🌼60🌼

2K 114 29
                                    

SCOTT

- Jeny. Życie mnie mnie.- syknąłem i położyłem głowę na stole w salonie.

- Co?- powiedział ze śmiechem Theo, a ja zetknąłem na niego z uśmiechem.

Moje serce radowało się jak nigdy. Omegi wróciły całe i zdrowe. Brett pogodził się z Liamem i mam nadzieję że wszystko między nimi będzie już dobrze. Jeszcze wyjrzałem raz za okno i polowałem głową delikatnie na boki, widząc Dylana i Thomasa którzy się przytulali ok jakiś dziesięciu minut.

- Wiesz co, chyba schudłeś.- Max mruknął i poprawił mnie na swoich kolanach.- Twoje kość dupowe wbijają mi się w kolana.

- Mogę zejść jak chcesz.- rzekłem z przekąsem i już wstawałem, a on w ostatniej chwili przyciągnął mnie do siebie że wręcz na nim leżałem. Cmoknąłem mnie jeszcze w policzek i mocno objął.

- Jesteście rozkoszni.- Theo powiedział i oparł się o bark tego całego Jaya.

Wyglądają razem tak słodko, że aż nie mogę. Wiem że ciemnowłosy nie związał by się z kimś komu nie ufa i nie dąży uczuciem, a do niego musi czuć bardzo mocno pewne uczucie, zwane miłością. Cieszy mnie to że w końcu znalazł sobie kogoś kto się nim będzie opiekował i go chronił, ale widząc nieufne spojrzenie Maca wywróciłem oczami. On zawsze musi być taki podejrzliwy.

- Jak się poznaliście? - Lydia zapytała z uśmiechem.

- Można powiedzieć, że to było niespodziewane i bardzo  jednoznaczne. - odparł Jay i objął Theo opiekuńczo ramieniem.

- Awww.- rzekła beta jak i Connor, który przysłuchiwał się wszystkiemu, ale teraz miał za sobie koszulkę, bo Jordan zaczął się wypytywać o jakieś plany na jego brzuchu. 

-Jak myślicie oni długo będą siedzieć tak stać na dworze?- zapytał nowopoznany z lekkim grymasem na twarzy.

-Znając ich?- Brett zamyślił się na chwilę.- Daje im jeszcze jakieś 10 minut, a najdłużej godzinę. 

Nagle ktoś szybko zbiegł po schodach. Theo się rozpromienił natychmiast, a Liam uśmiechnął, ale Derek, bo on właśnie schodził, szybko się ubrał i wręczy wybiegł z domu. Zdziwiłem się, bo on był tym który najbardziej tęsknił za nimi mimo, że tego nie okazywał. 

-Coś mu się stał?- Liam zapytał cicho i niepewnie. 

-Właśnie nic nam o tym nie wiadomo.- Jordan rzekł i chciał wstać, ale Thoe podniósł rękę do góry, żeby się nie ruszał.

-To znaczy, że musi pobyć sam. Poszedł pobiegać, bo wziął swoje buty sportowe,- rzekł spokojnie, ale w głosie wyczułem lekką nutkę niepokoju.- Pomyśleć i się wyżyć na jakimś drzewie i właśnie po to jest apteczka. 

Na te słowa zakrztusiłem się i szybko podniosłem do siadu. Taaa apteczka, którą ostatnio przez przypadek Connor spalił nawet nie wiem jakim cudem, ale mu się to udało. 

-Na szczęście obok mamy swoją klinikę.- Lydia szybko się wtrąciła i uratowała mnie w ostatniej chwili, kiedy Theo z niedowierzaniem podniósł brwi do góry.

-Wszystko okej?- Max zapytał zmartwiony. Ciepłe powietrze otuliło moje ucho i ciarki przeszył po moim ciele.- Jak chcesz to możemy iść zobaczyć na górę czy wszystko dobrze...

Jego ręka znalazła się na moim udzie, a ustami musnął moje ucho. Czułem się o dziwo jakoś tak bezpiecznie w jego ramionach. To nowość, bo zwykle w takich sytuacjach czuje się molestowany. 

-Oni tak robią ciągle?- Jay zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.

-Weź mi nie mów o tym nic.- Alex wtrąciła się natychmiast.- Cudem jest to jak zastaniesz ich rozmawiających. 

-Ej!- krzyknąłem.- Nie moja wina, że on jest niewyżyty i mnie ciągle molestuje!

-Jakoś ci to w nocy nie przeszkadza.- powiedział rozbawiony i mnie przytulił  a ja fuknąłem na niego oburzony. 

To jest oskarżenie i to dość niezgodne z prawdą. Rozmawiamy i to dużo. Oszuści. 

-Może ja coś ugotuję, co?- Connor powiedział radośnie, a inni się ożywili i ponownie przenieśliśmy się do kuchni.

DEREK

-Kurwa!- warknął i uderzyłem pięścią w drzewo, a po chwili opserwował jak szkarłatna ciesz płynie mi z kolejnej razy jaką sobie zadałem.- Co się za mną dzieje?

Oparłem się o roślinę i moja głową wylądowała pomiędzy moimi nogami. Nie wiem gdzie jestem, ale chyba nie dość blisko, bo czuję jak las oddycha. Kocham to uczucie. W tedy mogę pomyśleć racjonalnie i się uspokoić.

To co zaszło w przeciągu kilku godzin... To było po prostu straszne. Uważałem się za osobę silnej woli i charakterze, ale jak widać nie jestem nią. To był TYLKO gwałt, ale dla mnie to był AŻ gwałt. Moja logika jest dość dziwna, ale jakoś nigdy nie przerażały mnie takie rzeczy jak to, ale teraz, kiedy sam to przeżyłem to wszystko się zrujnowało.

Jeszcze  jest Jackson.

To co mi powiedział. Ja jestem w stanie w to uwierzyć, ale nadal czuję ten ból i urazę. Nie mogę mu spojrzeć z własnej woli w oczy. Nie obrzydza mnie to, ale strach przed tym że znowu będą takie puste i nic z nich nie wyczytam. Boję się że to się powtórzy.

Mimo, że on mi wyjaśnił to jak to zaszło do głowy mi nie wchodzi to w ogóle. Wierzę mu. Mówił szczerze, słyszałem to. Zawsze jak się nabija i kłamie jego głos jest trochę niższy niż zazwyczaj.

Jeszcze jak powiedział że mu się podobam to przelało szale. Jak on mógł powiedzieć coś takiego? Oczekiwałem odpowiedzi typu " jesteś moim wzorek", albo " jesteś dla mnie wkurzając starszy brat", a nie że mu się podobam.

Zrobił mi takie świństwo i jeszcze śmie twierdzić że coś do mnie czuję. To jest takie bezduszne i aroganckie, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić jak by to było jak by go nie było.

Za bardzo przyzwyczaiłem się do jego wkurzającego głosu i jego osoby. Czuję dyskomfort w jego towarzystwie i wiem że nie wytrzymał bym presji gdyby był Żnin dłużej sam na sam lub jak by mnie dotknął. Obrzydza mnie to że znowu zrobi to bez mojej zgody.

Chcę zapomnieć, a nie mogę.

Czeka mnie długa noc.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Wesołych świąt kochani!💟

I pijanego sylwestra!🥂

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now