🌼8🌼

2.8K 180 14
                                    

DEREK

Blondyn latał spojrzeniem po wszystkich, ale w końcu zatrzymał je na swoim przyjacielu. Widząc jego zapłakaną twarz natychmiast się napuszył, co wyglądało komicznie w jego wykonaniu. 

-Co mu zrobiliście!?- wydarł się na nas i podbiegł do niebieskookiego  o mało co nie wywalając się o swoje nogi. 

-Nic.- odrzekł Scott podnosząc ręce w geście obrony. 

Czasami zastanawiam się dlaczego to on jest naszym alfą. Ma swoje przebłyski inteligencji i takie tam, ale prawdę mówiąc on przed chwilą wystraszył się omegi. No proszę was. Jednak mimo tego, że ten osioł jest idiotą w sumie alfą stada najgorszym nie jest, na pewno lepszą od tego całego Max'a. Ten to tylko pieprzyć potrafi i nic innego jego zjebany nie zrobi. 

-Thom..- szepnął Liam, wtulając się w jego ciało.- Zostaniemy tu? 

-Co?- blond omega spojrzała na niego jak na ducha.- Tutaj? Jesteś pewny, że chcesz tu zostać? 

-My.- poprawił go.- Pan Scott powiedział, że możemy zostać jak chcemy. 

-Czuję się staro.- mruknęła pod nosem alfa, na co wybuchłem śmiechem. 

-Przepraszam.- rzekłem, kiedy wszyscy spojrzeli na mnie jak na kretyna.-Po prostu tak działają na mnie stresujące momenty. 

-Gamoń.- zanucił Theo, na co kopnąłem go w dupę, bo stał przede mną. Ciemnowłosy poleciał, ale w ostatnim momencie złapał równowagę.- O ty mendo! Już nie żyjesz! 

-Pomocy!-wrzasnąłem, kiedy chłopak rzucił się na mnie i udawał, że mnie dusi. 

-Boże chłopaki!- Connor spanikował i chciał zrzucić ze mnie napastnika.

Skończyło się na tym, że Jordan trzymał mnie za ramiona, a Connor i Scott próbowali ściągnąć ze mnie Theo, który przyczepił się mnie jak rzep. Nie wiem ile tak się szarpaliśmy, ale słysząc ciche chichoty z boku, każdy z nas zaprzestał swoich ruchów i spojrzał na bok. Liam i Thomas stali pod ścianą i patrzyli na nas z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. 

-Jeżeli to nie będzie problem to zostaniem, bo może być ciekawie.- powiedział powoli blondyn i spojrzał na Scotta, który wyprostował się i podszedł do omeg.

-Czyli oficjalnie mogę wam powitać w moim stadzie.- alfa uśmiechnęła się szeroko.

-Jej!- krzykną Connor i szybko podbiegł do chłopaków i zagarnął ich w uścisk, podnosząc lekko do góry. 

-Nie wiem jak ty, ale mi się to podoba.- zaśmiał się pod nosem Thomas i spojrzał na drugą omegę. 

-Trochę głośno.- odpowiedział po chwili.- Ale można się przyzwyczaić. 

-No i spoko.- Theo puścił w końcu moja koszulkę i szyję, ale i tak walnął i w potylice odchodząc. Zastanawiam się czasami, czy on jest zdrowy psychicznie.- Witamy w stadzie. 

-Dzięki.- szepnął Liam, kiedy uwolnił się z uścisku czarnowłosego.- Ale twoje ciuchy są trochę za duże..

-Dawałem najmniejsze.- odpowiedział drapiąc się po głowie. 

-Weźmiemy kasę i pojedziemy wam dziś lub jutro z rana kupić ciuchy i kilka rzeczy do codziennego użytku.- Scott rzekł głośno.- Derek da kasę. 

Westchnąłem, ale nie kłóciłem się. Mam trochę pieniędzy na koncie i w sumie nie wiem na co to wydać, więc w sumie nic mi nie szkodzi wydać kilka stów, a im będą bardziej teraz potrzebne. Jak patrzę na to jak Liam wygląda w ciuchach Theo to mi się robi trochę dziwnie na sercu, bo po pierwsze ta omega nie ma w czym chodzić i chodzi w szmatach tej bety, a po drugie jego zawstydzony wzrok, kiedy musiał poprawiać co chwila za dużą  bluzkę, kiedy zesunęła mu się z ramion. Nawet mnie to rozczula. 

