30. Docieranie

86 19 6
                                    

Stosunki Seonghwy z jego matką dalekie były od idealnych. Nie dlatego, że istniał między nimi jakiś konflikt. To był ten rodzaj nieporozumienia, w którym charaktery dwójki ludzi nie zgrywały się na tyle, by nawiązać ze sobą znajomość. W normalnych realiach minęliby się na drodze, bądź byli współpracownikami bez żadnej więzi. Natomiast fakt, że ta kobieta była jego rodzicielką, z lekka utrudniał sprawę, bowiem oczekiwało się, aby rodzic z dzieckiem tę relację miał, najlepiej dobrą.  Sihyeon nie należała do mam, które nadmiernie ingerowały w życie swoich "pociech". Zresztą, większość życia spędzała w pracy, więc zależało jej głównie na tym, by Hwa miał w czym chodzić, co jeść i przynosił do domu na tyle zadowalające oceny, aby dostać się na określony kierunek studiów, skończyć je, a następnie zatrudnić się w jej firmie. To był cel. Pragnęła, aby to co osiągnęła wieloletnim poświęceniem nie poszło na marne. Włożyła w to nie tylko dużo zaangażowania, ale przede wszystkim oddała temu całą siebie. Dało się stwierdzić, że była nikim poza swoją firmą. Nie miała dodatkowych zainteresowań (nie licząc czytania książek rozwojowych, które były bardziej przykrywką na wypadek, gdyby ktoś zapytał co robi w wolnym czasie, którego nie posiadała). Seonghwa nie sprawiał większych kłopotów. Wprawdzie nie był najlepszym uczniem, studentem na roku, nie brał udziału w tysiącach konferencji, nie miał na koncie publikacji, czy nie zrobił zgodnie z jej poleceniem doktoratu, lecz był spokojny, stronił od złego towarzystwa, nie imprezował ponad normę i zdawał się być takim człowiekiem, jak każdy inny na tej planecie. Nie wyznaczała mu z kim ma się zadawać, z kim wiązać, czy czym się pasjonować. Zasadniczo, niewiele wiedziała o swoim synu, więc jeśli ktoś kazałby jej wymienić jego ulubiony film, lekturę, serial, albo jego najukochańsze hobby, pominęłaby to pytanie. Nie mówili ze sobą także o życiu miłosnym. Pojawiała się zwykle informacja, że ten ma kogoś, ale ledwie wyrażała chęć poznania imienia osoby, w której zauroczył się chłopak.

Ich spotkania zwykle wyglądały tak, jakby miały charakter biznesowy i o dziwo, często odbywały się w jej biurze. Seonghwa zwykle siadał w fotelu przed jej biurkiem, wymieniali się kilkoma zdaniami, a gdy ta wiedziała, że brunet nie choruje, nie ma zatargów z prawem, ani innych większych problemów, pozwalała mu odejść. 

Tym razem poprosiła go, by ten zajechał do niej przed swoim wyjazdem do parku rozrywki wraz ze znajomymi z pracy. Park się zdziwił,  toteż odczuwał nieprzyjemny ścisk w żołądku, gdy odwiedził ją w jej miejscu zamieszkania, kiedy ujrzał biblioteczkę pełną książek, która powiększyła się od jego ostatniej wizyty oraz sterylnie wysprzątaną kuchnię, za co odpowiedzialna była jej gosposia. Tutaj też miała prywatny gabinet i gdyby była tam tylko kanapa oraz toaleta, nie opuszczałaby tego pomieszczenia nawet na sekundę. Wówczas też tam siedziała, odchylona na dużym wygodnym fotelu. Przywitała go formalnym uśmiechem, gdyż matczynego ciepła ciężko było się w nim doszukiwać i pokazała na krzesło, by ten zasiadł, lecz się nie rozgaszczał. 

- Witaj synu, chciałam byś przyjechał, gdyż później nie będzie okazji zobaczyć się w biurze. Jak się czujesz?- wyrecytowała, a Hwa zastanawiał się, po co w ogóle ta szopka. One zwykle nigdy nie miały nic na celu i jeśli sądziła, że tym samym spełnia swój rodzicielski obowiązek, to była w błędzie. Poza tym, był już dorosły. Nie potrzebował matczynej opieki i całkiem dobrze radził sobie ze swoim życiem. Nie miał jej nic za złe, a ona czasem się tak zachowywała. Jakby miał czuć do niej za coś żal, jeśli nie zrobi czegoś co powinna. A być może było już na to po prostu za późno. 

- W porządku.- odparł krótko i skwitował krótkim stwierdzeniem.- Widzę, że ty też. 

- Owszem. Wyjeżdżasz dziś z przyjaciółmi? Sanem, Yeosangiem i... i Hongjoongiem?-  Hwa najbardziej ze wszystkich tematów, jakie mogła poruszyć, bał się wątku znajomego Joonga, radiowozu podjeżdżającego pod wejście, czy właśnie jego wymierzającego cios w policzek Sungho. Nie miał ochoty tłumaczyć jej wszystkiego od początku do końca. Najistotniejsze, że wszystko skończyło się tak, jak powinno. Ta natomiast nawet nie dowiedziała się o tym incydencie, ponieważ nie interesowały jej plotki, a właśnie do plotek należało to zdarzenie. Tym samym nie miała pojęcia chociażby o walkach Sana, mimo że wieści obeszły niemalże połowę pracowników.- Spędzacie ze sobą dużo czasu, nie mylę się? Mam wrażenie, że ten chłopak ma na ciebie dobry wpływ. Wyniki twojej pracy są znacznie bardziej owocne. Mogę powierzać ci ważniejszych klientów. To była chyba dobra decyzja?

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now