Rozdział 16

1K 88 18
                                    

                               POV. Sasuke


Jechałem na motorze do domu Naruto. Przez przypadek wziąłem sobie jego książkę do chemii. Cóż było to nie zamierzone, a on pewnie nie będzie się gniewał. Szybko dotarłem do szukanego domu i otworzyłem furtkę. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Czekałem chwilę, ale  nikt nie otworzył. Zadzwoniłem ponownie. 

- Naruto?!- krzyknąłem lekko zirytowany.- Naruto? To ja Sasuke. Przez przypadek wziąłem twoją książkę do chemii. Otworzysz? Naruto? Dobra sam wchodzę.

Pchnąłem drzwi, a te się otworzyły. Pierwsze co zauważyłem to woda na podłodze. Była ona czymś brudna. Zauważyłem, że wydobywa się spod jednych drzwi. To była chyba łazienka. 

- Naruto?!- krzyknąłem. 

Podszedłem do drzwi z pod których wydobywała się woda. Złapałem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Teraz poczułem strach. Może coś się stało Naruto. Zacząłem walić pięściami w drzwi.

- Naruto?!- krzyknąłem ponownie. 

Rzuciłem na ziemię swoje rzeczy i oddaliłem się od drzwi. Zacząłem biec chcąc je wyważyć. Drzwi po trzech biegach ustąpiły, ale to co ujrzałem w łazience zmroziło mi krew w żyłach. Naruto leżał w wannie pełnej wody w ubraniu. Jego nadgarstki były pocięte, a na ziemi leżała zakrwawiona żyletka. 

- Naruto!- podbiegłem do wanny i go z niej wyciągnąłem. 

Był zimny. Był tak cholernie zimny. Nie wiedziałem co mam robić. Sprawdziłem puls, który był ledwo wyczuwalny, ale on żył. Złapałem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Obwiązałem nadgarstki chustą i jego ręce podniosłem do góry. Jego twarz wyrażała spokój. Jednak dlaczego... Dlaczego do cholery jasnej chciał się zabić. 

Karetka przyjechała szybko i wzięła Naruto szybko do szpitala. Ja również tam pojechałem na motorze. Zamknęli się z nim w jakimś pokoju i chyba zszywają jego rany. Teraz to walka o jego życie. Z tego co powiedzieli mi lekarze Naruto pociął się bardzo głęboko.

- Przepraszam masz może telefon do jego rodziców?- spytała się mnie pielęgniarka. 

- Masz telefon Naruto, ale jego ojciec nie żyje nie wiem gdzie jest ojczym, a jego matka pracuje za granicą. 

- Mógłby pan do nich zadzwonić?

- Spróbuje.

Chwyciłem telefon Naruto i  włączyłem kontakty. Wybrałem numer jego matki.

- Halo?- usłyszałem kobiecy głos.

- Pani jest mamą Naruto?- spytałem.

- Tak, a kim pan jest?

- Jestem Sasuke Uchiha przyjaciel Naruto.

- Więc czemu do mnie dzwonisz z telefonu mojego syna. 

- Widzi pani....

- Coś się stało mojemu synowi?

- Naruto próbował popełnić samobójstwo.

- Żartujesz sobie?

- Mówię śmiertelnie poważnie. 

- Co mówią lekarze? Proszę powiedz mi coś więcej.- usłyszałem strach w jej głosie.

- Walczą o jego życie.- usłyszałem płacz. 

- Przylecę najbliższym samolotem.- rozłączyła się. 

W tym samym momencie z pokoju wyjechało łóżko, a na nim Naruto. Na jego ustach była maska, która pomagała oddychać, a na nadgarstkach miał bandaże już lekko brudne krwią.

- Co z nim?- spytałem.

- Na razie jego stan jest stabilny. 

Poszedłem do sali gdzie przewieziono Naruto. Uśmiechnąłem się lekko, gdy pomyślałem, że gdybym nie wziął tej książki to on jeszcze by leżał w tej wannie i pewnie już by nie żył. Złapałem jego dłoń. 

- Naruto jesteś idiotą. Dlaczego chciałeś się zabić? Chciałem odkryć dlaczego ci tak źle, ale za nim to zrobiłem to ty już chciałeś się zabić. Naprawdę jesteś idiotą.


Witajcie

Cieszmy się i radujmy się Naruto żyje. Nasz Sasuke go sobie tak uratował. Jakoś strasznie szybko mi się pisało ten rozdział, ale to chyba zrozumiałe. 

Pozdrawiam Makoto

Życie || SasuNaruWhere stories live. Discover now