I tak oto spędziliśmy kolejną godzinę tłumacząc gdzie są granicę naszej watahy i że mają unikać alf ze stada sąsiadującego z naszym. Omegi zrozumiały to natychmiast. Później Jordan zwinął Liam'a na badania i poszli do kliniki, a Thomas stwierdził, że Connor da mu ciuchy i pójdzie się ogarnąć i spać, więc zwinęli się oboje na górę. Blondyn jest pewny siebie, ale również wesoły i rozczulający. 

-Może tu być ciekawię z nimi.- stwierdził Scott, rozkładając się na łóżku.

-Jak gdyby wcześnie było z wami nudno.- wywrócił oczami Theo.- Teraz będzie inaczej, ciekawiej. 

-W sumie racja.- poparłem go i spojrzałem na zegarek.- Jeny już tak późno.- zdziwiłem się, bo wskazówka pokazywała ósmą wieczorem.- Ja spadam, bo mam was dość. 

-My ciebie też!- krzyknął Theo kiedy znalazłem się w korytarzu. 

-Nie wracaj późno!- Scott musiał udawać zatroskaną mamusię. 

-Spierdalaj.- bruknąłem pod nosem. 

-Słyszałem to Derek.- usłyszałem chrząknięcie alfy stada. 

Narzuciłem na ramiona skórzaną kurtkę i założyłem buty, wychodząc z domu. Spojrzałem jeszcze na stronę drugiej watahy i zobaczyłem Max'a, opierającego się o framugę drzwi i palącego papierosa. Widocznie mnie nie widział, bo wpatrywał się w niebo. 

Odwróciłem się na pięcie i wszedłem do lasu. Chodziłem po ścieżkach i drużkach, mijając drzewa, krzewy i kwiaty. Jakoś mam przeczucie, że te omegi nie przyniosą do nas tylko radości i nowej przygody oraz dobrego humoru Theo, ale coś jeszcze. Bo takie zniknięcie dwóch omeg chyba nie da się nie zauważyć. Jednak osoba która odważy się zadrzeć z nami i zabrać te dwa małe wilki to mogę przysiąc, że zrobię wszystko, żeby z nami zostali. 

-Co tak se sam włóczysz wieczorem po lasach? To niebezpieczne.- podniosłem głowę do góry i zobaczyłem Jackson'a siedzącego na gałęzi drzewa, machał sobie nogami, patrząc na mnie swoimi oczodołami.

-A co cię to obchodzi Whittemore?- zmarszczyłem brwi i ruszyłem dalej. 

-Już się wycofujesz?- zaśmiał się, ale ja postanowiłem to zignorować i ruszyłem dalej.- Wielki Derek Hale ucieka. 

-Nie uciekam tylko mam cię w dupie i se idę dalej.- prychnąłem pod nosem. 

Z tym jasnowłosym przygłupem nie warto wdawać się w dyskusję, bo idioty nie przegadasz, a mu morda się nie zamyka. 

- Serio już cię pieprzyłem?- zaśmiał się i zeskoczył z biednego drzewa i dogonił mnie.- Bo wiesz nie pamiętam, możemy powtórzyć.- spojrzałem na niego z chęcią mordu, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język.- Bo wiesz u mnie już nie będę mógł ci wkładać, bo Max ma czas rozkminiania i z domu nie wychodzi, Brett i Dylan mają rozkminkę nad omegami, które widział Talbot niedaleko, a Alex to dzikus, Lydia od czasu do czasu wpada do domu i takie tam. A u ciebie?  

Spojrzałem na niego zdziwiony, bo powiedział coś naprawdę ciekawego. Czasami mnie jego długi język wkurwia, nie no dobra cały czas mnie wkurwia, ale raz za razem chlapnie coś pożytecznego. 

Czyli wiedzą już o Liam'ie i Thoms'ie co może być ciekawię. Nie słuchając już chłopaka, wróciłem się do domu, bo im szybciej pójdę spać, tym szybciej wstanę, a im szybciej wstanę tym więcej będę mógł oglądać zdziwione mordy tamtych osłów. 

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oOnde histórias criam vida. Descubra agora