🌼76🌼

1.7K 106 48
                                    

DYLAN

Aktualnie wracamy do domu. Jest 17 po południu i większość śpi, bo poszliśmy dopiero o 5 rano się zdrzemnąć i obudzili nas o 10, a wyjechaliśmy o 15.

Scott stwierdził, że nie jedzie w bagażniku, a tym razem Lydia, która nawet się nie kłóciła. Alfa nawet się do nas nie odezwał dużo, zamknął się i ciągle myślą, co nas zmartwiło. Nadal nie rozumiem tego co się mu dzieje, bo powiedział że pierw musi porozmawiać z Maxem. Theo pojawił się dopiero po południu i wyglądał na zadowolonego i najedzonego. Jay dostał prawie zawału jak go zobaczył i przytulał z godzinę, mamrocząc że się martwił. Za to mój Thomasek teraz śpi sobie smacznie na mnie, a ja co chwila całowałem go w czoło.

Prowadził oczywiście mężczyzna, a Theo trzymał go mocno za rękę, też przysypiając. Nawet nie kontaktowaliśmy się z resztą, chcąc zrobić im niespodziankę.

Cała podróż minęła spokojnie i cicho, ale dłużej przez korki na drodze. Nawet nie wiedziałem, że takie coś może być pomiędzy miastami, ale jednak...

- Jeszcze 3 godziny.- Jay mruknąłem cicho, zaciskając ręce na kierownicy, a ja skinąłem głową, bo jako jedyny nie spałem.

ALEX

Siedziałam na tapczanie podenerwowana. Jest już 20, a jak Max, Derek i Connor znikli tak ich już 3 godzinę nie ma. Hinata chodzi w tą i z powrotem podenerwowany, a Kageyama zamiast go jakoś uspokoić, obczajał jego tyłek. Jackson grał sobie na telefonie siedząc obok mnie, a Jordan pisał do kogoś zawzięcie. A Liama i Bretta jak od wczoraj nie było tak do tej pory nie ma.

-A jak im coś się stało?- spanikował w końcu Hinata.

- Poszli do mnie do domu, sami. Jedna alfa i dwie bety, które są idiotami. Prędzej zobaczymy ich na ich własnym pogrzebie.- powiedziałam pewnie, na co rudowłosy pisnął przerażony.

- No wiesz ty co.- Jordan spojrzał na mnie ukradkiem.

- Szczerze odpowiedziałam. Moi rodzice są straszni i nigdy nie lubiłam siedzieć w domu. Nie podobało im się jak się ubieram, maluję, zachowuję, chcieli żebym była hrabiną, chcieli wybrać mi partnera.- westchnęłam ciężko.- Nie sądzę że zwykła rozmowa pomoże...

-Nie mów tak, bo Hinata zaraz zejdzie na zawał.- Kageyama mnie skarcił i zagarnął do siebie swoją omegę mocno przytulając.

- Ale prawdę mówię.- wzruszyłam ramionami po raz kolejny.- Jak nie wejdą za 10 minut wy mówicie Scottowi co się stało.

- Albo powie to Max, bo właśnie Derek mi napisał, że się pobił z twoim ojcem i już wracają.- wtrącił od niechcenia Jackson.

- Co?! Jak to się pobił i ty nam to mówisz dobiera teraz?!- powiedziałam zła i wstałam z tapczanu.

- Nie pytaliście to nic nie mówiłem.- odpowiedział natychmiast.

- Jesteś straszny.- jęknęłam i ponownie usiadłam na kanapie, a Hinata odetchnął z ulgą.

- Uznam to za komplement.- mruknął pod nosem, skupiając się na grze.

Nie minęło 5 minut a oczekiwani przez nas chłopcy wrócili. Szybko podbiegłam do Connora i wręcz wskoczyłam mu na ręce. Czarnowłosy odjął mnie zaskoczony i również mocno przytulił.

-Jak dobrze że nic wam nie jest.- mruknąłem i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Było by gdyby Max się nie założył.- Derek odkrzyknął i usiadł na moje miejsce, a białowłosy natychmiast położył mu głowę na ramieniu z zadowoleniem, na co lekko zmarszczyłam brwi.

- Co? Jaki zakład?- zdziwił się Jordan.

- Założyłem się z jej ojcem że jak z nim wygram w walce to da ci spokój...- zerknął na mnie jak ściągnął kurtkę.- Nie chciał się zgodzić, więc zacząłem się z niego śmiać, razem z nimi. Wkurwiło go to i się zgodził. Nie sadziłem że twój staruszek umie się tak bić, bo mi niezłe nakopał, ale ja wygrałem.- wypiął dumnie pierś do góry.- I zostaje z nami Alex. Jesteś częścią naszego stada, czy ci się podoba.

-Teraz możemy być razem?- Connor zapytał cicho i złapał mnie lekko za podbródek.

Pokiwałem głową na tak i zarzuciłem mu ręce na kark przyciągając do pocałunku. Szczęście było nie do opisania. Mimo że całowaliśmy się dziś popołudniu, to teraz było inaczej. Byłam przerażona i bałam się że go stracę. Teraz już tego nie ma. Jestem wolna i mam swojego debila przy sobie.

- Fajnie, że się lubicie, ale nie przy ludziach, Hinata jest na to za mały.- Kageyama skomentował, a ja się zaśmiałam głośno.

- No wiesz ty co!?- pisnął rudy i podszedł do Maxa, kiedy ją wtulałam się w bok Connora.- Ojej...- dotknął go w rozwalony łuk brwiowy, a później wargę, która była mocno rozciętą, a drugą siniaka na policzku, a Max z sykiem złapał go za tą dłoń i w tedy drzwi otworzyły się z hukiem.

- Zgadnijcie kto wrócił!?- głos rozbudzonego Thomasa rozniósł się po domu.

Wszyscy weszli do środka zadowoleni, ale zatrzymali się zaskoczeni.

SCOTT

Jestem tak zmęczony że najchętniej to był znowu poszedł spać mimo, że dopiero mnie obudzili.

Każdy z nas był rozbudzony i zadowolony z powrotu do domu. Ale mną targały jeszcze inne uczucia. Niepewność, strach, reakcja Maxa na to co mu powiem. Boje się tego jak cholera.

Kiedy weszliśmy do domu, ja nadal lekko nie w sosie podniosłem wzrok na Maxa, a moje serce zakóło boleśnie.

Obok blondyna stał jakiś chłopak, po zapachu stwierdzam że omega, stali blisko siebie, a rudowłosy trzymał dłonie na jego twarzy, a Max dodatkowo jeszcze trzymał go za jedną.

W moich oczach pojawiły się łzy, a gardło ścisnęło mocno. Ignorując innych wbiegłem na górę i zamknąłem się w łazience. Zsunąłem po kafelkach, chowając głowę w kolanach i zalkalem.

Wiedziałem że to co mi mówił jest kłamstwem. Wiedziałem że mu nie wystarczam. Wiedziałem że tak będzie. Ja to po prostu wiedziałem.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Nadrabianie lekcji jak jedną z najgorszych obowiązków w szkole.

Przepraszam że tak mało wstawiam rozdziały (Now Students nie wspomnę). Naradzie będę wstawiać w weekend, jak się ogarnę zrobię maraton! ♥️

Sto lat viperaseth😘😘

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now