🌼50🌼

1.9K 124 17
                                    

LIAM

Zerwałem się do siadu i przetarłem ponownie oczy, chcąc pozbyć się łez, które już nie wiem który setny raz się w nich pojawiły.

Znowu to samo.

Westchnąłem zrezygnowany i podwinąłem nogi pod kładkę piersiową, kładąc na nich głową , a ręką nieudolnie okryłem się kocem.

- Dlaczego ja?- zapytałem sam siebie chcąc się pozbyć tego koszmarnego obrazu, który zobaczyłem tydzień temu. - Dlaczego nie potrafię przestać cię kochać?

Śni mi się co noc. Moja alfa nie chcę opuścić mojej głowy i ciągle po niej chodzi, jestem załamany tym co się dzieje ze mną. Nie chcę go widzieć, nie chcę słyszeć jego głosu w mojej głowie. Nie chce tego!

Jednak życie jest inne.

Mój wilk cierpi z brązu bliskości alfy i już mu wybaczył, co mnie zaskoczyło, bo dwa dni temu sam zachęcał mnie do tego bym rozwiązał połączenie, w każdy możliwy dla mnie sposób, a dzisiaj, teraz... Chcę do niego. Pragnie go, ale nie moja psychika.

Nie daje rady z tym. Nawet nie wiem co bym zrobił jak bym go zobaczył. Tęsknota wzięła by górę i rzucił bym się mu w ramiona, a może znowu zachował jak małe dziecko i uciekł.

W tedy to było najlepszym rozwiązaniem jakie przychodziło mi do głowy.

Staram się być silny i niezależny, bo niedługo przecież będę pełnoletni i muszę jakoś się usamodzielnić, nie?

Wstałem powoli z łóżka i poprawiając mój prowizoryczny strój do spania, wyszedłem z pokoju gościnnego, gdzie mieszkam od tego tygodnia. Właśnie można rzec wręcz że przywłaszczyłem se ten pokój, a on jest własnością Jaya.

Nawet nie wiem kiedy, ale przyzwyczaiłem się do łowcy i nie czuję do niego jakoś większej urazy, mimo że niezłe nam stracha napędził. Theo wydaje się być szczęśliwy z nim u boku i te jego iskierki w oczach jak na niego patrzy.

- Liam!- usłyszałem głos Deku i jak wpada na mnie z impetem.- Ratuj! Bakugo chcę mnie zabić!

Nic nowego. Tą czwórka przyjaciół łowcy też z nami zamieszkała. Jest dość głośno i śmiesznie. Taka rodzinna atmosfera.

- Wracaj tu Deklu!- wrzasnął blondyn, ale nawet nie podszedł bliżej, bo nagle z wejścia do salonu wyłonił się Kirishima i objął go w pasie przyciągając do siebie i całując.

I tak o to ta dwujka zapomniała o naszym istnieniu.

Ulotniliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie. Porozmawialiśmy chwilę o niczym ciekawym i nagle obok mnie pojawił się Theo, łapiąc za ramię.

- Zbieramy się Liam.- rzekł z lekkim uśmiechem.

- Gdzieś jedziemy?-zapytałem zdziwiony i zmarszczyłem brwi.

- Taka wycieczka plenerowa.- powiedział i usiadł obok nas.

- Też możemy jechać?!- zapytał podekscytowany Izuku i spojrzał na niego błagalnie.

- Wybacz, ale ty tu zostajesz i będziecie razem z Shoto pilnować tamtych dwóch, którzy zaraz zaczną się zapewne rozbierać!- krzyknął na boki pokiwał głową na boki roześmiany.

- Spierdalaj łamago!- odkrzyknął blondyn z korytarza i można beż było usłyszeć śmiech alfy, a potem jego cichy jęk bólu.

Potem zadowolony omega pospacerował do kuchni, a za nim idący Kirishima, który rozmasowywał głowę.

- O 12 bądź gotów, bo jedziemy i czeka nasz długa podróż.- powiedział ciemnowłosy i wstał idąc również do kuchni.

- Czemu zawsze ją muszę robić za niańkę?- zapytał oburzony zielonooki i prychnął pod nosem.

- Bo jesteś odpowiedzialny, słońce.- Shoto, który pojawił się z nikąd cmoknąłem go w policzek i pogładził po włosach.

Serce mnie za kóło na ten widok, bo znowu na myśl przyszedł mi nie kto inny jak Brett.

MAX

-Co się z tobą dzisiaj dzieje Scott?- zapytałem i przetarłem oczy, patrząc na chłopaka, leżącego obok mnie, który wiercił się niemiłosiernie i wyglądał na wkurzonego, nie wróć, wkurwionego.

- Nie wiem kurwa sam!- warknął i podniósł się siadając na skraju łóżka.- Ja pierdole!

- Co jest?- zapytałem i usiadłem za nim na co wtulił się we mnie jak kotek.

- Nie wiem.- szepnął cicho i objął mnie w pasie.- Po prostu dziwnie się czuję. Jak bym miał...

- Okres?- zapytałem na co chłopak odsunął się ode mnie, a jego oczy zapaliły się na czerwono.

Podniosłem ręce do góry w geście obrony, kiedy na mnie warknął i wstał z łóżka, wychodząc z pokoju j trzaskając mocno drzwiami.

- Ja pierdole!- krzyknął z korytarza, co uznałem za zły znak, bo pokoje są dźwiękoszczelne.- Kurwa!

Wyszedłem z pokoju szybko, ale usłyszałem jedynie huk że schodów. Szybko tam podjąłem i dostrzegłem czuprynę Scotta na samym dole.

- Scott!- wręcz poznałem zdenerwowany i zbiegłem do niego. Patrzył się oszołomiony na swoje ręce, a potem spojrzał na mnie bezsilnie i oparł się plecami o schody.

- Co się tu kurwa dzieje! Jest jebana 11 w nocy! Idźcie chuje spać!- Derek wydarł się i trzasnął drzwiami.

- Chłopaki ciszej!- Alex też chwilę po nim krzyknęła.

Przybiłem sobie z otwartej ręki w czoło w głowie i kliknąłem przed brunetem.

- Scott co się dzieje?- zapytałem zmartwiony, ale on zamiast mi odpowiedzieć przyciągnął mnie do siebie i pocałował gwałtownie.

Objął mnie nogami w pasie i zarzucił ręce przez moją szyję. Otworzyłem szeroko oczy zaskoczony, od kiedy Scott zaczyna pierwszy mnie całować? Nowość.

- Max...- jęknął mi do ucha, kiedy odsunął się ode mnie- Pragnę cię.

- Co?- zdziwiłem się i złapałem go za tyłek, kiedy wgramolił mi się na kolana, a ja wstałem.- Napaliłeś się?

- Zamknij się już i do pokoju, marsz natychmiast!- syknąłem i mnie pocałował ponownie.

Zacząłem wchodzić po schodach i możliwe że kilka razy się potknąłem i prawie wyjebałem, ale kit z tym.

Przyparłem go do pierwszych lepszych drzwi i na parłem na jego krocze na co jęknął mi w usta, ale zanim zdarzył mnie ochrzanić to wypiłem się w jego usteczka i wsadziłem mu natychmiast język do ust.

- Wypierdalać stąd!- Derek walnął w drzwi, które były zapewne od jego pokoju.

Zapowiada się ciekawa noc.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon