🌼30🌼

2K 151 37
                                    

THOMAS

Już po nas! Jak ona nas znalazła? I po co? Przecież to nie możliwe jest. Ona nas nie lubi nawet! I do tego te dwie debilne alfy, wybrane przez nasze matki. Poco oni też tu są? Nie dałem mi jasno do zrozumienia, żeby spierdalały? Kurna, aż się nakręciłem!

-Znalazły się nasze zguby.- powiedziała udając radosny głos.- Stęskniłam się. 

-A my nie.- prychnąłem i odsunąłem się od Dylana, bo stałem obok niego cały czas. Jest taki ciepły. 

- Przykro się robi.- udała smutną.- Dobra mniejsza. Wracamy. Wasze matki są nieźle wkurzone i na pewno dostaniecie niezły wpierdol za to i na pewno będzie na co popatrzeć. Chłopaki bierzcie ich i spadamy, bo głodna jestem. 

-Chyba cię coś boli.- warknąłem.- Nigdzie nie idę,a  tym bardziej nie z tymi napakowanymi bałwanami na sterydach! 

Um. Chyba przegiąłem, bo oczy obu zapalił się na czerwono. Pomocy! Szybko podbiegłem do Dylana i wsunąłem mi się pod ramię. Wiem, że on mnie obroni. Nie pozwolił by mnie zabrać im. 

-A ty co? Niańkę znalazłeś?- zaśmiała się dziewczyna, a szatyn mocniej mnie objął. 

-Będę improwizował.- szepnąłem mu cicho na ucho,a tan posłał mi zdziwione spojrzenie.- Dylan to moja alfa i jestem jego. 

-Chyba se kpisz.- prychnęła.- Takie ciacho nigdy by cię nie zechciało. 

-Jeszcze raz tak powiesz to rozszarpię ci gardło beto.- warknął Dylan na nią groźnie. 

Moje mózg się raduję na jego słowa i to dość głośno, bo serce bije szybko i zaraz mi z piersi wyskoczy przez adrenalinę. 

-Nie jesteś oznaczony.- rudy zauważył i przyjrzał mi się uważnie.- Ja nie biorę zaklepanej omegi. 

Jedyny mądry proszę państwa! Gdybym cię lubił to bym ci drinka postawił, czy soczek pomarańczowy, ale sorry jesteś fuj!

-Ale za to on jest czysty jak łza.- powiedział czarnowłosy i skanował Liama wzrokiem od stóp aż po głowę.- I już niedługo mój. 

-Tknij go, a ..- zaczął Scott groźnie i już miał zrobić krok do przodu, ale zatrzymał się gwałtowne, a nas wryło w ziemię. 

Ten alfa, zdążył złapać mojego przyjaciela za rękę i pociągnąć do siebie, zanim ten cofnął się do tyłu i delikatnie tego na bank nie zrobił, bo syknięcie bólu temu zaprzecza. Przejechał nosem po jego szyi, na co w oczach niebieskookiego pojawiły się łzy. Zaczął się wyrywać i kopać, ale on trzymał go za mocno. 

-Twoja matka oddała cię mnie.- warknął głosem alfy na niego.- Jesteś mój!

-Ni-nie.- powiedział przerażonym głosem.- Nie je-jestem twój!

 -Ale będziesz.- zaśmiał się szyderczo i odsunął lekko. 

Zbiera mi się na wymioty. Jeżeli on go ugryzie, to Liam będzie musiał wrócić do domu, a tam nie da sobie rady. Jeżeli on wróci to ja też, bo go nie zostawię. On mu zrobi traumę do końca życia przez to. Zniszczy go od środka. Zamknąłem przerażony oczy i bardziej wtuliłem się w szatyna. Nie mogę na to patrzeć. Nie dam rady. Załamię się razem z nim... 

Jednak nie słyszałem krzyku bólu, czy przerażenia. Usłyszałem potężny warkot, tuż obok mnie. Powoli uchyliłem jedno oku i dostrzegłem dużego brązowego wilka. Jaki piękny, ale ogromy. 

-On go wyzywa na pojedynek.- Max szepnął do nas cicho. 

Brett, bo stwierdzam tak po zapachu, zaczął podchodzić do Liama i tej zjebanej alfy, którą zabiję jak będę w innym wcieleniu. Czarnowłosy odepchnął mojego przyjaciela na bok, obok Teresy, która złapała go za ramię i to mocno, bo ten syknął. Ten rudy podniósł ręce do góry i odsunął się na bok. 

-Będzie ciekawie.- stwierdził Derek i przeszedł na bok. 

Nie czaję tych głupich tradycji, bo z tego co zaczęła mówić jak zacznie się walka to krwi może się polać. Z tego co wywnioskowałem, walczą o Liama i to dosłownie. Ten który wygra może z nim zostać i staję się jego omegą, a ten który przegra no... spada na szczaw z niczym. Ustawiliśmy się w krąg, a ja nadal byłem wtulony w jego bok. 

-Nie podoba mi się to.- Jordan mruknął. 

-A mi tak.- Derek uśmiechnął się szeroko, co zobaczyłem kątem oka.- Brett dostanie bęcki. 

Brązowy wilk warknął na betę i dopiero teraz dostrzegłem czarnego wilkołaka mniejszego trochę od brązowego. Oby dwa chodziły w okół siebie i warczały na siebie wściekle, a ich oczy błyszczały szkarłatem. 

-Nie chcę patrzeć.- szepnąłem i odwróciłem głowę, zakrywając sobie jego ręką ucho, a drugie dociskając do jego koszulki. 

-I ci nie pozwolę.- nachylił się, odchylił rękę i szepnął mi na ucho, po czym je ponownie zakrył. 

Błagam niech to się dobrze skończy. Żeby Liam był szczęśliwy. 

BRETT

Zabiję, poćwiartuję i rzucę na pożarcie kotą. Jak on śmiał dotknął Liama? Jak on śmiał sprawić mu ból. Jak on śmie teraz oddychać? 

Całe moje ciało wrzał ze złości jak bym miał wściekliznę. Moja alfa warczała i wyrywała się jak by ktoś  jej adrenalinę włączył. Moje ciało było przygotowane do walki i żądało krwi. JEGO KRWI. Nie znam go, ale przegiął na całego, a ja się patyczkować nie będę. 

Zaatakował jako pierwszy. Pewny siebie arogancki skurwysynek. Odparłem go bez problemu i sam ugryzłem go w kark, bo się wystawił jak na tacy. Mocno zatopiłem kły w jego ciele i potrząsnąłem odpychając od siebie. Ten pisnął i sapnął w moim kierunku. 

Ponownie zaczęli chodzić w kółko i tak na okrągło. Mój wzrok prześliznął się na bok i spojrzałem na Liama, którego trzymała ta suka z którą też się policzę, ale później beta pozna kto rządzi. Jego niebieskie oczy ukazywały przerażenie i były całe we łzach. Obserwowały każdy mój ruch. 

Od początku, kiedy poczułem jego zapach w lesie, wiedziałem, że będzie mnie przyciągał i nie będę mógł się odsunąć od niego. Po tym znowu w lesie, to co się stało.. nie wiem jak to opisać, ale Liam musi być blisko mnie, bo zwariuje. 

-Uważaj!- pisnęła omega i zdołałem dostrzec tylko czerwone ślepia, a później ból w mojej szyi. 

Zaskomlałem, bo wkurw ugryzł mnie w bark i powalił na ziemię. Przegiął i to bardzo. Teraz to mnie wkurwił i to bardzo.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now