Rozdział 43

569 45 4
                                    

                POV. Sasuke


- Jak to był ktoś jeszcze?!- wykrzyczała w moją stroną Kushina.

Przyłożyłem sobie do ust palec nakazując tym samym, żeby była ciszej. Naruto dopiero zasnął, a ja nie chce żeby słuchał naszej rozmowy. Muszę usunąć niebezpieczeństwo z otoczenia Naruto.

- Jak się tego dowiedziałeś?- spytała już spokojniej Kushina.

- Od Naruto. Dzisiaj jak szedłem na spacer zauważyłem Naruto w ciemnej uliczce razem z dwójką ludzi. Przysłuchałem się trochę ich rozmowie i od razu było widać, że mu grożą. Mam nawet to nagrane na telefonie.- podałem Kushinie telefon i odpaliłem filmik. Z każdą chwilą twarz Kushiny wykrzywiała się w coraz większą złość. 

- Musimy z tym iść na policje! Niech złapią tych bydlaków!- z ust Kushiny znowu wypłynęły głośne krzyki.

- Spokojnie Kushina-san. Na pewno musimy iść na policje, ale z tej rozmowy można wywnioskować, że ktoś jeszcze groził Naruto, a bez dowodów na niego nic nie wskóramy. Dlatego niestety musimy jakieś zdobyć.

- Niby jak? Przecież nie widzieliśmy go na oczy.

- Dlatego niestety potrzebujemy małej pomocy Naruto. Tylko on wie jak wygląda ten trzeci.

- Ale czy jest pewność, że się zjawi? Konoha to ogromne miasto i jest tu pełno ludzi. Naruto może i zna jego twarz, ale nie będziemy biegać po całym mieście szukając sprawcy.

- Cóż zakładając, że oni wszyscy się znali to tamci dwaj powinni powiedzieć mu o dzisiejszej sytuacji. Zakładając taki rozwój wydarzeń to przyjdzie tutaj jeszcze raz i ponownie porozmawia z Naruto. 

- Czy to nie jest czasem zbyt niebezpieczne?

- To jedyny sposób, żeby raz na zawsze pozbyć się tych bydlaków.  

- Porozmawiam o tym z Naruto.


***


             POV. Naruto


Od tamtego feralnego wydarzenia minęły dwa dni. Mama powiedziała mi o swoich przemyśleniach, ale równocześnie nakrzyczała na mnie o to że nic jej nie powiedziałem. Zgodziłem się pomóc, ale jak teraz o tym myślę to trochę się boję. Chciałbym zamknąć rozdział przeszłości za sobą, ale ona głośno wali drzwi w mojej głowie za którymi ją zamknąłem. 

Westchnąłem cicho i wszedłem do swojego domu po męczącym dniu w szkole. Poszedłem do swojego pokoju, by odłożyć torbę i przebrać się w coś luźnego. Po ogarnięciu się ruszyłem po schodach do kuchni i zajrzałem do lodówki. Nie mieliśmy za dużo rzeczy, bo mama wręcz kocha robić ogromne i wyszukane obiady przez co zawsze zużywa ogromną ilość składników. Wywnioskowałem, że starczy mi tylko składników na curry. 

Wyjąłem odpowiednie rzeczy z lodówki i położyłem na blacie. W między czasie napisałem do mamy SMS, żeby po drodze do domu zrobiła zakupy. Otworzyłem szafkę nad blatem i zacząłem szukać przyprawy do curry jak i ryżu do ugotowania. 

Nagle usłyszałem ciche kroki dochodzące z salonu. Po moim ciele przeszedł dreszcz i na wszelki wypadek włączyłem nagrywanie w telefonie. Muszę stosować się do rad Sasuke. 

- Kto tam jest?- spytałam i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. 

Po chwili w drzwiach do kuchni stanął jeden ze znanych mi mężczyzn. Ten który pierwszy przyszedł mnie zastraszać i ten na którego dowodów chce moja rodzina.

- Czego chcesz?- Naruto rób tak jak mówił ci Sasuke.

Nie pokazuj strachu i nie pozwól wyjść na jaw twoim słabością. Nawet jeśli nie jesteś silny to udawaj silnego.

- Ostrzegałem cię Naruto. Nie posłuchałeś, więc musi cię spotkać kara.- na jego twarz wkradł się obrzydliwy uśmiech. 

Muszę uciec i spróbować zadzwonić po pomoc, albo przynajmniej po Sasuke. Choć muszę się liczyć z tym, że miał on do mnie dzisiaj przyjść. 

- Nie ruszaj się!- krzyknął jakby spodziewał się, że będę chciał uciec.

Wyciągnął ze swoich spodni pistolet i odblokowując go wymierzył w moją stronę. 

- Lepiej się nie ruszaj Naruto-kun.


Witajcie

Najpierw chce was przeprosić, że znowu dawno nie było rozdziału, ale byłam we Włoszech. Taka miałam tygodniową wycieczkę szkolną. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.

Pozdrawiam Makoto

Życie || SasuNaruOnde histórias criam vida. Descubra agora