56. Prawie jak rodzina

96 16 7
                                    

Mingi dołączył do nich z całym zestawem do uwiecznienia pokazu. Samodzielnie obsługiwał kilka kamer, do których pilociki plątały mu się między palcami. W zębach trzymał telefon, na ramię miał zarzuconą torbę od aparatu, zaś brodą podtrzymywał składany statyw. Jongho spojrzał na niego jak na wariata, jako że po raz pierwszy widział tego mężczyznę o niesamowicie jaskrawej fryzurze. Skinął do nich głową, rozpoznając wśród nich jedynie Sana, po czym zajął wolne krzesełko. Tamci wciąż się mu przyglądali, niczym intruzowi, którego nikt nie zapraszał, a ten dziwnym trafem poczuł się jak u siebie w domu. 

- Co?- bąknął, kiedy uwolnił się spod całego sprzętu. Hongjoong wraz z Jongho cmoknęli nieprzekonani, natomiast dwudziestosiedmiolatek, którego mózg wreszcie postanowił przetworzyć ostatnie dwie minuty życia, rozweselił się i pomachał Songowi z nadmiernym entuzjazmem.- Hej San. Wooyoung już jest gotowy. Powiedział, że jeśli go nie nagrasz, to czeka cię pięć plag egipskich, a dodatkowo utnie ci jaja. Zależy mu, ponieważ Yunho ma zamiar wrzucić dodatkowe materiały na Youtube. 

- Mu ręka lata jak u alkoholika z pięćdziesięcioletnim stażem.- skomentował Yeosang, za co Jongho mu przyklasnął, ponieważ usilnie pracował nad obudzeniem w Kangu demona, który tlił się gdzieś pod tą blond czupryną.

- Czy wy się jakoś zmawiacie, żeby mnie gnębić?- obruszył się, ustawiając obiektyw tak, ażeby perfekcyjnie ujmował sam środek sceny. 

- Odruchy pierwotne.- prychnął Seonghwa, czym zarobił sobie cios łokciem w żebra od Hongjoonga. Nie dlatego, że szkoda mu było Choi'a. Po prostu światła zgasły, a szum rozmów w tłumie zdążył ucichnąć. 

To była wręcz idealna okazja, aby Jongho wcielił w życie plan, polegający na narobieniu Jungowi obciachu, toteż młody mężczyzna nadął się, a następnie gwizdnął przez dwa palce. Yeo omal nie padł na zawał, przerażony nagłym dźwiękiem. Joong zdążył ich zaledwie zbesztać wzrokiem, zanim na scenę nie weszła prowadząca, uśmiechając się jak do reklamy. Mingi wywrócił oczami, wyłączając główną z kamer. Hong bezwolnie ziewnął i to wcale nie przez tę kobietę, ale mimo to Hwa się zaśmiał oraz ostentacyjnie go przedrzeźnić. Skupili się dopiero, kiedy ta zaczęła wymieniać członków jednej z grup występujących podczas festiwalu. Na scenę wbiegło kilku chłopaków w wieku od dziewiętnastu do dwudziestu-kilku lat w odblaskowych, sportowych strojach. Kang był zajęty tym, aby nie ogłuchnąć od krzyków dziewczyny siedzącej za jego plecami, podczas gdy Jongho energicznie żuł gumę w rytm idącej echem piosenki. Jak później stwierdził, byli całkiem utalentowani, aczkolwiek jego kompani stanowili istny przykład arogancji i Hong pomagał Sanowi ustawić różne opcje, których ten stary człowiek nie potrafił obsłużyć, a Park poprawiał soczewkę grzebiąc sobie w oku. 

- Mordy panowie, stulcie mordy. Mój Wooyoung zaraz wychodzi.- San się wyraźnie rozemocjonował i wyprostował, sądząc chyba, że w ten sposób będzie lepiej widział. Hongjoong podskoczył, słysząc nazwisko przyjaciela. Czuł się, jak dumny rodzic i miał ochotę oznajmić wszystkim, że to dzieło jego życia ma zaraz tu zatańczyć. Fakt, faktem, był młodszy od szatyna, ale to nie miało najmniejszego znaczenia. 

- Wziął tabletkę na serce? W jego wieku to można już paść na zawał od takich wrażeń.- Jongho szepnął na ucho jasnowłosemu, ale ten już był wpatrzony w miejsce, z którego zaraz miał wyłonić się Woo. 

 Po tym jak ujrzeli brązowowłosego, który wraz z pozostałymi członkami swojego zespołu, wyszedł na środek, zgodnie włączyli się do tłumu wiwatujących fanek. Mingi kazał się Seonghwie zamknąć, bo psuł mu nagranie, na co Park się oburzył i wydarł jeszcze głośniej, tym razem ogłuszając Kima. Muzyka rozbrzmiała, a San stresował się tak, jakby on sam musiał tam teraz być oraz wyczyniać te wszystkie niepojęte akrobacje. Słowa nie były w stanie wyrazić, jak cholernie dumny był, widząc dwudziestotrzylatka spełniającego swoje marzenia. Nic nie rozczulało dwudziestosiedmiolatka bardziej niż jego szczery, szeroki uśmiech oraz połyskujące ślepia. Miał w sobie taką energię, która wstępowała w niego tylko podczas tańca. Yeosang znał go najdłużej z ich grona i był świadomy, iż nie jest to chwilowy kaprys, a całe jego dzieciństwo. Niejednokrotnie widywał go na podwórku, z słuchawkami nasuniętymi na uszy, gdy uciekał od wszystkiego, co działo się w jego domu. Widział w nim wciąż tego dzieciaka, którego poznał lata temu, z którym dorastał i którego ponownie mógł nazwać swoim przyjacielem. Szmat życia za nimi oraz masa przykrych doświadczeń. Któż by pomyślał, iż uda im się skończyć tutaj? 

White Dandelion| SeongjoongWhere stories live. Discover now