🌼31🌼

2K 161 25
                                    

ALEX

To się źle skończy. Nigdy w życiu nie widziałam takiej furii w oczach Bretta, nawet jak mu popsułam telefon i to nowiutki. Sama aż lekko się do tyłu cofnęłam. Odruchowo złapałam Connora za rękę i ścisnęłam, a ten odpowiedział mi tym samym. 

To Brett rzucił wyzwanie i wiem, że wygra, ale sytuacja w jakiej się znajduję mu w tym nie pomaga. Jednak nie zostali w tej pozycji długo, bo członek z mojego stada używając przednich łap odepchnął od siebie tego alfę i przy okazji polało się trochę krwi z rozerwanej skóry brązowego wilka. Jednak Brett sobie nic z tego nie zrobił i natychmiast wstał. Jego sierść najeżyła się,a  z pyska wydobył się szorstki i cichy warkot jakiegoś wcześniej u niego nie słyszałam. I chyba jego alfa właśnie przejęła nad nim kontrole, bo jego oczy zamiast być czerwone stały się czarne. 

-Już po nim.- stwierdziłam cicho, a stojący obok mnie Max przytaknął mi i to dość jednoznacznie. 

-On ma polisę na życie, nie? Bo chyba będziecie musieli zadzwonić do domu pogrzebowego i po księdza.

-Albo po chirurga plastycznego, czy coś.- wtrącił Jackson.- Bo on na pewno będzie do zszycia. 

Brązowy wilk rzucił się na czarnego i złapał go za kark, na co ten zapiszczał. Szczęście, że Lydia i Jordan mają dobry refleks, bo gdyby nie mieli oberwali by latającym wilkiem, a tak to ten zarąbał w drzewo z hukiem. Brett natychmiast do niego podbiegł i stanął przed nim pokazując swoją wyższość i zamierzał ponownie zaatakować, ale wtrącił się ten rudy. 

-Dobra zrozumiał!- krzyknął i wparował pomiędzy nich.- Koniec!

Błąd i to ogromny. 

Brett zawarczał wściekle i zamlaskał jak by rządny poważnego rozlania krwi. Max miał już się wtrącić, ale zrobił to Liam? Wyrwał się tej szmacie, którą spiorę zaraz, niech zobaczę co on chce zrobić. Omega podbiegła do wilka stanął przed nim. Przerażenia na jego twarzy było widoczne, ale również troska. Otworzyłam szerzej oczy, kiedy ten wtulił się w niego i schował twarz w jego futrze. To nawet słodkie. 

- Wpierdalać stąd.- Scott spojrzał na betę.-Zabieraj te swoje niby alfy i przekaż ich matką, że są bezpieczni i nie wracają jasne? 

-A jak nie.- prychnęła, ale po jej głosie wyczułam, że pękła i się cyka.

-To cię znajdę, oskalpuję i  sprawię taki ból jakiego jeszcze w życiu nie czułaś.- powiedziałam chłodno i podeszłam do niej szybko.- A ja nie żartuję i jestem do tego zdolna, bo jeżeli chodzi o stado to jest we mnie tylko zabójca i morderca z zimną krwią. 

W jej oczach zobaczyłam czysty strach, co daje mi niesamowitą satysfakcję. Odwróciła się bez słowa i zawołała swoich przydupasów i poszła w las skąd kurwa się przyczłapali. Ha tfu! Nienawidzę takich zmiennokształtnych. 

-To było mocne.- Jackson odezwał się, kiedy do nich podeszłam, a ja wzruszyłam ramionami. 

Zerknęłam na Connora, który posłał mi lekki uśmiech i odwzajemniłam to. Później na Thomas'a, który lekko wyjrzał zza ramienia Dylana, a widząc nas uśmiechnął się spłoszony, ale nie puścił alfy. Dylan pewnie czuję się jak w raju. Tak przypuszczam po jego minie. 

-Może mi ktoś powie kto to?- Derek wtrącił się. 

