🌼12🌼

2.8K 167 5
                                    

JACKSON

Nie za bardzo wiem, co tu się dokładnie stało, ale chyba za bardzo się w to wciągnęli. Dawno w sumie nie widziałem Dereka w szale, jednak później przyszedł Reaken. Nie jestem za bardzo uczulony na ten widok, ale widząc jego nogę śniadanie mi podeszło do gardła.

Jednak, kiedy zabrali go, Derek poszedł, ale przyszedł za to blondyn. Nie widziałem go wcześniej, ale kojarzę ten zapach. Czułem go w tedy od Hale w lesie. Omega spojrzała po nas i przytuliła się do tej drugiej przerażonej omegi.

- I czemu czuję krew?- zapytał.

- Theo oberwał.- Scott mruknął.- Nie wiem jak, ale nie podoba mi się to.

- No coś ty.- Max przedrzeźnił go.- Mam wrażenie, że te patrole przydadzą się na coś innego.

Serio?! Ja tym razem nie idę kurwa nigdzie! Śni chyba że gdzieś mnie w nosy wyśle. Nie to, że się boje, ale skoro Theo oberwał, a wszyscy wiemy, że jest on jedną z najbardziej wyczulonych na wszystko osób to ja nie wiem , co musiało by się ze mną stać.

- Strzała.- rzekł w końcu alfa przeciwnego stada.- Mam co do tego złe przeczucia. Idziemy.- zwrócił się do swojej watahy, a potem spojrzał na Bretta.- Nie wchodź na nasze tereny.

Po czym poszedł, a za nim reszta. Dostrzegłem jeszcze jednak jak ta niebieskooka omega odwraca lekko głowę j patrzy na mojego ziomka.

- Czyli wszedłeś na ich terytorium, bo...- zaczął nasz alfa poważnie.

- On tak pięknie pachnie.- odpowiedział, śledząc nadal omegę wzrokiem, do puki nie zniknął mu z widoku.

Może ta sytuacja powinna mnie bawić i bawiła by gdyby był to Dylan bądź Max, ale tu chodzi o Bretta. Wiem jak potoczyła się ostatnia sytuacja z jego miłością i nie chce widzieć go załamanego ponownie.

- Wlazłeś tam, bo ta omega ładnie pachnie?- blondyn załamał ręce na jego słowa.

- Coś mnie ominęło?- Dylan podszedł do nas nagle ze zdziwieniem na twarzy.- Słyszałem krzyki i czuję krew.

- Reaken jest na operacyjnej.- odpowiedziałem mu.

-Nie było mnie zaledwie kilka minut, a wy już żeście prawie zabili Theo?- powiedział zszokowany.

- Nie my.- mruknąłem.- Przyszedł tu postrzelony.

Opowiedziałem Dylanowi jak to wyglądało, a przejął się bardziej tym, że nie zobaczył tych omeg, niż tym, że najprawdopodobniej gdzieś w lasach obok nas jest ... Łowca.

- Dobra zbieramy się.- Max zarządził i może chciał udawać powagę to w jego głosie wyczułem zadowolenie.

Jeszcze rozkminie co jest tym spowodowane, ale na razie mam inne zadanie. Dowiedzieć się, kim jest ten co postrzelił Theo. Może i nie mam z nim za dobrych kontaktów, ale jest jednym z nas, a aktualnie coś nam zagraża, a ja nie puszczę tego płazem. Muszę chyba uruchomić stare kontakty.

LIAM

Naprawdę nie wiem dlaczego, ale moja omega chyba zwariowała. Ten alfa, który nas znalazł na początku wydawał się być taki straszny, jednak kiedy przyjrzałem się mu bliżej nie mogłem odwrócić od niego wzroku, jeszcze jego zapach. Nigdy nie czułem tak pięknego jak ma on. Nawet mnie bronił.

Jak pan Derek spojrzał na mnie gniewnie ten pierwszy rzucił się na niego.

Nie wiem dlaczego tak jest, ale brakuje mi jego bliskości, chociaż byłem przy nim kilka krótkich minut.

