Rozdział 7

1.1K 83 19
                                    

               POV. Sasuke


Od czterech dni nie ma Uzumakiego w szkole. Nauczyciele mówią, że jest chory, ale przecież jak był u mnie to był zdrowy jak ryba. Może to przez tą jazdę na motorze? 

- Sasuke słuchasz mnie?- spytała się mnie nauczycielka.

- Nie.- powiedziałem.

- To lepiej zacznij. Właśnie skoro nie ma pana Uzumakiego to mu coś zaniesiesz.- podała mi dwie kartki. - I nie przyjmuje odmowy. Chyba, że chcesz mieć złe zachowanie na matematyce. 

Prychnąłem pod nosem i wrzuciłem kartki do plecaka. Czasem mam wrażenie, że ta nauczycielka się nade mną znęca. Pani Kurenai jest u męskiej części uczniów popularna. Jest zgrabna i ładna jak to mówią. Ja tego jednak nie czuje. Jak już mówiłem interesuję się płcią męską. Jednak ona chodzi z tym naszym nauczycielem Asumą. Całe szczęście to była nasza ostatnia lekcja. 

Gdy zadzwonił dzwonek pośpiesznie wyszedłem z klasy i skierowałem się na parking szkolny. Tam wsiadłem na motor i ruszyłem do domu Naruto. Szybko tam dojechałem. Wszedłem przez furtkę i podszedłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi się lekko uchyliły i ujrzałem niebieskie oko Naruto. Przyjrzałem się bliżej i dostrzegłem, że jest ono czerwone. Jakby cały czas płakał. 

- Uchiha coś się stało?- spytał łamiącym się głosem.

Tak jakby miał się zaraz popłakać. 

- Kurenai-sensei kazała ci to dać.- podałem mu kartki.- Coś się stało?

Pokiwał przecząco głową i wziął ode mnie kartki. 

- Dziękuje.- powiedział i zaczął zamykać drzwi. 

Gdy odchodziłem usłyszałem jakby huk. Był cichy, ale słyszalny. Zignorowałem to i wsiadłem na swój motor. Ruszyłem do swojego domu. Nie jechałem zbyt szybko, bo po ostatniej kłótni z mamą mam pewną obawę. Nie chcę stracić swojej maszyny, bez której nie mogę żyć. Szybko dojechałem na miejsce i ruszyłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i włożyłem słuchawki do uszu. 

Dlaczego ten Uzumaki tak mi chodzi po głowie? Po za tym jego dzisiejszy stan. To nie była choroba i ja o tym dobrze wiem. To jedna z jego tajemnic. Wciąż mam przed oczami czerwone oko. Wyglądało to tak jakby płakać cały czas przez te cztery dni. Czasami widziałem jak wracał bardzo późno do domu, ale jakoś niezbyt się tym przejmowałem. Nie miał znajomych to co robił. Po za tym słychać było, że nie mieszka sam. Z tego co wiem jego mama pracuje za granicą, a ojciec nie żyje. Chyba, że jego matka ożeniła się drugi raz. 

A tak w ogóle to czemu ja tak o nim myślę. To tylko kolejny chłopak, którego spotkałem. Po za tym, że ma piękne głębokie niebieskie oczy i złote puszyste włosy. Ciekawe jaki byłby w łóżku. Pokręciłem przecząco głową. Nie mogę teraz o nim myśleć. 

- Wróciłem!- usłyszałem krzyk brata. 

Zszedłem po schodach i powędrowałem do kuchni gdzie był on. 

- Itachi znasz rodzinę Uzumakich?- spytałem.

- Tak. 

- Skąd?

- Minato Namikaze-Uzumaki był kiedyś burmistrzem tego miasta. Chodź pewnie tego nie pamiętasz, kiedyś bawiłeś się z ich synem Naruto Uzumakim. Miałeś wtedy z cztery lata. 

- Naprawdę?

- Tak. Jednak cztery lata temu zginął w wypadku samochodowym. Jego żona ożeniła się po raz drugi i zostawiła Naruto ze swoim nowym mężem i wyjechała pracować za granicę. A co cię tak to interesuje?

- Bez powodu. 


Witajcie

Pykam dziś kolejny rozdział. Jednak serio jakąś taką miałam dziś średnią wenę. Rozdział wydaje mi się przy nudny.

Pozdrawiam Makoto

Życie || SasuNaruWhere stories live. Discover now