Rozdział 23

988 79 33
                                    

                           POV. Naruto


Samolot nareszcie wylądował. Myślałem, że ten lot trwał wiecznie. Wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy odebrać swoje bagaże. Gdy opuściliśmy teren lotniska w oddali zobaczyłem białą czuprynę. Był to mój ojciec chrzestny Jiraiya.

- Boże Naruto jak ja cię dawno nie widziałem.- powiedział i mocno mnie uściskał. 

Po chwili w jego objęciach znalazła się również moja mama. 

- A to kto?- wskazał na Sasuke. 

- To jest przyjaciel Naruto. Gdyby nie on to pewnie Naruto już by z nami nie było.- powiedziała mama i uśmiechnęła się promiennie.

- W takim razie należą się podziękowania.- Jiraiya uściskał mocno Sasuke.

Wsiedliśmy do jego samochodu. Ja usiadłem z tyłu z Sasuke, a mama z Jiraiyą z przodu. Jiraiya wynajmował mieszkanie niedaleko rynku, więc mówił, że całymi dniami będziemy mogli krążyć po Krakowie. 

- Jednak za nim pojedziemy do mojego domu, to Kushina wpadła na świetny pomysł.- powiedział i uśmiechnął się promiennie.

- Jaki?- zaciekawiłem się.

- Zobaczysz.- powiedziała moja mama.

Uśmiechnąłem się lekko i czekałem gdzie to oni mnie zabiorą. Po niedługim czasie stanęliśmy przed dość dużym budynkiem. Na drzwiach widniał jakiś napis, ale nie byłem w stanie odczytać polskiego języka.

- To schronisko.- powiedział Sasuke.

- Umiesz Polski język?- zdziwiłem się. 

- Uczyłem się przed wyjazdem.

- Po co tu przyjechaliśmy?- spytałem.

- Postanowiliśmy przygarnąć jakieś zwierzątko.- powiedziała moja mama.

Zawsze chciałem mieć zwierzaka, ale jakoś nigdy nie wspominałem o tym. Weszliśmy do środka i Jiraiya poszedł porozmawiać z jakąś kobietą. Potem ona zaprowadziła nas do miejsca gdzie były zwierzęta. Było ich strasznie dużo i wszystkie były słodziutkie, ale jakoś żadne z tych zwierząt nie wzbudziło mojej większej uwagi. Gdy doszedłem do samego końca zobaczyłem samotnego lisa w klatce.

- Co tu robi lis?- spytałem.

- Tamta pani powiedziała, że znaleźli go na ulicy ze złamaną nogą. Nie był w stosunku do nich agresywny, ale nikt go nie chce stąd wziąć.- powiedział Jiraiya

Popatrzyłem się na rudego lisa o czarnych łapkach. Futerko na końcu ogona miał trochę białe, a na około jego oczu było czarne futro ciągnące się aż do uszu. Za to miał piękne czerwone ślepka. 

- Chcę go.- powiedziałem. 

- Jesteś pewny Naruto? Jest tu tyle innych zwierząt.- powiedziała moja mama.

- Chcę go. 

- Dobrze.

Kobieta która zajmuje się schroniskiem otworzyła klatkę, a ja wyciągnąłem z niej lisa. Jego futerko było bardzo miękkie i puszyste. Jiraiya  obgadał coś z kobietą, a ja wraz z Sasuke i mamą wyszedłem na pole. 

- Jak go nazwiesz?- spytał Sasuke.

- Kurama. Będzie się nazywał Kurama. - pogłaskałem go po głowie, na co lis wtulił się we mnie. 

Gdy wrócił mój chrzestny wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jego mieszkania. Po drodze kupiliśmy jeszcze małą obróżkę, smycz i karmę dla Kuramy. 

Mieszkanie Jiraiyi było dość duże. Składało się z dwóch sypialni, salonu, kuchni, gabinetu i kuchni. 

- Sasuke z Naruto będą spać w jednej z sypialni, a Kushina na kanapie.- powiedział mój chrzestny.

- Naruto idź umyć Kuramę.- powiedziała moja mama, a ja kiwnąłem głową na zgodę. 

Poszedłem do łazienki i stanąłem obok umywalki. Zatkałem korek, by woda nie uciekała i odkręciłem kran. Dałem mydło i zacząłem szorować Kuramę. Syknąłem cicho z bólu, gdy bandaż się zamoczył i woda z mydłem dostała się do rany co cięciu. Wyciągnąłem Kuramę z wody i wytarłem go. 

- Mamo mamy jakieś bandaże?- spytałem wychodząc z łazienki.

- Mamy.- powiedziała i podała mi bandaże.

Odwinąłem jeden bandaż i nałożyłem nowy.

- Uważaj przy kontakcie z wodą.- powiedziała moja mama i pogłaskała mnie po głowie.

- Dobrze.


Witajcie

No i nasz Naruto ma liska. Najpierw chciałam zrobić z Kuramy kota, ale lisy są jednak najlepsze w tej kwestii.

Pozdrawiam Makoto

Życie || SasuNaruWhere stories live. Discover now