Rozdział 44

545 39 4
                                    

Wpatrywałem się w wymierzoną we mnie broń i nie mogłem się ruszyć. Niestety na pomoc Kuramy nie mam co liczyć, bo jest w ogrodzie. Mężczyzna powoli zaczął się do mnie zbliżać, a ja odruchowo stąpałem w tył. 

- Nie uciekaj Naruto-kun i tak nikt cię nie uratuje. 

- Nie zbliżaj się! Odejdź!- krzyczałem.

Jednak on złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł do ziemi. Przeczesał pistoletem moje włosy i oblizał obleśnie swoje wargi. Z moich oczu zaczęły kapać łzy. Zaczęłam się wierzgać i próbowałem się wyrwać z jego silnego uścisku. Nie mogę... nie chcę żeby to stało się kolejny raz. Powoli podnosił moją koszulkę do góry, a ja na wszelkie możliwe sposoby chciałem się wyrwać.

- Puść mnie!- krzyczałem ile miałem sił. 

- Twoje krzyki są takie podniecające.- szepnął mi do ucha i wolną ręką chwycił za krocze. 

Zacząłem się jeszcze bardziej wyrywać i całą swoją siłą chciałam go z siebie zrzucić. Z moich oczu mimowolnie zaczęły kapać łzy. Modliłem się, żeby to był tylko zły sen. Proszę nich mi ktoś pomoże.

- Nich mi ktoś pomoże!- krzyknąłem.


                  POV. Sasuke


Zaparkowałem swój motor przed bramką od domu Naruto i powoli nucąc sobie pod nosem. 

- Niech mi ktoś pomoże!- usłyszałem nagle krzyk Naruto.

Nie myśląc o niczym podbiegłem do drzwi i zacząłem szarpać za klamkę. Niestety one nie chciały ustąpić. W szaleńczym biegu rzuciłem się w kierunku ogrodu, gdzie powinno być wejście na werandę. Podleciałem do szklanych drzwi i lekko je otworzyłem. Gdy wszedłem do środka usłyszałem płacz Naruto i czyjś obrzydliwy śmiech. 

- Naruto?!- wbiegłem do kuchni i na chwilę zamarłem.

Na podłodze leżał Naruto, a nad nim wisiał mężczyzna, który się do niego dobierał. 

- Sasuke...- Naru powiedział zapłakanym głosem. 

Wyraz twarzy mężczyzny się zmienił, a po chwili wyciągnął w moją stronę rękę z pistoletem. Potem poczułam ogromny ból, który dochodził z mojej lewej łydki.

- Sasuke!- usłyszałem rozpaczliwy krzyk Naruto.- Sasuke! Sasuke słyszysz mnie? Spokojnie już dzwonię po karetkę. 

- Naruto?

- Nie martw się Sasuke, zrobiłem ci prowizoryczną opaskę uciskową. Już tak bardzo nie krwawi.- spojrzałem na swoją nogę i mimowolnie syknąłem z bólu. 

Rana po postrzale wyglądała dosyć okropnie, a moje spodnie już zdążyły przesiąknąć moją krwią. 

- Przepraszam Sasuke. To wszystko moja wina.- Naruto pochylił swoją głowę, a ja wtuliłem go w siebie.

- Nie masz za co przepraszać. Cieszę się, że to ty nie zostałeś ranny.- ucałowałem Naruto w czoło.- Teraz pozbędziemy się wszelkiego zagrożenia z twojego otoczenia i wszystko nareszcie się skończy. 

- Ale twoja noga... to przeze mnie.- po jego policzkach znowu popłynęły łzy.

- To była moja decyzja, że postanowiłem ci pomóc. Ty nie jesteś niczemu winien Naruto.- przeczesałem ręką jego złote włosy.

Zniżyłem się odrobinę i wpiłem w jego słodkie usta. Naruto wydał się z siebie odgłos zaskoczenia, ale po chwili pozwolił mi pogłębić pocałunek. Jakby chciał w ten sposób mi zrekompensować to, że zostałem ranny. Cóż może potem uda mi się to wykorzystać.



Witajcie

Przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, ale moja wena poszła na długie wakacje. Jednak teraz udało mi się napisać i jestem z siebie dumna.

Pozdrawiam Makoto

Życie || SasuNaruWhere stories live. Discover now