🌼93🌼

1.4K 100 66
                                    

THOMAS

Patrzyłem na niego. Tylko patrzyłem w jego oczy pełne smutku i determinacji.

- Więc tak...- mruknął a ja spojrzałem na niego i włączyłem stoper. - Nie spałem z nią. Nigdy bym tego ci nie zrobił kochanie. Melisa ona... Byłem w niej kiedyś zakochany po uszy, ale ona powiedziała że widzi we mnie przyjaciela. Przeczytałeś o pamiętnej nocy, kiedy spałeś jak zabity gadałem z nią przez telefon. A kocham cię to jest takie przyjacielskie " lubię cię mój przyjacielu". Uwierz mi skarbie. Melisa jest dla mnie jak siostra, a kontakt nam się przez pewniej czas urwał. Tak prawda byłem zazdrosny o Denkiego, tak prawda odsunąłem się, ale nigdy cię nie zdradziłem. Nigdy. Ciebie kocham w romantyczny sposób i to ciebie chcę na swoją omegę Tommy. Błagam uwierz mi.- padł przedemną na kolana.

Nom trzy minuty gadał. Patrzyłem na niego beznamiętnie. On myśli że to starczy. Zranił mnie. Nawet nie wie jak się czułem!

- Powiedz mi dlaczego.. w tedy zamiast za mną pójść znowu sięgnąłeś po telefon?- zapytałem cicho.- Dlaczego do cholery!?

- Byłem zszokowany. Nie wiedziałem co się dzieje.- powiedział i spuścił głowę.- Możesz mnie uderzyć, możesz mnie zwyzywać, ale błagam nie zostawiaj mnie Thomas. Kocham cię.

Ja ciebie też kocham, ale nie ma bata żebym teraz ci odpuścił. Miałem lekko zaszklone oczy. Nie chcę cierpieć znowu. Naprawdę nie chcę. Nadal boli mnie to wcześniejsze, ale stwierdzam że jak mnie nie zdradził to go wkurwie i zrobię tak jak on kiedyś mi. Ignorancja Francja.

- Nie będę cię bił, ani wyzywał Dylan.- usiadłem prościej i spojrzałem na niego - Ale czas ci się skończył.- zerknąłem na telefon który zaczął pikać.

- A-ale Tommy...- powiedział spanikowany.- N-nie rób t-tego...kochanie.- chciał mnie przytulić, ale wyciągnąłem jedną rękę przed siebie, zatrzymujący go.

- Wyjdź Dylan.- wykrztusiłem, a gardło zacisnęło mi się przez łzy w jego oczach. Nie potrafię patrzeć jak on cierpi, ale odegram się!

- Kocham cię, błagam...- zaczął, a mi zadrżała szczęka.- Nie płacz.- szepnął cicho.- Nie mogę patrzeć na ten widok...- dodał najciszej i spojrzał mi w oczy.

- Dylan masz stąd wyjść, albo zawołałam Bakugo.- powiedziałem poważnie, odwracając wzrok w bok.

Szatyn patrzył na mnie jeszcze chwilę, a później ze spuszczoną głową wyszedł. Złapałem za poduszkę i przytuliłem poduszkę. Z koników moich oczu pociekły gorące łzy. Jak on może myśleć, że wszystko jest okej jak sobie wyjaśnił co się stało, ale nie jest.

Nie ufał mi, odsunął się ode mnie. Myślał, że go zdradzam. Nie rozumiem tego, ale się za to właśnie odegram.

Myślałem że on naprawdę może kogoś mieć i trochę wątpię w jego słowa. Widziałem szczerość w jego oczach, ale nadal nie jestem pewny co o tym myśleć.

- Nie becz już.- Bakugo wszedł do pokoju i lekko się skrzwił.- Za dużo ryczysz, więc skończ.

- Kacchan!- Deku krzyknął oburzony i przeszedł obok niego. Przytulił mnie do siebie. - I jak poszło?

- Mówi że mnie nie zdradził...- szepnąłem cicho.- Ale nie wiem....

- Uwierzyłeś mu?!- huknął oburzony blondyn, a Theo idąc lekko walną go w potylicę.- No co?!

- Opowiadaj to co powiedział i co wymyśliłeś...- powiedział pewnie, a ja się uśmiechnąłem mimo woli

SCOTT

Leżałem sobie w salonie na kanapie i patrzyłem w sufit. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. I nie chodzi o to ,że jest mi niedobrze, ale ta atmosfera. Zobaczyłem jak Dylan wchodzi po domu, wręcz zapłakany na co się zerwałem i lekko zakręciło mi się w głowie, przez nagły ruch. A to przez wymioty. Nienawidzę ich, a szczególnie tych z rana.

- Wszystko dobrze?- zapytałem miękko i podeszłem do niego.

- Tak Scott.- powiedział smutno, a ja zamrszczyłem brwi oburzony.- Nie martw się, niedługo będzie po sprawie.

-A to coś poważnego?- zapytałem cicho i niepewnie, a ten zawahał się i skinął głową, ale zanim zdołałem się odezwać zwiał na górę.- Max!- wydarłem się głośno na cały dom, ale nie tylko on zbiegł, bo Lydia i Derek też. - Co jest Dylanowi?

- Teraz taki przygnębiony? Zasłużył.- powiedział pewnie.

- Ale co się stało debilu.- powiedziałem ostro, a on objąłem mnie w pasie.

- Zgadzam się z Maxem. Zasłużył.- powiedział Derek a ja na niego spojrzałem.

- A wy nie byliście pokłóceni?- zapytałem się i zmierzyłem ich spojrzeniem.

- Nie kłóciliśmy się ostatnio.- odparł beta, a ja zmarszczyłem brwi zaskoczony.

- Ty chuju! Oszuście!- walnąłem Maxa w czoło, a on się skrzywił.- Dlaczego mnie okłamujesz!

- Nie chciałem cię martwić.- powiedział miękko i objął mnie w pasie mocno.- Scotty no wiesz o co mi chodzi.

- To że jestem kurwa w ciąży nie świadczy o tym, że mam nie widzieć co się dzieje w okół mnie!- huknąłem zły i strzeliłem mu w ramię.

Nawet nie wiem kiedy dwójka zniknęła z salonu. Max mocno mnie objął i przytulił do siebie. Chwilę się szarpałem, ale ostatecznie wtuliłem się w jego ciepłe ramiona. Kocham je tak bardzo.

- Już dobrze?- zapytał i pocałował mnie we włosy, a ja wywróciłem oczami i skinąłem głową.- Kocham was.

- My ciebie też debilu.- szepnąłem i pocalowałem go mocno.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now