Jednak teraz w tym momencie nie jest to ważne. Liczy się Theo i jego stan.

Pan Derek poszedł do poczekalni, Connor zniknął, Jordan operuje i pomaga rannej becie, a Thomas cały czas mnie przytula, z niewiadomo jakiego powodu, aż na tak przerażonego wyglądam? Scott po dotarciu do domu, pobiegł na górę i po chwili zszedł z tamtąd z księgom w dłoniach.

- Co to?- blondyn zapytał, odsuwając się ode mnie.

- Książka z zapisanymi taktykami łowców i ich rodzajami.- odpowiedział alfa.

Zmarszczyłem delikatnie brwi na jego słowa. On chyba nie twierdzi, że tu gdzieś obok jest łowca, który chce nas zabić? Bo jeżeli tak, to w nocy nie śpię sam.

- Wow.- szepnął mój przyjaciel i usiadł na dywanie przed księgą.- U nas mieli podobną.- oznajmił, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni.- Jak kiedy byłeś chory to można powiedzieć, że wszedłem bez pytania do domu alfy naszego byłego stada i tam zobaczyłem ją. Była podobna do tej jak nie taka sama.

- Wszystkie watahy, które zostaną zapisane w spisie i mają swoje tereny dostają taką.- Scott usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy. - Nic ci nie zrobi?

Dlaczego ten alfa miał mi coś zrobić. Wydawał się całkiem miły i nie chciał mnie skrzywdzić, albo jestem tak naiwny i tego nie widziałem. Pokiwałem jedynie głową na boki zaprzeczając. Nawet mnie nie dostknął.

- To dobrze.- odetchnął z ulgą, co było dość miłe, bo martwi się.- Wiem, że Lydia i Jordan pomogą Theo, a my tym razem zobaczymy co mu mogło się przytrafić.

- A co się stało tak dokładnie?- zapytał Thomas.

- Nie wiemy.- mruknąłem.- Theo po prostu przeszedł ze strzałą w nodze i tyle tylko wiemy.

- To strasznie dużo.- rzekł sarkastycznie omega.

- Wiemy. - odbruknąłem

- Musimy zaczekać na Theo.- Scott stwierdził po chwili namysłu.- Bo inaczej nic nie ustalimy. Musimy wiedzieć, co się stało. Chyba, że...

- Nie podoba mi się ta pauza.- szepnął Thomas, kiedy alfą stada urwała.

- Nie wychodźcie z domu jak nikt nie przyjdzie jeszcze.- mruknął do nas i wstał z kanapy.- Ja idę poszukać miejsca, gdzie mogli postrzelić Theo.

- Oszalałeś do reszty?- oburzył się blondyn.- To niebezpieczne przecież jest.

- Mi nic nie będzie.- zapewnił i po czochrał nas po włosach.- Wracam za jakieś półtorej godziny, macie być grzeczni.

Alfą ulotnił się natychmiast z salonu i wyszedł z domu. Spojrzeliśmy po sobie z Thomasem zaskoczeni. Zostaliśmy sami w domu watahy. Nikogo tylko, my. To się źle skończy, bo to Thomas.

Jednak blondyn stwierdził, że będzie grzeczny i po prostu czytał że skupieniem książkę, która zostawił Scott. Ja za to włączyłem sobie film na Natflixie. Bo przylukałem jak pan Derek włączał.

Czas minął szybko, bo nawet nie zdałem sobie sprawy, a drzwi ponownie trzasnęły. Spojrzałem na wejście mając nadzieję, że to Scott, ale zdziwiłem się kiedy poczułem zapach Theo, Dereka i Jordana. Weszli do salonu z kulejącym czarnowłosym i posadzili go na fotelu.

- Wszystko dobrze już?- zapytałem zmartwiony, patrząc na jego twarz.

- Tak, Liam.- zapewnił z miłym uśmiechem.- Wszytko dobrze. Opatrzyli i wyjęli strzałę. -A gdzie jest Scott?

Spojrzeliśmy po sobie z Thomasem zdziwieni, a potem za zegarek. Minęły już trzy godziny odkąd wyszedł z mieszkania.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now