🌼1🌼

5.4K 239 29
                                    

THOMAS( dwa tygodnie wcześniej)

Rozejrzałem się na boki i na palcach, cichutko wyszedłem z wielkiej, pięknej  sali.

Wataha ma jakieś oficjalne spotkanie z innym stadem. To nie moje klimaty. Jak można chodzić w garniturze? Proszę was to tylko dla przydupasów i pantofli. Ja wolę swoje ciuszki. Luźne, wygodne i nic nie pije.

Nawet nie wiem, po co jest to organizowane. Wytrzymałem tam już dwie godziny i to i tak dużo jak dla mnie. Musiałem siedzieć w miejscu i się nie ruszać,a to dla mnie wyzwanie. Dodatkowo panuję tam sztywna atmosfera, że o boziu... Nawet do czego tańczyć nie  było, same smenty z innej ery. No błagam was.

Usiadłem se na ławce przed salą gdzie jest to spotkanie i spojrzałem na bezchmurne niebo. Nawet nie miałem siły się uśmiechnąć. Jak mnie już głowa boli od tego całego gadania starszych omego o dobrym wychowaniu. Nic nie poradzę, że w miejscu jednym usiedzieć nie mogę i nie, nie mam owsików, a na pewno się słuchać nie będę!

-Czemu wyszedłeś?- usłyszałem niepewny głos mojego przyjaciela, więc spojrzałem w jego stronę, uśmiechając się delikatnie.

-A tak jakoś..- westchnąłem i posunąłem się trochę żeby usiadł. 

Liam jest omegą tak samo jak ja i mamy po szesnaście lat. Wiem, że to nie dużo, ale jednak ponad dziesięć jest, więc umiemy o sobie decydować. Przyjaźnimy się od piaskownicy i ufamy sobie bezgranicznie. Niebieskooki jest nieśmiały, co jest słodkie, ale mimo zalotów alf, on nie chcę żadnej. Taka mała świętoszka, która czeka na alfę sobie przeznaczoną, swojego mate.

Nikt nas nie rozumie. Uważają, że wiedzą najlepiej i mogą się nami rządzić. Moja mama i ciotka, czyli mama Liam'a, uważają, że to one znajdą nam kandydatów na mężów i idealną alfę, tylko szkoda, że nie biorą pod uwagę naszych uczuć i naszych zdań. Ja to tam jakoś przeżyję, ale Liam jest delikatny jak piórko, dlatego się o niego boję. 

-Wołają nas.- rzekł cicho i lekko smutnym tonem po chwili.

-Coś się stało?- zapytałem natychmiast. Jak on jest smutny, to ja też, a tego nie chcę, on ma być wesoły. 

-Po prostu nie chcę tam wracać.- wyznał, a ja objąłem go delikatnie ramieniem. -Za dużo tam ludzi.

-Spokojnie, będę tam z tobą.- pocieszyłem go i podnieśliśmy się razem, wchodząc z powrotem na tą stypę. 

Nawet nie minęła chwila, a już obok nas pojawiły się nasze mamy. Moja była omegą, dobrze wychowaną i uprzejmą, aż boli. Za to mama Liam'a jest betą i ma dość spoko charakter, nie licząc tego, że jak się uprze nic jej od tego nie odciągnie. 

-Tu jesteście!- krzyknęła ciocia Karen.- Szukałyśmy was.

-Chcemy wam kogoś przedstawić.- dodała moja słodko, co nie świadczy o niczym dobrym. 

Spojrzeliśmy z Liam'em po sobie niepewnie i tylko skinęliśmy głowami, kierując się za kobietami. Mam nadzieję, że nic nie wymyśliły, bo jeżeli będę musiał znowu udawać sztywnego to wyjdę i nie wrócę. Naprawdę!

Przeszliśmy na stronę po której siedziała druga wataha, a niebieskooki przysunął się bliżej mnie. Zatrzymaliśmy się pod jednym ze stolików. Siedziały przy nim trzy alfy oraz dwie bety. Nie były stare, wyglądali tylko jak puste i napakowane goryle trochę starsze od nas. 

-To twoja przyszła alfa Thomas.- rzekła moja mama wskazując na chłopaka, który bierze na bank sterydy, miał rudę włosy i no chyba nie. 

Zachłysnąłem się powietrzem i spojrzałem na swoją mamę zszokowany. Chyba ją pojebało! Nie będzie mi alfy wybierać, pamiętam jak coś o tym mówiła, ale nie sądziłem, że mówi poważnie i że teraz. Ja go nawet nie znam. Jest z innej watahy. Weźcie no bez żartów!

