POV. Sasuke
Jechałem na motorze do domu Naruto. Przez przypadek wziąłem sobie jego książkę do chemii. Cóż było to nie zamierzone, a on pewnie nie będzie się gniewał. Szybko dotarłem do szukanego domu i otworzyłem furtkę. Podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Czekałem chwilę, ale nikt nie otworzył. Zadzwoniłem ponownie.
- Naruto?!- krzyknąłem lekko zirytowany.- Naruto? To ja Sasuke. Przez przypadek wziąłem twoją książkę do chemii. Otworzysz? Naruto? Dobra sam wchodzę.
Pchnąłem drzwi, a te się otworzyły. Pierwsze co zauważyłem to woda na podłodze. Była ona czymś brudna. Zauważyłem, że wydobywa się spod jednych drzwi. To była chyba łazienka.
- Naruto?!- krzyknąłem.
Podszedłem do drzwi z pod których wydobywała się woda. Złapałem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Teraz poczułem strach. Może coś się stało Naruto. Zacząłem walić pięściami w drzwi.
- Naruto?!- krzyknąłem ponownie.
Rzuciłem na ziemię swoje rzeczy i oddaliłem się od drzwi. Zacząłem biec chcąc je wyważyć. Drzwi po trzech biegach ustąpiły, ale to co ujrzałem w łazience zmroziło mi krew w żyłach. Naruto leżał w wannie pełnej wody w ubraniu. Jego nadgarstki były pocięte, a na ziemi leżała zakrwawiona żyletka.
- Naruto!- podbiegłem do wanny i go z niej wyciągnąłem.
Był zimny. Był tak cholernie zimny. Nie wiedziałem co mam robić. Sprawdziłem puls, który był ledwo wyczuwalny, ale on żył. Złapałem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Obwiązałem nadgarstki chustą i jego ręce podniosłem do góry. Jego twarz wyrażała spokój. Jednak dlaczego... Dlaczego do cholery jasnej chciał się zabić.
Karetka przyjechała szybko i wzięła Naruto szybko do szpitala. Ja również tam pojechałem na motorze. Zamknęli się z nim w jakimś pokoju i chyba zszywają jego rany. Teraz to walka o jego życie. Z tego co powiedzieli mi lekarze Naruto pociął się bardzo głęboko.
- Przepraszam masz może telefon do jego rodziców?- spytała się mnie pielęgniarka.
- Masz telefon Naruto, ale jego ojciec nie żyje nie wiem gdzie jest ojczym, a jego matka pracuje za granicą.
- Mógłby pan do nich zadzwonić?
- Spróbuje.
Chwyciłem telefon Naruto i włączyłem kontakty. Wybrałem numer jego matki.
- Halo?- usłyszałem kobiecy głos.
- Pani jest mamą Naruto?- spytałem.
- Tak, a kim pan jest?
- Jestem Sasuke Uchiha przyjaciel Naruto.
- Więc czemu do mnie dzwonisz z telefonu mojego syna.
- Widzi pani....
- Coś się stało mojemu synowi?
- Naruto próbował popełnić samobójstwo.
- Żartujesz sobie?
- Mówię śmiertelnie poważnie.
- Co mówią lekarze? Proszę powiedz mi coś więcej.- usłyszałem strach w jej głosie.
- Walczą o jego życie.- usłyszałem płacz.
- Przylecę najbliższym samolotem.- rozłączyła się.
W tym samym momencie z pokoju wyjechało łóżko, a na nim Naruto. Na jego ustach była maska, która pomagała oddychać, a na nadgarstkach miał bandaże już lekko brudne krwią.
- Co z nim?- spytałem.
- Na razie jego stan jest stabilny.
Poszedłem do sali gdzie przewieziono Naruto. Uśmiechnąłem się lekko, gdy pomyślałem, że gdybym nie wziął tej książki to on jeszcze by leżał w tej wannie i pewnie już by nie żył. Złapałem jego dłoń.
- Naruto jesteś idiotą. Dlaczego chciałeś się zabić? Chciałem odkryć dlaczego ci tak źle, ale za nim to zrobiłem to ty już chciałeś się zabić. Naprawdę jesteś idiotą.
Witajcie
Cieszmy się i radujmy się Naruto żyje. Nasz Sasuke go sobie tak uratował. Jakoś strasznie szybko mi się pisało ten rozdział, ale to chyba zrozumiałe.
Pozdrawiam Makoto
YOU ARE READING
Życie || SasuNaru
FanfictionNaruto to cichy chłopak. Jego matka pracuje zagranicą i rzadko kiedy przyjeżdża do domu. Jego biologiczny ojciec nie żyje, a przybrany znęca się nad nim i wykorzystuje go seksualnie. Przez co Naruto boi się ludzkiego dotyku, ale bardzo dobrze to ukr...