🌼53🌼

1.8K 131 17
                                    

LIAM

Zniżył twarz do mojej szyi i mogłem poczuć jego oddech na szyi. Przeszły po moim ciele przyjemne dreszcze. Ręce nadal trzymał na moich biodrach i przytulał do siebie. Biło od niego takie ciepło, opiekuńczość i mój wilk zawył w uniesieniu na jego bliskość. 

Wiem co mi zrobił, wiem, że mnie zranił jak nikt inny, wiem to doskonale, ale nie mogę dłużej wytrzymać bez niego. Od kilku dni odpychałem od siebie te uczucie tęsknoty za jego dotykiem i głosem. Chciałem zapomnieć, żyć jak by nigdy nic, jednak nie mogę. Jestem omegą, a one już w zwyczaju mają posłuszność do alf. Chciałem być inny, ale nie tylko mój instynkt i wilk wzięły górę. Ból serca i uczucie pustki, które minęły równocześnie z dotykiem Bretta uświadomiły mi, że nie jestem już o to wściekły, może trochę zasmucony i bardzo zraniony i już mu tak nie zaufam, jak dawniej, ale kocham go. Nic na to nie poradzę. 

Miłość mimo bólu i cierpienia jaki sprawia, jest też wytrwała i potrafi przeżyć największe przepaści w związku, prowadzi nas przez wiele, ale kiedy jest z tobą ta osoba lub osoba do której dążysz i wiesz, że jest przy tobie cieleśnie lub duchowo czujesz się silniejszy i wiesz, że możesz wszystko. 

I właśnie się tak czuję, kiedy jestem w ramionach alfy. Mogę z nim wszystko. Mimo , że zadał mi  tak duży cios, no bo nie każdy może mieć taki zaszczyt, że najbliższe osoby jego serca go zdradziły, nie potrafię bez niego żyć.

Niepewnie objąłem go rękoma w ogół szyi i zanurzyłem nos w jego włosach, zaciągając się jego zapachem, który tak uwielbiam. Dłonie zacisnąłem lekko w pięści. Nie wiem ile tak stałem, ale wiem, że mi tego brakowało. Tej jego bliskości. 

-Błagam wybacz mi..- usłyszałem jego cichy i podłamany głos. Moje serce po raz kolejny ścisnęło się z bólu. Wiem, że powinienem dać mu jeszcze raz w mordę i takie inne, ale nie potrafię, bo kiedy on cierpi ja cierpię razem z nim.-Wiem, że to co zrobiłem było straszne i nie ma żadnego usprawiedliwienia na to, ale ja nie mogę bez ciebie żyć. Twojej bliskości, głosu, dotyku, ciepła twojego kruchego ciała, kiedy czuję cię w swoich objęciach czuję że mam wszystko czego mi do życia potrzeba. Nie chcę cię już ranić, bo wiem, że ci bardzo ciężko z tego powodu, co zrobiłem i naprawdę mi też jest ciężko, bo poczucie winy jest nie do wytrzymania. Nie potrafię nawet znaleźć odpowiednich słów, żeby wyrazić to co chcę ci powiedzieć. Ja po prostu cię kocham. I zawsze już będę, od samego początku cię pokochałem. Liam błagam nie zostawiaj mnie. Ja bez ciebie nic nie znaczę, moje życie nic nie znaczy, kiedy nie ma w nim najważniejszego elementu. Jesteś moim wszystkim Liam. 

Moje oczy zaszklił się. Warga zaczęła drżeć, a oddech ugrzązł w gardle, które zacisnęło się mocno, powstrzymując szloch. Delikatnie odsunąłem się od niego. Jego wzrok przeszył mnie na wylot. Widzę w nim odbicie jego duszy. Wiem, że nie popełni już tego błędu i wiem, że to co mówił to prawda. 

Ostrożnie zbliżyłem się do niego i delikatnie złączyłem nasze wargi. Widzę tylko jego oczy i to jak jestem w nim zakochany. Nic już o za tym nie pamiętam za bardzo mnie otumanił.

THEO

-Nie patrz się tak na nich.- usłyszałem obok siebie, ale to zignorowałem i nadal lampiłem się na nich. Wyglądają razem tak słodko, że nie mogę.- Theo słonko moje możesz popatrzeć na mnie. 

-Po co? Wiedzę cię cały czas.- mruknąłem pod nosem i zarumieniłem mocno, kiedy objął mnie ramionami wokół pasa i przytulił do siebie, całując w policzek. 

- I nadal nie możesz się na mnie napatrzeć, nie?- mruknął mi do ucha i zaśmiał cicho, kiedy podskoczyłem.

-Nie prawda!- pisnąłem i odwróciłem się od niego przodem i zobaczyłem jego zadowolony uśmieszek.- Jesteś okropny.

-Tak mówią.- wzruszył ramionami i mocniej mnie objął, a ja przerzuciłem mu ręce na ramiona.- Chodź do samochodu, bo jest zimno, a masz już gęsią skórkę.

Wywróciłem oczami i posłusznie poszedłem z nim do pojazdu. Jak bym mu odmówił to i tak na siłę tam zaciągnął. Uparty osioł jest z niego. Usiadłem z tyłu, a on wepchnął się obok mnie i objął ramieniem zmuszając bym położył mu głowę na ramieniu. 

-Chcesz tu zostać?- zapytał po chwili ciszy. 

-Co?- zdziwiłem się i podniosłem na niego wzrok. Jego oczy patrzyły się w przednią szybę, bez wyrazu.- Jak to? 

-Widzę, że jesteś żywszy tu i jakoś bardziej radosny i pewniejszy siebie. Możesz tu zostać jak chcesz, nie trzymam cię.- powiedział.

Co? 

Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Odsunąłem się na bezpieczną odległość. On chce mnie tu zostawić? Po tym wszystkim co mi powiedział i co się stało? On się mną już znudził, tak? 

Oczy mi się zaszkliły i spuściłem głowę. 

Oznaczył mnie i wmówił, że kocha. Teraz chce zostawić, bo niby czuję się tu lepiej? On jest chory?

W przypływie odwagi, trwało to może nie pięć sekund, ale zrobiłem to. Zamachnąłem się i z całej siły zdzieliłem mu w twarz. Szok wymalowany na jego twarzy był bezcenny. 

-Theo...- zaczął niepewnie, ale uciszyłem go dając kolejnego liścia. 

- Przestań pieprzyć takie głupoty!- krzyknąłem na niego i pozwoliłem łzą wypłynąć z oczu.- Chcesz mnie zostawić tak?! Znudziłem ci się chuju?! Jak możesz tak mówić po takim czasie! Jak możesz to mówić po tym jak mnie w sobie rozkochałeś jebany matole! Jak możesz...

Znieruchomiałem kiedy pocałował mnie mocno. Upadłem na fotele, a on zawisnął nade mną nadal całując zawzięcie. Objąłem jego szyję rękoma i mocniej przycisnąłem do siebie, a on jedną ręką starł moje łzy, a drugą głaskał moje biodro. 

-Kocham cię Theo.- szepnął mi do ucha, kiedy się odsunął. 

-Dlaczego chcesz mnie tu zostawić?- spojrzałem mu w oczy z wyrzutem.

-Tu jest twój dom perełko.- powiedział smutno. 

-Jestem omegą, twoją omegą. Dam jest mój tam gdzie ty idioto.- powiedziałem, a on z uśmiechem położył się obok mnie. 

Mimo, że to ciasne miejsce mi to nie przeszkadza. Im bliżej Jaya tym lepiej dla mnie. Pocałowałem go we włosy i zamknąłem oczy i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. 

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now