55. Festiwal

78 16 15
                                    

Kiedy wycierał kciukami jego zaczerwienione, zmęczone oczy, czuł się trochę tak, jakby zawiódł młodszego. Z ich dwójki był starszy, więc powinien być bardziej doświadczony oraz odpowiedzialny. Każdego dnia obserwował chłopaka, który musiał brać na barki znacznie więcej niż potrafił unieść. Usiłował zadowolić wszystkich dookoła, nie zważając na swoje podstawowe potrzeby. Przecież widział, jak ten wstaje wycieńczony, biegnie na uczelnię, po czym często jeszcze zachodzi do firmy, gdzie robi wszystko to, co robił w wakacje. Pije niezdrowe ilości kawy, której tak bardzo nienawidził i wypala się z każdą mijającą godziną. Hongjoong miał nieustające wrażenie, że robi za mało. Uważał, iż otrzymał od losu szansę, którą musi wykorzystać, a to przysłaniało mu wszelkie problemy, jakie miał prawo przepracować i z jakimi miał prawo się borykać. Stracił bliską osobę, był ofiarą poważnego przestępstwa, uczęszczał na trudne studia dzienne, które już wcześniej wykańczały go psychicznie, gdyż nigdy nie wiązały się z jego szczerą pasją. A do tego próbował jak najwięcej działać zawodowo. I to nawet nie dlatego, że ktoś mu kazał, albo jego sytuacja finansowa tego wymagała. Z odziedziczonego majątku oraz swoich miesięcznych przychodów byłby w stanie z łatwością pokryć koszty życia niespełna dwudziestojednoletniego mężczyzny. Niemniej on odczuwał na sobie poczucie winy, wynikające z tego, iż powinien non-stop coś robić, gdzieś pędzić, by niczego nie stracić. Harował ponad swoje siły, żeby nie poczuć się jak ktoś gorszy od Seonghwy, kto jest pasożytem, żerującym na czyjejś karierze, zarobkach oraz sukcesie. Gdy ten wybierał się do drogich restauracji, na bankiety oraz spotkania, on nie mógł odstawać. Jako, że Park zabronił mu się dokładać do czynszu, który był wręcz kolosalny, Joong uważał, iż na niego spada wszelka odpowiedzialność związana z kupowaniem jedzenia, drobnych prezentów, naprawianie usterek i nadgodziny w biurze, aby tamten nigdy nie zarzucił mu życia na jego rachunek. Hongjoong chciał być wystarczający dla wszystkich. Dla bruneta, zasługującego na najlepszego, najbardziej kochającego partnera na świecie, dla znajomych jak San, czy Yeosang, którzy od lat byli rozchwytywani na salonach i dla nich taki styl życia był chlebem powszednim, ale także dla studentów wydziału, których nienawidził, a jednak chciał być przez nich lubiany. Dla profesorów, mając nadzieję, iż ci uznają go za dobrego ucznia i mądrego człowieka. Dla matki Hwy, aby ta nigdy nie uznała, że przynosi jej rodzinie wstyd. Dla firmy, mającej osiągać jak najlepsze wyniki i jaką młoda krew mogła albo rozwinąć, albo pogrążyć. Dla Wooyounga, ponieważ Hong nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela, mimo że o nim marzył, przez co obawiał się, że przez swoje zmęczenie nie będzie dawał z siebie wszystkiego. Nawet dla swojej cholernej matki, aby ta wreszcie poczuła, ile straciła, odrzucając w młodości swoje dziecko. Pragnął wszystkim udowodnić, że nie jest nikim, ale tym samym coraz bardziej nienawidził siebie, bo tracił swoją osobowość oraz uśmiech. A Seonghwa, zaczynając z nim znajomość, chciał być dla niego tą podpałką, dzięki której zawsze będzie dostrzegał w jego oczach iskry. Miał przed sobą człowieka, dopiero wchodzącego w dorosłość, którego otaczało tysiące bodźców. Powinien być dla niego odpoczynkiem oraz oddechem, a nie kolejnym powodem wycieńczenia. 

- Przepraszam Joongie. Powinienem zauważyć to wszystko wcześniej.- niższy na niego nie patrzył, zbyt zawstydzony tym, że rozpłakał się publicznie, w dodatku na oczach Parka. Nie chciał, aby tamten sądził, iż to przez niego. Od zawsze winą był umysł Kima, rodzący odrobinę zbyt wiele myśli, zwłaszcza tych stresogennych. W końcu zawsze następowała kulminacja.

- Nie przepraszaj mnie, bo...- wydusił,  choć paliło go gardło. 

- Bo?-

- Bo ta scena jest już wystarczająco rzewna, a przecież nic złego się nie dzieje. Ludzie czasem płaczą. Raz ze smutku, a raz żeby się oczyścić.- bąknął, ale Hwa znów go przytulił, tym razem opierając brodę o czubek jego głowy. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now