19. Anonimowy podarunek

89 17 1
                                    

Seonghwa odwiózł Hongjoonga około dwudziestej-drugiej pod same drzwi klatki schodowej. Hong protestował, mówiąc, że przejdzie się ten krótki kawałek i nie jest do dla niego problem, lecz Park nie chciał go słuchać i nie odpuścił, aż chłopak nie podał mu dokładnego adresu. Choć nie zdarzyło się nic poważnego, to ostatnie zdarzenia z lekka zaniepokoiły Parka, więc wolał się upewnić, że ten bezpiecznie dotrze do swojego mieszkania. Kim był z potwornie speszony. Po pierwsze, takie auta raczej nie pojawiały się na tej dzielnicy, a po drugie, jego wuj wypatrywał go przez okno, więc spodziewał się plejady pytań o mężczyznę z czarnego mercedesa. 

Nie mylił się. Stał już na klatce, wyglądając dwudziestolatka w czarnym, pluszowym szlafroku. 

- Huh? A kto to taki? Ten twój szef?- zapytał dość głośno, by inni lokatorzy wiedzieli jakie znajomości ma jego bratanek. Kim nie pamiętał, kiedy ostatnio był aż tak zażenowany. Prędko wszedł do środka, zamykając za nimi drzwi. 

- Tak.- bąknął. Spodziewał się, iż Minjae go zbeszta za pojawianie się w domu o tak późnej porze, ale ten nie wyglądał na zdenerwowanego. Przyglądał się za to Hongowi, jakby czekał na ciekawe opowieści oraz nowe plotki. Musiał mieć tego dnia zaskakująco dobry humor, w innym wypadku nie szczędziłby pretensji, a powodów znalazłoby się przynajmniej z pięćdziesiąt. 

- Wygląda na porządnego i ładnym samochodem jeździ. Jak się nazywa?- 

- Mówiłem ci już, nie moja wina, że nie pamiętasz.- westchnął zmęczony, a tamten naburmuszony poszedł do swojego notesika, w którym zapisywał wszystkie rzeczy, o których mówił mu Joong, łącznie z terminami opłat za prąd. Przekartkował zeszyt i podniósł palec, odnalazłszy właściwe imię.

- A tak, Seonghwa, Park Seonghwa. Dobrze się z nim bawiłeś? Długo cię nie było.- mówił, chwytając za swój kubek z niesamowicie mocną, czarną herbatą, której nigdy nie słodził. Hongjoong zastanawiał się, czy ten naprawdę zmienił nastawienie do ciemnowłosego tylko i wyłącznie z powodu jego zamożności, bo jeśli tak, to naprawdę nie miał ochoty na toczenie tej dyskusji. 

- Było fajnie. Nie musiałeś czekać aż wrócę, mam przecież klucze.- 

- A chciałem poczekać na swojego bratanka, nie mogę?- burknął z uśmiechem.- Ty też powinieneś szybko kłaść się spać, bo jutro do pracy. Teraz już się nie dziwię, że jednak się nie zwolniłeś. 

Kim westchnął, maszerując do lodówki po butelkę coli, ale znów poczuł, jak telefon wibruje mu w kieszeni. Zdążył już zapomnieć o tym, że na mieście minęli się z Sungho i  ten zaczął wysyłać do niego wiadomości. Wydawało mu się, iż go zablokował, ale się pomylił. W dodatku tamten miał jego prywatny numer, skąd przyszło kilka SMS'ów. Nie chciał tego czytać, lecz ciekawość była silniejsza. Zresztą wystarczyło podświetlić ekran, a słowa same rzucały się w oczy. 

"Kim był tamten mężczyzna?"

"Dlaczego mnie zignorowałeś?"

"To przez niego zerwałeś kontakt?"

Nie myśląc długo, zablokował wszelkie jego konta oraz numer, z którego do niego pisał, a komórkę zakopał głęboko pod pościelą. 

------------------------------------------------

  Wooyoung siedział na krawężniku w okolicy oświetlonej jedynie jedną uliczną lampą. Było chłodno, lecz nie był w stanie zasnąć, myśląc zarówno o Sanie, jak i sytuacji z Yeosangiem. Trzymał w dłoniach starą, czerwoną saszetkę, gdzie przechowywał pieniądze przeznaczone na spłatę zadłużenia u Yeosanga. Część już wpłacił mu do rąk własnych, lecz następnym razem zamierzał dobić ostatecznej kwoty i zapomnieć o tym fakcie jak najprędzej. Brakowało mu nie tak wiele, dzięki czemu wierzył, że w połowie przyszłego miesiąca lub nawet z końcem tego, uwolni się od tego zobowiązania, ale przede wszystkim wyrzutów sumienia, iż to przez niego rozpadła się ta przyjaźń. Kang nie pisał do niego od tego feralnego wieczoru, nie zabiegał o rozmowę, nie przeprosił, nie zreflektował się, a Woo uznał to za jednoznaczną deklarację. Czuł na sobie okropny ciężar, ponieważ wreszcie dopuścił do siebie powagę sytuacji, w jakiej się znajduje. Nie miał nic. Nie miał nikogo. Jeśli coś miało dobitniej przetłumaczyć mu, jak nisko upadł, to tylko fakt, że z taką reputacją nie będzie w stanie odbudować własnego życia. 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now