18. Bratnia dusza

108 19 8
                                    

Seonghwa o dziwo bez problemu poradził sobie z kacem, który miał go męczyć od samego rana. Być może powodem było odmówienie kilku dodatkowych porcji alkoholu lub motywacja spowodowana nadchodzącym wyjściem. Miał też nadzieję, że procenty wyparują z jego organizmu, gdyż uważał to za uwłaczające, gdyby musiał zajeżdżać po Hongjoonga uberem. Pił zawrotne ilości wody, w dodatku od przebudzenia monitorował się alkomatem. W takich chwilach jak te, przyrzekał sobie, że nigdy nie zgodzi się wypić więcej niż jednego drinka. Mógł też, podobnie jak jego rodzicielka, zatrudnić kierowcę, lecz wydawało mu się to sporą przesadą. 

Mieli zobaczyć się o szesnastej, a to głównie dlatego, że mężczyzna musiał w pełni przetrawić zeszły wieczór. Wolał też nie zaglądać do wiadomości, jakie wysyłał młodszemu te kilkanaście godzin wcześniej. Niestety pamiętał, mniej więcej, ich treść i najchętniej zapomniałby o swoich osobliwych wyczynach. Jedyną właściwą decyzją było zaproponowanie Joongowi spotkania, na co raczej nie zdobyłby się będąc trzeźwym, gdyż wciąż miał wrażenie, iż się narzuca. Natomiast nie lubił spędzać czasu samotnie, a Kim dotąd nie narzekał na jego towarzystwo. Ewentualnie był całkiem dobrym aktorem i pomylił się z powołaniem. 

- Dziś to ja spędzam popołudnie z twoim nowym przyjacielem. Nie bądź zazdrosny.- mruknął do kociaka, który usadowił się na przygotowanych przez niego ubraniach, zostawiając na nich przynajmniej połowę swojego futra.- No już, złaź. 

Zwierzak fuknął na niego, ale wreszcie zeskoczył na ziemię, niespiesznie kierując się do miski z jedzeniem. Seonghwa nie miał pojęcia, dlaczego aż tak ekscytuje się czymś tak prozaicznym, jak wyjście ze znajomym na jedzenie. Tak czy siak, wyszykował się jakby czekała go dużo ważniejsza okazja i dał chłopakowi znać, że zaraz będzie już wyjeżdżał spod swojego mieszkania. Wypryskał na siebie połowę perfum, zgarnął z przedpokoju paczkę gum, by mieć pewność, że po poprzedniej nocy nie pozostały żadne ślady. Miał na tym punkcie obsesję, gdyż dotąd mył zęby przynajmniej pięć razy i dwa razy tyle użył alkomatu, który pokazał mu, że jest czysty i może już się uspokoić. To jednak nijak działało na Hwę, który w podskokach zszedł po schodach aż na parking, zapominając o takim wynalazku jak winda. 

Kim już czekał na niego przy Seven&Eleven znajdującym się dziesięć minut piechotą od bloku, w którym mieszkał. Przestępował z nogi na nogę, choć nie miał się czym denerwować. No może prócz tego, że zaraz miał widzieć się ze swoim przełożonym, który zabierał go na pizzę i z którym od poranka wymienił ze sto wiadomości. W dodatku, był to pierwszy raz, kiedy widzieli się w takich okolicznościach. Zwykle widywali się tuż po pracy lub w ich ramach, jak podczas szybkiego wypadu na szycie rany w szpitalu, znajdującym się w drugiej części miasta. Hong wzdrygnął się na myśl, że niedługo czeka go kolejna wizyta i musiał przyznać, że znacznie bardziej woli posiedzenie przy obiedzie, niż na izbie przyjęć. 

Omal nie podskoczył, gdy czarne auto zatrzymało się tuż przed nim, a Hwa intencjonalnie zawarczał silnikiem, zachowując się jak typ człowieka, którego Joong nie darzył najmniejszym szacunkiem. Mało rzeczy wyprowadzało go tak z równowagi, jak nagły hałas, rozlegający się na całą ulicę, ponieważ ktoś miał ochotę pochwalić się ilością koni mechanicznych pod maską. Musiał jednak wybaczać takie występki brunetowi, zwłaszcza kiedy sekundę później wyszczerzył się do niego, jakby był najbardziej ucieszoną osobą na świecie, tylko dlatego, że go zobaczył. Wygrzebał się z pojazdu i zlustrował młodszego tak, jakby ujrzał go po raz pierwszy. Fakt faktem, mimo nieprzesadnej dbałości o formalny ubiór, Hong nie przychodził do pracy w codziennych ubraniach i w miarę możliwości przestrzegał zaleceń dotyczących wyglądu. Park miał okazję po raz pierwszy ujrzeć go w luźnych, jeansowych szortach, białych adidasach i szarej koszulce z logo jakiegoś rockowego zespołu, którą musiał wsunąć w spodnie, żeby nie wyglądać jak w sukience. Miał roztrzepane włosy oraz masę biżuterii, dzwoniącej przy każdym jego ruchu. Przypominał zbuntowanego nastolatka, który zaraz wyjmie plastikowy pistolet na kulki i jedną z nich wystrzeli ciemnowłosemu prosto w twarz. 

White Dandelion| SeongjoongTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang