🌼78🌼

1.6K 102 49
                                    

LIAM

Obudziłem się nawet nie wiem o której godzinie. Na dworze jest już ciemno, a ból z podbrzusza zniknął. Chciałem cię ruszyć, ale uniemożliwiły mi ramiona alfy mocno trzymające oplatające mnie w pasie. Chwilę tak poleżałem, ale potrzeba dała o sobie chwilę potem znać.

- Brett....- powiedziałem cicho, a moje gardło zabolało jak bym zjadł szkoło.

Co ja robiłem, że mnie tak boli? Cała ruję pamiętam jak przez mgłę. Nawet nie pamiętam jak zaczął się nasz pierwszy stosunek. Naprawdę.

Alfa mruknął coś pod nosem i przycisnął mnie do siebie. Moje plecy wręcz były przyklejone do jego nagiej klatki piersiowej, a moja pupa... Zarumieniłem się mocno i lekko odsunąłem. To zawstydzające!

- Muszę do toalety...Brettttttt..- mruknąłem głośno i lekko podrapałem jego rękę.

Chłopak mruknął niezadowolony i rozluźniła uścisk. Szybko wyswobodziłem się z jego ramion i syknął z bólu, jak tylko stanął na nogach, teraz czuć to jeszcze bardziej. Założyłem na siebie koszulkę Bretta która sięgała mi do połowy ud i z wielkim trudem majtki. Przykryłem jeszcze alfę i cmoknąłem go w policzek, mówiąc, że zaraz wrócę.

Kiedy załatwiłem swoją potrzebę, co było wielkim wyzwaniem, zobaczyłem że na dole pali się światło. Zmarszczyłem brwi i powoli zeszłem po schodach.

Zdziwiony rozejrzałem się po salonie, gdzie paliło się światło i je zgasiłem, udając się do kuchni.

- Scott?- zdziwiłem się patrząc na alfę, który siedział przy stole z kubkiem kawy w ręce które trzęsły się. Patrzył tępo w stół oczami czerwonymi i spuchniętymi.- Co się stało?

Podeszłem do niego, kładąc dłoń na ramieniu, a on drgnął i spojrzał na mnie zaskoczony. Nawet nie krył smutku. Zmartwiłem się i usiadłem obok niego na krześle.

- Scott?- zapytałem tym razem spanikowany, a on odchrzaknął.

- Kłótnia z Maxem.- odrzekł cicho, a ja zmarszczyłem brwi.

- Ale jak to kłót...- urwałem bo drzwi wejściowe domu trzasnęły głośno.

Brunet natychmiast poderwał się z miejsca i ruszył do salonu, co ja zrobiłem z lekkim bólem.

- Max musimy pogadać.- powiedział Scott podchodząc do blondyna.

- Nie mamy o czym, dopuki nie pozbędziesz się problemu.- mruknął wyraźnie zły, patrząc na niego wrogo, co mnie zaskoczyło. Odkąd tu jestem oni ani razu się nie pokłócili poważnie.

- C-co?- wykrztusił zaskoczony, a w jego oczach zabłyszczały łzy.- N-nie mów tak! Przecież to nasze dz...

- Wybryk natury chyba.- warknął groźnie i złapał go za koszulkę bluzki.- Jak tego się nie pozbędziesz to nie mamy o czym gadać.- zostawił go i ruszył na górę.

- M-max!- pisnął przerażony i złapał go za nadgarstek, który blondyn wyrwał i zamachnął się.

Wstrzymałem powietrze przerażony, ale w ostatniej chwili zatrzymał dłoń, przed policzkiem Scotta, spojrzał na niego jeszcze przez chwilę złym wzrokiem i poszedł do zapewne swojego pokoju.

- Scott?- zapytał zmartwiony, patrząc jak jego ręka powoli opada a z oczy wyleciały nowe łzy.- O co wy się.... Scott!-Brunet ruszył pędem do drzwi i wybiegł na dwór, a ja  znalazłem się szybko mimo bólu przy drzwiach, które obiły się o drzwi.

Byłem przerażony tym co tu się stało. Moje gardło ścisnęło się z żalu jaki odczuwałem. Zamknąłem drzwi i ruszyłem na górę, patrząc na zegarek. 4 rano.

Weszłem do pokoju i zacząłem budzić Bretta załamany tym co się stało. Alfa po chwili otworzył oczy i usiadł. Spojrzał i spojrzał na mnie zaskoczony.

- Dlaczego mnie budzisz... Kochanie?- urwał widząc że jestem na skraju płaczu.- Co się stało?- zagarnął mnie w swoje ramiona i mocno przytulił.  Natychmiast się w niego wtuliłem, uspakojąc stopniowo. - Liamku?

Zacząłem mu opowiadać to co widziałem i słyszałem. O tym że Max prawie uderzył Scotta, na co Brett zareagował niezłą złością i już chciał wstać, ale złapałem go za ramiona.

- Nie zostawiaj mnie teraz.- powiedziałem i wręcz wpełzłem na jego kolana, oplatając jego szyję.- Chcę wiedzieć że jesteś przy mnie.

Brett pocałował mnie we włosy i przytulił mocno, obejmując wokół bioder. Położył się z powrotem na poduszki plecami i zaczął całować mnie po szyi i ramieniu.

- Nie sądziłem że jesteś tak głośny podczas seksu.- mruknął cicho, a ja jęknąłem zażenowany i mocniej się wtuliłem w niego.- Naprawdę jestem bardzo zadowolony z każdego twojego...

Nie pozwoliłem mu do kończyć bo lekko go pocałowałem w usta patrząc w oczy.

- Jest 4 rano Brett.- ziewnąłem wtulając się w jego ciało i mrucząc pod nosem.

- Ale im później tym będzie gorzej.- powiedział pewnie i pocałował mnie w głowę.

- Czas na przemyślenie jest dobry.- ziewnąłem.- Spać moja alfo...

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Trochę przed terminem i nie zabijcie mnie❤️

MY PACK a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz