🌼49🌼

1.8K 116 18
                                    

MAX

Minął tydzień od kiedy Liam postanowił wrócić do domu i czuję się jak w więzieniu normalnie. Brett wygląda jak kryminalista, wory pod oczami, smętne spojrzenie i te odwarkiwanie każdemu kto się napatoczy. Thomas z resztą podobnie, tylko ten jeszcze próbuje się nieudolnie dogadać z innymi, a inni z Brett'em bo odciął się od nas. Mało jadł, a jak dowiedział się, że Jackson znalazł krew w pułapce i obok niej to codziennie na noc chodzi do lasu i patroluję. Naprawdę zaczynam się o niego martwić i nie tylko ja. 

W ogóle w domu panuje strasznie napięta atmosfera. Nawet Jackson i Derek się uspokoili i się tak nie kłócą. Dylan tez jest nieźle przybity i to zapewne od blondyna, który chodzi za nim i chce pogadać, ale szatyn resztami woli się powstrzymuję, co widzę w jego oczach. Szkoda mi go. 

-To jest jebnięte.-jęknąłem i położyłem się na plecach, lądując głową na kolanach Scotta który czyta sobie jakąś książkę. 

-Co dokładnie?- zapytał nie patrząc na mnie, a ja zacząłem bawić się jego bluzką i skórą na brzuchu na, co się lekko spiął.

- Wszystko się pojebało.- westchnąłem smutno na co brunet odłożył książkę i nachylił się nade mną, patrząc w oczy, przekręcił się jeszcze tak, że moja głowa wylądowała pomiędzy jego udami. Pogłaskał mnie po włosach.

- Jeżeli chodzi ci o łowcę, to zdaje mi się, że już sobie nas odpuścił, bo nnie widać po nim znaku, a pułapki są coraz rzadsze ,a jeżeli o inną sprawę to Max masz dom pełny hormonów, nigdy nie będzie jak w bajce, a co do tej sprawy z przed kilku dni to...- powiedział spokojnie, ale odwrócił wzrok. Też to przeżywa, jestem tego pewny.- Ułoży się zobaczysz, musi bo jesteśmy rodziną, a rodzina trzyma się razem mimo popełnianych błędów i idziemy razem do przodu. Razem. 

-Scotty.- rzekłem i złapałem go za włosy, ciągnąc jego twarz w moim kierunku.- Jesteś naprawdę kochany. 

-Wiem.- wywrócił oczami i pocałował mnie delikatnie, co od razu oddałem i podniosłem lekko do góry. 

-Um sorka!- do pokoju wparował Connor na co warknąłem gardłowo i spojrzałem na niego wymownie.- Nie chciałem przeszkadzać...!

-Nie przeszkadzasz.- Scott odsunął mnie ode mnie i wstał na co otworzyłem szeroko usta i rozłożyłem ręce, a ten posłał mi wrogie spojrzenie. Zobaczymy wieczorem kochanie, zobaczmy.- Co jest?

-Bo dziś jest ta pełnia i mieliśmy przyjąć do stada no sam wiesz i Jordan i Lydia pytają się co robimy.- powiedział czarnowłosy, a mi przez chwilę mignęła czerwona plama na jego szyi na co zmarszczyłem brwi.

-Robimy.- rzekł Scott po chwili ciszy na co podniosłem się z  łóżka.

-Scott?- zdziwiłem się i złapałem za jego ciepłą dłoń. 

-Pełnia jest co miesiąc.- brunet spojrzał na mnie uważnie.- Trzeba zrobić to teraz, bo po co zwlekać. 

THEO

Trzymając w dłoniach kubek z gorącą herbatą wpatrywałem się w ścianę przede mną. Minęło trochę czasu od kiedy Liam mi powiedział co się stało i nadal nie mogę  w to uwierzyć. Nie sądziłem, że coś takiego się może stać. I że jeszcze Thomas i Bretteem? 

W głowie mi się to nie mieści.

 Dlaczego oni to zrobili? Zapewne nie ma sensownego wyjaśnienia na to, bo nawet nie wiadomo jaka wymówka tego nie usprawiedliwia. 

Tak mi szkoda tej omegi. Brett jest jego przeznaczonym i się połączyli, bo myślał, że oboje czują to samo i jestem pewny, że to prawda, ale teraz, Liam w to zwątpił i jest podłamany, znaczy jego omega jest, bo on stał się poważniejszy i bardziej odważny w niektórych sytuacjach, jak by chciał bronić siebie, kiedy nie ma alfy obok. Jestem naprawdę mile zaskoczony tym, ale jeszcze zaniepokojony. 

A co do innych spraw to niebieskooki dowiedział się, że jestem omegą i był mile uradowany. Oczywiście opowiedziałem mu co się stało i jak się tu znalazłem w objęciach łowcy z którym jestem tak jak by "połączony" . Na początku wyglądał na przerażonego i patrzył na Jaya jak na zabójcę biednego króliczka, ale kiedy dotarły do niego niektóre fakty to się uśmiechnął lekko i przywitał należycie z nim, a nie jak na samum starcie, rzucił w niego butem, a nawet nie wiem skąd od wziął go, ale to Liam. 

-Co tak myślisz?- usiadł obok mnie Kirishima i posłał lekki uśmiech popijając swoją kawę, którą czuję nawet tu. 

O u nich też było ciekawie. Bakugo zrobił niezłą awanturę, a którą tak naprawdę  winny jestem ja, a nie Deku, ale to nie ważne, mi poszło na sucho. Czerwonowłosa alfa jest z blondynem w końcu w poważnym związku, co mnie cieszy, bo w końcu omega nie truje się tymi tabletkami, bo te zmieniające zapach omegi na alfy są bardziej mocne i toksyczniejsze  niż te do zmiany na betę, ale to już swoją drogą. 

-O wszystkim i o niczym.- westchnąłem i zerknąłem na Jaya robiącego naleśniki. Z nim jestem teraz na traktatach pokojowych i na sojuszach, jedynym warunkiem moim jest to, że ma mi pokazać jakim jest dobrym człowiekiem, a jego, że mam nie usiekać i przy nim zostać, zgodziliśmy się oboje i czuję się usatysfakcjonowany z takiego rozwoju spraw. 

 Jest przecież aż ta wczesna godzina 10 rano w sobotę. Reszta smacznie sobie śpi, włącznie z Todorokim i Deku oraz Bakugo. W ogóle cała czwórka postanowiła u nas nocować, bo jak to stwierdził zielonooki, są ciekawi rozwoju akcji. 

- Też tak mam.- uśmiechnął się głupkowato.- Wiesz, że dzisiaj pełnia, nie? 

-Zapomniałem.- wyszeptałem i dopiero teraz w głowie przypominały mi się słowa mojej rodzicielki.- Ale to znaczy, że Liam musi...

-Yhym.- Kirishima napił się.- Będzie ciekawie, nie sądzisz?- powiedział roześmiany, a ja mu strzeliłem w potylicę z otwartej dłoni.

-To nie jest śmieszne kretynie.- syknąłem i poszedłem do dzisiejszego kucharza.

-Żartowałem!- krzyknął za mną, ale ciszej, żeby nie pobudzić reszty. 

-Hej kochanie.- powiedział blondyn i pocałował mnie w czoło.- Właśnie skończyłem robić naleśniki, może chcesz...

-Dziś jest pełnia.- powiedziałem spanikowany. 

-No wiem? A w związku z tym..?- zmarszczył brwi, sprzątając pomieszczenie.

-Jesteś takim znawcą, a nie wiesz?- powiedziałem zdziwiony, na co ten prychnął.- Dobra nie ważne. Jak omega połączył się z alfą to w czasie pierwszej pełni muszą być przy sobie, albo...- urwałem przerażony.

-Albo co?- zapytał mężczyzna i zbliżył się do mnie. 

-Wewnętrzne wilki u obojga będą tak za sobą tęsknić, że przejmą kontrolę nad nimi i staną się pierwotnymi bestiami żadnymi krwi i będą zabijać wszystko na swojej drodze.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼


MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now