🌼33🌼

2.1K 155 9
                                    

CONNOR

-Czy was do reszty porąbało!- wydarł się Derek, a ja zakryłem se uszy. 

Od kiedy Liam i Brett wrócili do domu panuję chaos. Derek się na nich drze. Scott i Lydia lamentują cicho. Max i Dylan wyglądają jak by ktoś ich zresetował. Tylko ja, Jordan, Alex i Thomas przyjeliśmy to oznajmienie jakoś normalnie do głowy, a oni nie. 

-Skończyłeś już?- zapytał beznamiętnie Brett i przytulił do siebie widocznie zadowolonego Liama.

-On się dopiero rozkręca.- usłyszałem z boku i do salonu wszedł Jackson.- W łóżku też tak krzyczysz jak ci dobrze? 

-Zamknijcie go, bo jak ja się do niego dopadnę to..- wywarczał brązowowłosy i już jego oczy zapaliły się na żółto. 

-Nie złość się agresorze. Nic jeszcze nie zrobiłem.- wywrócił nonszalancko oczami, a ja zaśmiałem się z miny Dereka.

Białowłosy podszedł do nowej pary i pogratulował im jak by tylko na to czekał. Jeny. Czasami Jackson jest dziwniejszy ode mnie. Zerknąłem na Alex, która posłała mi lekki uśmiech i puściła oczko. Muszą ją gdzieś na bok zwinąć, bo od rana mi na nerwach gra i nie wiem czy się powstrzymam przed całowaniem jej. Później mój wzrok natrafił na spojrzenie Jordana z wysoko podniesionymi brwiami. Szybko zerknąłem ponownie na główną atrakcję i jeszcze gorsze zamieszanie tego dnia. 

-Dobra dość.- Scott odezwał się poważnym tonem, na co od razu zapadła grobowa cisza. Ten ton dla nas to już ostrzeżenie od niego przed wybuchem. Tylko dlaczego?- Derek ciszej se dogryzaj z Jordanem, a jeżeli wasze próby umówienia się na randkę nie wypalają te se listy miłosne prześlijcie.- Derek zesztywniał i po chwili bez zbędnych słów machną ręką i opadł obok chichoczącej Lydii.- A wy się tłumaczcie, bo jeszcze sensownej wypowiedzi od was nie słyszałem. 

- Nie umiem tego wyjaśnić.- powiedział spokojnie Brett.- Po prosty  mój instynkt, umysł, wilk i serce kazały to zrobić.- zanurzył nos w szyi omegi. 

Liam wydał się rozczulony na te słowa i pogładził go po policzku, a później spojrzał na nas. Jego wzrok mówił więcej niż tysiąc słów. Jest szczęśliwy. 

-Przez was się popłakałem.- Thomas zachlipał w ramię Dylana, który mocniej go do siebie przytulił.-Mój braciszek kogoś se znalazł. Jeju no to takie piękne.

-Zamoczysz mi moją ulubioną poduszkę.- Alex zareagowała jako pierwsza i zabrała z rąk blondyna czarną podusię.

Wszyscy wydają się szczęśliwi i ja też jestem tylko nadal czuję ten niepokój i niepewność oraz tęsknotę za Theo. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jest jest bezpieczny. 

THEO

Nie wiem ile tu już jestem i jaka jest pora dnia, czy w ogóle jest noc. Mężczyzna przynosi mi jedzenie, ale nic od niego nie chcę. Nie zaraz chcę. Wolności. Nie wiem czego on ode mnie oczekuję, ale nic mu nie powiedziałem, bo nawet nic nie wiem. Wypytuje mnie o jakieś stado z południa, czy  jakoś tam, ale ja nic na ten temat nie wiem i cały czas mu to powtarzam do chuja wafla, a ten mnie nie słucha i przychodzi co jakiś czas i zadaję te samo jebane pytanie " Jak znaleźć Thanosa Maya" czy jak szło tam jego nazwisko, na pewno na M, ale nie jestem pewny dalszej części. Nie znam typa, bo po co mi to do życia! 