- Teresa.- rzekł ostro jak by samo to imię chciał zabić. Nie dziwę mu się.- To taka szm... zła dziewczyna. Zawsze dawała naw w kość i nas nienawidzi i nie wiem nawet za co. Po prostu tak i już,a do tego ma coś z głową. Dziwię się, że nasze matki ją tu wysłały, skoro się nienawidzimy. 

-To nieważne.- Dylan mruknął.- Ważne jest to, że zostajecie.

Szatyn przytulił go do siebie czule, a później spojrzał w bok i  nie mogłam się powstrzymać i z moich ust wydobyło się ciche "aww". Brett nadal pod postacią wilka siedział, a Liam był zawieszony na jego szyi i mocno przytulał. Wyglądali tak słodko. Co się ze mną dzieje?! 

Ponownie spojrzałam w na resztę i odniosłam brwi do góry. Wszyscy patrzyli na mnie jak na ufo i z lekkimi uśmiechami. 

-Alex ma serce.- powiedział dramatycznie Max. 

-Ona ma uczucia.- dołączył się Jackson. 

-Kosmici ją podmienili.- dodał Dylan dramatycznie. 

-Jak wam zaraz dupy skopię i mordy obiję to w gwiazdy zobaczycie.- prychnęłam zła.- Spadam stąd.

-Oj no nie złość się.- krzyknął za mną blondyn i usłyszałam jak reszta cię cicho chichra. 

Mam was gdzieś! To już nie jest fajne, że myślą, że nie mam serca. Trochę to przykre. 

LIAM

-Dziękuję ci tak mocno.- jęknąłem i nie mogłem się pozbyć łez z oczu. 

Walczył o mnie i wygrał. Uratował mi życie. Dzięki niemu on mnie nie dotknął, a chciał. Tyle mu zawdzięczam, a go nawet nie znam. Mój lęk przed nim wyparował, kiedy spojrzał w mojej oczy swoimi wilczymi. Cały czas jego zapach mnie otaczał i nie chciał mnie opuścić. Był dla mnie kimś kogo chcę mieć przy sobie, żeby mnie chronił i nie chciałem nikogo innego. Teraz już wiem. Moja omega też. 

To on. Ten który święcił się dla mnie i ratował, ten który potrafi się opanować dzięki mnie i czuję to samo co ja. Ten który jest dla mnie i tylko dla mnie. Moja miłość, serce i dusza. 

Jego futro było takie miękkie i mam to za przeproszeniem gdzieś, że też brudne od krwi. Ważne, że jest. 

Jego ciał jest takie ciepłe, żeby mnie ogrzewać w ciepłą noc, kiedy będziemy razem. 

Wilk położył swój wielki pysk na moich plecach i zamruczał. Nie wiem ile tak staliśmy, ale dla mnie to tylko sekundy, bo przy nim czuje się inaczej. Nie jak przy Scottcie czy Thomasie, bo przy nich czuję się jak brat, a przy nim jakoś inaczej. Jak bym znał go całe życie i wiedział co i jak jest z nami, a znam go tylko kilka dni i to głównie z widzenia. 

Nie wiem co się dzieje w mojej, ale te myśli szybko przerodziły się w mętlik i prawdziwą burzę myśli. Są one trochę straszne i brzmią jak bym był chory psychicznie, ale to czuję ja i mój wilk. Jesteśmy zgodni. 

Odsunąłem się od Bretta i spojrzałem w jego oczy. Są takie piękne, że nie mogę oderwać od nich swoich. Moje ręce delikatnie złapały go za sierść, a głowę położyłem na jego, nadal patrząc w jego oczy. 

Znowu te uczucie co w lesie. Te samo, kiedy mnie trzymał. Ten sam czar. Moja omega przejęła nade mną kontrolę i te słowa opuściły moje usta jak by samodzielnie. 

-Moja alfa.- szepnąłem na co jego oczy błysnęły czerwienią. 

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now