POV. Naruto
Poczułem czyjeś przyjemne ciepło. Powoli uniosłem powieki i zobaczyłem umięśniony tors Sasuke. Szybko oddaliłem się od niego i spojrzałem na jego śpiącą twarz. Wstałem na równe nogi i podszedłem do okna. Odsunąłem zasłonę i popatrzyłem się na ulicę. Były one lekko zatłoczone. Cóż się dziwić wszyscy idą do pracy. Uchyliłem okno i poszedłem do kuchni.
- Dzień dobry Naruto.- przywitała mnie mama.
- Dzień dobry.
- Sasuke jeszcze śpi?
- Tak.
- Jiraiya poszedł do pracy. Wróci po południu. Możecie iść potem z Sasuke pochodzić po mieście, a wieczorem pójdziemy gdzieś wszyscy razem. No i będziesz mógł wyprowadzić Kuramę.
- Dobrze.
- Z tego ci mi wiadomo to Sasuke nauczył się trochę polskiego, więc nie powinniście mieć problemów z rozmawianiem z ludźmi.- wtedy do kuchni wszedł Sasuke.- Dzień dobry Sasuke.
- Dzień dobry.- usiadł przy stole i zaczął pić swoją kawę.
Zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze. Gdy skończyłem jeść pozmywałem po sobie i dałem jeść Kuramie. Sam poszedłem się ubrać i zrobić poranną toaletę. Gdy byłem gotowy uczesałem jeszcze Kuramę i założyłem mu smycz.
- Gotowy?- spytał Sasuke.
- Tak.- powiedziałem.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy według mapy w kierunku rynku. Sasuke mówił, że tramwaje mogą być zatłoczone, bo wszyscy udają się do szkoły i do pracy. Szliśmy w ciszy. Nie wiedziałem o czym z nim rozmawiać. Wprawiał mnie w lekkie zawstydzenie. Sam nie wiem dlaczego, ale po prostu przy nim czułem się dziwnie.
- O czym myślisz?- spytał nagle.
- O-ooo niczym szczególnym.
- Wiesz skoro jesteśmy w Polsce to może masz ochotę czegoś spróbować?
- Sam nie wiem.
- Kushina-san dała mi ulotkę z przysmakami. Wybierzmy coś.
Rozłożył ulotkę, a ja stanąłem obok niego.
- Chodźmy spróbować pierogów.- powiedziałem.
- Jak chcesz. Powinniśmy pójść do jakieś restauracji.
- Myślisz, że puszczą nas z Kuramą?
- Cóż wątpię, więc może weźmiemy na wynos.
- Rób jak uważasz.
Szybko dotarliśmy do rynku i od razu w oczy rzucił mi się duży kościół. Rynek był podzielony na dwie części. Rynek oddzielały Sukiennice.
- Usiądź na ławce, a ja załatwię nam coś do jedzenia.
Kiwnąłem głową i usiadłem na ławce. Na moje kolana skoczył Kurama, więc zacząłem go głaskać. Po chwili wrócił Sasuke z dwoma białymi pudełkami.
- Nie wiedziałem, że mają aż tyle rodzajów.- powiedział i dał mi jedno z pudełek.- Wziąłem z mięsem i ruskie. Sprzedawczyni je poleciła. Nie masz nic do mięsa?
- Lubię mięso.- powiedziałem i otworzyłem pudełko.
Złapałem biały widelec i wziąłem jednego pieroga do buzi. Były przepyszne.
- Mogę spróbować twojego?- spytałem nieśmiało.
- Pewnie.- nabił na swój widelec pieroga i podsunął do moich ust.
Otworzyłem je i ze smakiem zjadłem pieroga.
- To ja twojego też podkradnę.- powiedział i pozbawił mnie jednego pieroga.
- Gdzie idziemy potem?
- W sumie to sam nie wiem. Nie znamy tego miejsca, a zbytnio nie opłaca się włóczyć bez celu.- nagle usłyszałem rżenie konia.
Rozejrzałem się i zobaczyłem dwa konie przypięte do wozu.
- Co to jest?- spytałem i wskazałem na konie.
- To jest dorożka Naru. Płaci się i jedziesz nią na wycieczkę.- powiedział.- Chcesz się przyjechać?
- Pewnie.
Zjedliśmy do końca i wyrzuciliśmy opakowania. Sasuke zaczął gadać po polsku z panią od dorożki. Nawet udało mu się załatwić zniżkę. W końcu jego ładna buzia działa. Wsiadłem do dorożki i położyłem Kuramę obok. Konie ruszyły, a ja uśmiechnąłem się lekko.
Witajcie
Ludzie jak mnie trudno się pisało ten rozdział. Miałam kompletny brak weny. No tak żyć się nie da. Jednak coś wyszło... Mam nadzieję, że wyszło. Chodź i tak wydaje mi się denne ;-;
Pozdrawiam Makoto
YOU ARE READING
Życie || SasuNaru
FanfictionNaruto to cichy chłopak. Jego matka pracuje zagranicą i rzadko kiedy przyjeżdża do domu. Jego biologiczny ojciec nie żyje, a przybrany znęca się nad nim i wykorzystuje go seksualnie. Przez co Naruto boi się ludzkiego dotyku, ale bardzo dobrze to ukr...