Znowu siedzę sam w tym strasznym pomieszczeniu i moje zmysły wariują na każdy możliwy dźwięk jaki usłyszę. To mnie już przerasta. Może i jestem dość silny psychicznie i fizycznie na omegę, ale bez przesady kurwa! Nie jestem jakimś robotem.Chcę stąd wyjść. 

-Uspokoisz się?- usłyszałem jego głos.- Naprawdę nie chcę nakłuwać twojej ślicznej skóry perełko. 

-Nie mów tak do mnie do chuja!- krzyknąłem i zacząłem się znowu szarpać, ale jak zwykle to na nic.- Jak to nakłuwać?- zdziwiłem się i zerknąłem na niego kątem oka. 

-Leki uspokajające perełko.- powiedział zadziornie i do mnie podszedł. 

Moje serce przyśpieszyło, a oczy zapalił się na niebiesko. Głupi instynkt! Ten uśmiechnął się lekko i delikatnie przejechał ręką po mojej szyi jak by czegoś szukał. 

-Nie jesteś oznaczony.- powiedział jak by zadowolony z tego i odsunął się, ale wcześniej nachylił się chuchnął mi w miejsce łączenia przez co przeszły mnie ciarki.- Odpowiesz mi na pytanie? 

-Nie znam kogoś takiego!- warknąłem i ponownie się szarpnąłem.- Naprawdę nie znam. 

-Na pewno coś kojarzysz.- zacmokał.- Musisz mi coś powiedzieć inaczej stąd w ogóle nie wyjdziesz i musisz jeść, bo z głodu padniesz perełko, a tego nie chcemy.- ostatnie słowa powiedział miękko.

-To mnie wypuść.- powiedziałem już ciszej.- Proszę. Ja naprawdę nic nie wiem! 

-Nie mogę.- pokiwał głową na boki i cofnął się. Jak zwykle wziął krzesełko i usiał na przeciw mnie.- Musisz coś wiedzieć. Muszę coś od ciebie dostać. 

-W pysk możesz dostać, tylko mnie odwiąż.- zaproponowałem i kolejny raz się szarpnąłem. 

Mężczyzna zaśmiał się i spojrzał na mnie po  czym już chyba rutynowo skierował się do wyjścia. Nagle w mojej głowie pojawiła się czerwona lampeczka. Może uda mi się go wybłagać, umilę się i spierdolę. To brzmi jak nawet dobry plan. 

-Błagam nie idź.- powiedziałem głosem pełnym paniki.- Nie zostawiaj mnie tutaj. Jest tu tak strasznie ciemno. Proszę. 

-Jesteś sprytny perełko, ale..- zaczął pewnie, ale natychmiast mu przerwałem. 

-Boje się.- pisnąłem płaczliwie.- Błagam weź mnie stąd. Będę grzeczny i nic nie zrobię, możesz mi zrobić co chcesz. Tylko mnie stąd weź. Błagam. 

Mężczyzna patrzył na mnie niepewnie. Później tylko westchnął jak by do siebie i podszedł do mnie szybko. Jego twarz znalazła się blisko mojej. Za blisko! Próbowałem się odsunąć, ale mi coś nie pykło, bo odwróciłem się do niego plecami. 

-Ładne widoki, ale muszę cię odpiąć.- powiedział głosem jakiego u niego jeszcze nie słyszałem.

Jeny nie sądziłem, że się uda.

Poczułem jego duże dłonie na swoich biodrach i delikatnie obrócił w swoją stronę. Stał obok mnie za blisko. Czułem jego oddech na twarzy. Patrzył że skupieniem na zamki i ściągnął klucz, który wisiał na jego szyi. Sprytnie. Poczułem luz w nadgarstkach i wielką ulgę, a później uczucie wolności w nogach. W końcu. Jestem pewny że będę miał w tamtych miejscach zdartą skórę.

- Jeżeli spróbujesz uciec perełko...- zaczął, a jego oczy pociemniały niebezpiecznie.- To źle się to dla ciebie skończy.

Przez moje ciało przeszły dreszcze i ciepło jak bym się właśnie w garnku gotował . Może to nie był taki wspaniały pomysł.

🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

MY PACK a/b/oWhere stories live. Discover now