę oszusta, złodzieja, albo naciągacza, to zabrałem wam wszystkie karty. Nie potrzebuję pożyczek, sponsorów, zarabiałem uczciwie przez całe moje dorosłe życie, więc cokolwiek wam o mnie powiedział złego, jest to kłamstwem.- czuł konieczność wytłumaczenia się, bo bał się, że ktoś taki jak San, zacznie inaczej na niego patrzeć. Były to uprzedzenia spowodowane przepaścią między ich pozycjami społecznymi. Za pewne zajmie mu trochę czasu, aby zaufać Sanowi i sprawdzić, czy ten aby na pewno nie będzie traktował go z góry. 

- Nie, prosił tylko przekazać ci, że naprawdę nie musiałeś nic oddawać. Chciałby z tobą pogadać.- 

- Miał okazję kilka godzin temu, ale nie skorzystał. Wiem, że czujesz się, jakbyś był zawieszony między młotem i kowadłem, czy wrzucony między spory dwójki ludzi, ale ja nie mam już nic z nim do wyjaśnienia. Między nami nie ma też żadnego większego konfliktu i możesz po prostu zachowywać się tak, jakbym nie znał Yeo. Nie mówmy tylko o mnie. Powiedz jak w pracy, czy planujesz kolejne walki, poopowiadaj o sobie.- szatyn zachęcił go gestem ręki. 

- Robię sobie przerwę na jakiś czas. Seonghwie nie podoba się to, że przychodzę pobity do pracy. Podobno nawet prezes o mnie pytała i niepokoiła się stanem mojego zdrowia oraz częstymi zwolnieniami. Nie rzucę tego, ale myślę, że miesiąc resetu dobrze mi zrobi. A w pracy, jak w pracy. Ciągle to samo, ciągle nudno, więc cieszę się, że pomagasz mi się od tego oderwać.- 

- Zajmujemy się kompletnie czymś innym, ale wiem co czujesz. Dlatego chciałbym znaleźć coś, dzięki czemu się oderwę. Możemy poszukać czegoś razem.- wyszczerzył się, a San opróżnił kieliszek. 

- Jesteś jeszcze młody, wyglądasz na odważnego. Możesz zacząć wszystko od samego początku, od czystej karty. Ja mam wrażenie, że nie jestem w stanie uciec od tego co mam teraz. I szczerze, nawet nie jestem pewny czy chcę. Lubię stabilność finansową, lubię mieć wszystko poukładane, ale brakuje mi czegoś, czegoś, czego nie umiem nazwać. To jest najgorsze.- westchnął, spoglądając na Junga. Nie chciał mówić mu o tym, że Sang poopowiadał mu trochę więcej na jego temat, dzień po ich nieudanym wieczorze. Opowiedział o tym, co się przytrafiło dwudziestotrzylatkowi, o tym jak teraz wygląda jego życie i Choi nie potrafił wyjść z podziwu. Czuł, jakoby był jednym z tych szczęściarzy, którzy dostali wszystko na tacy, a przynajmniej składniki były na wyciągnięcie ręki i wystarczyło jedynie lekko zamieszać. Dlaczego więc ktoś taki jak Woo był w stanie to wszystko przełknąć, poradzić sobie z takimi problemami, a on wymyślał sobie nowe. Rzeczywiście było mu tak źle? Czy to tylko chęć, by ktoś się nim zainteresował, by dostać uwagę, jakiej zasadniczo nigdy nie dostawał?

- Może nie czegoś ci brakuje, a kogoś.- chłopak puścił do niego oczko. 

- Ciekawa teoria.- przyznał San.

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now