-A ten przystojny to twój.- rzekła ciocia uradowana i wskazała na ciemnowłosą alfę, która jak by mogła na pewno  to by zgwałciła mojego przyjaciela, tu i teraz.

Liam natychmiast się spiął i bardziej schował za mnie, widząc pożądliwy wzrok tej alfy. Czy one są ślepe, czy tak głupie, że nie widzą jak on się boi tego goryla. Westchnąłem próbując uspokoić swój oddech i przemyśleć swoją wypowiedz.

-Nie ma mowy.- mruknąłem w końcu.-Jak tak chcesz alfy to se go bierz! Ja ma szesnaście lat nie dwadzieścia czy sześćdziesiąt. 

-Thomas!- skarciła mnie mama.- Zachowuj się! Tu są inni. 

-Mam to tak szczerze gdzieś.- prychnąłem.- Bez obrazy, ale cię nie chcę.- zwróciłem się do rudego.-A Liam'a to ty nawet nie tkniesz.- czarnowłosy podniósł brwi, kiedy warknąłem na niego. 

-Uspokój  się.- skarciła mnie ciocia.

-Wychodzimy.- rzekła moja matka i złapała mnie boleśnie za ramię.-Pogadamy sobie. 

Zdołałem zobaczyć jeszcze roześmiany wyraz warzy Teresy, to taka zrypana umysłowo beta, która mnie oraz Liam'a nienawidzi. Po wyjściu z sali moja matka lekko mnie popchnęła, spojrzałem za nią i zobaczyłem jak Liam został osadzany przez tego alfę. Jak ja tam przyjdę, to mu wyrwę te kłaki z głowy i do gardła wepcham!

-Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyknęła na mnie zła.- Ta alfa jest porządna, a po za tym byśmy podpisali pakt z innym stadem o..

-Ważniejsze są jakieś chore pakty od uczuć własnego dziecka?!- przerwałem jej.- Chcę znaleźć swoją alfę, tą alfę stworzoną specjalnie dla mnie, nie rozumiesz? Chcę mojego mate!  Tata by mnie zrozumiał..

-Ale nie żyję!- wrzasnęła na mnie.- Ta alfa będzie twoją czy chcesz czy nie. Nie wasz w tej kwestii nic do gadania! 

-Nienawidzę cię!- krzyknąłem i  pobiegłem do lasu, będącego obok sali. 

Za mną słyszałem głos swojej matki, bo mamą  jej już nie nazwę. Ona chcę mnie wydać za jakiegoś alfę. Wybaczyłem jej jak odcięła mnie od znajomych po śmierci taty, ale tego jej nie wybaczę, nigdy.  Nie wiem ile czasu chodziłem po lasach, bo w nich tracę poczucie czasu, ale jak zaczęło się ściemniać to postanowiłem wrócić do domu. Nie mam zamiaru tu zostać. Wszedłem cicho i ostrożnie do budynku w którym kiedyś mieszkałem, bo od dziś tego domem nie nazwę.  Szybko znalazłem się w swoim pokoju i spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka, czyli ciuch, tabletki opóźniające gorączkę oraz jakieś cukierki na drogę.Błyskawicznie opuściłem mieszkanie, żeby przypadkiem nie wpaść na swoją rodzicielkę. Idąc w stronę wyjścia z miasteczka, zastanawiałem się, czy dobrze robię. Może to jest błąd zostawiając swoje rodzinne miasteczko i osoby, zwane moją rodziną?

-Thomas czekaj!- odwróciłem się gwałtownie, słysząc głos swojego przyjaciela. Liam podbiegł do mnie i poprawił sobie torbę na ramieniu.- Idę z tobą.

-Liam jesteś pewny, wiem, że jesteś zżyty z tym miejscem.- westchnąłem widząc jego zdeterminowaną minkę. 

-Z tobą jestem bardziej zżyty.-wyznał i uśmiechnął się lekko w moim kierunku.- Idziemy razem. 

-Z tobą zawsze.-powiedziałem z uśmiechem. 

Razem ruszyliśmy drogą w stronę nieznanej przygodzie i nowym wyzwaniom Im szybciej tym lepiej. 

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Pierwszy rozdział wprowadzający za nami. Mam nadzieję, że nie jest taki tragiczny. 

😆Do zobaczenia! 

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now