ROZDZIAŁ 6

4.4K 379 30
                                    


- Jak pokaz? - Oleg z zainteresowaniem zapytał zaraz po moim wejsciu do auta.
- Interesująco. - Nie miałem ochoty na długie dyskusje. Mój niepokój wywołany widokiem rzemiosła tej dziewczyny, mocno wzbijał dziwne doznania. Nie kreowałem  seksualnych uniesień, nie myślałem o jej smaku, ani zapachu... Intrygował mnie jej umysł  i wszystko, co on początkował. To było tak nowe doświadczenie, że z jednej strony chcąc nadać mu rozsądnej zwyczajnosci, z drugiej strony czułem, że bez końca mógłbym przyglądać się jak szlifuje kamienie. Nawet przez moment szukałem wyjaśnienia, czy to może już tęsknotą za fizyczną bliskością, zwykła ochota na rozładowanie popędu, ale w tym przypadku nie miałem ani ochoty, ani sposobu na właściwy flirt. Całkowity brak logiki.
- Zbliżasz się do niej celowo.
- To się nazywa zlecenie Oleg, nie romans. - Chłodnym spojrzeniem wyraziłem myśl.
- W takim razie widząc jak ta dziewczyna wygląda, musisz być cholernie dobry! - zasmial się rubasznie na moje deklarowane niewzruszenie. Chociaż faktycznie... Allyiah Harris nie była przeciętna. Ona tylko umiejętnie chowala swoje wdzięki pod niewzruszeniem i ignorancja. Chciałbym wiedzieć ile w tym jest celowości.

***

- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - zapytałam Olega po szóstym zerknięciu we wsteczne lusterko.
- Myślę... - odpowiedział mało kwieciście.
- I domyślam się, że ma to związek ze mną. Zapytaj po prostu, a nie próbujesz mnie wcisnąć w fotel.
- Nie jesteś jedną z tych dziewczyn, którym nogi uginają się na widok swojego szefa? 
- Troszczysz się o mnie, czy o Sergieja?
- Nie chcę dramatycznych sytuacji.
- Dlaczego mężczyźni z góry zakładają, że to my mamy słabsze nerwy i bardziej otwarte serce? Może skup się na Aristowie - zasugerowałam jasno, że tylko po nim ewentualnie w tej znajomości można oczekiwać uległości.
- Za chwilę będzie kompletnie wolny... Nie pociąga cię to?
- Nie - odpowiedziałam twardo, patrząc w przewijające się za oknem auta krajobrazy. - Przykro mi, że no doświadczyłeś innych scenariuszy, niż maślane oczy dziewczyny tęskno wpatrzone w odrzucającego je chłopaka. Nie interesuje mnie kompletnie prywatne życie twojego szefa, to z kim sypiał i z kim przyjdzie mu dzielić łóżko w przyszłości. Nie wchodzę w związki... - wyprzedziłam dalsze dociekania kierowcy - nie dlatego, że mam uprzedzenia do mężczyzn w ogóle, ale emocje często są gorsze niż środki odurzające.
- Co za wyszukane zestawienie...
- Oleg... Nie martw się o mnie. Nie uwiodę ci szefa i nie dam uwieść się jemu. To krótka, przyjemna znajomość bez żadnych złych konsekwencji. Sergiej wyraźnie sam wypowiedział się też w tej kwestii. Nie niańcz go.
- W porządku. Skoro bilans zysków i strat zapowiada się aż tak korzystnie... Czym  w takim razie ujął cię Aristow?
- Ujął? Mocne słowo... Bardziej zaintrygował.
- Czym?
- Ma w sobie niepokój. Lubię w ludziach tajemniczość.
- Nie obawiasz się takich jasnych odpowiedzi? Mogę mu przecież powiedzieć o tej rozmowie.
- I na pewno to zrobisz. Nie tracę czasu na niepotrzebne niuanse i bardzo lubię jasne sytuacje. Poza tym mam być może jedną poważną wadę. Szybko nudzę się ludźmi.
- Dasz sobie radę z Borysem?
- Nie cierpię na brak pomysłów i sama lubię się dobrze bawić. Zresztą zawsze będziesz za moimi plecami. Nie mam się o co martwić prawda?
- Prawda... - Było w tym  człowieku sporo podejrzliwości. Mogłam się jednak domyślać, ze to ta sama glina co Aristow i powinnam zachować równie sporo ostrożności.

Kolorowy korytarz od dziecięcych prac, tablice ogłoszeń i fala rozkrzyczanych dzieci, po które troskliwi rodzice zdążyli już przyjść, zalewała właśnie moją wizualną przestrzeń.  Szłam pewna do sali, w której na swoją wolność czekał również młody Aristow, a le tuż za jej drzwiami siedzący smutny przy stoliku chłopiec, nie był oczekiwanym widokiem.
- Dlaczego Borys siedzi samotny przy stoliku i płacze? - zapytałam beznamiętnie wychowawczynię, która uniosła wzrok na moje przybycie.
- Pani... - wstała z górującym tonem, jakby chciała albo mnie zbyć, albo kwieciście odpowiedzieć "odpierdol się, nie twoja sprawa".
- Allyiah Harris. Pan Sergiej Aristow dokładnie wyjaśnił rano pani, kim jestem. - Podeszłam do chłopca i wyciągnęłam rękę na znak koca jakiejś nieokreślonej udręki.
- Chłopiec dostał karę. Zresztą kolejną w tym tygodniu. Ostrzegałam pana Sergieja, że syn ma problem z agresją i atakuje inne dzieci. Poważnie z gronem zastanawiamy się, czy nie lepszym rozwiązaniem będzie znalezienie mu...
- Zanim przestawi pani chłopcu życie jeszcze bardziej niż jego ostatnie doświadczenia, to coś pani powiem. Problem z agresją mam ja, a nie to dziecko. Więc następnym razem jak pokusi się pani na ostracyzm i wygnanie go na koniec sali do karnej ławki, to obiecuję, że nauczy się pani literować moje nazwisko i imię od tyłu. 
- Zbyt się pani zagalopowała... - próbowała sięgnąć do faktu, że była według jej oceny znacznie starsza ode mnie, ale ja oceniałam różnicę zaledwie na kilka lat. - Nie ma pani pojęcia o naszej placówce i panujących tu zasadach. W drodze sporego wyjątku pozwoliliśmy chłopcu wejść do grupy niemal pod koniec roku szkolnego. Jak się okazuje, to nie język jest problemem, ale jego wrogość do innych ludzi. Kompletnie nie nawiązuje współpracy, złości się, nie chce mówić po angielsku, wszytko neguje, a na końcu, co najgorsze, atakuje inne dzieci.
- Skoro zna już pani skutki, proszę się wysilić co do przyczyny. I nie czaruj mnie wzniosłym regulaminem tego miejsca. - Przeszłam bez oporów na wrogie "ty". - Daliście się sprzedać za tyle, ile dał wam Aristow. Szkoda, że za tak marną jakość, jak dla niego. - Odwróciłam się już do wyjścia, ale jeszcze jedna myśl nie dawała mi spokoju. - A! I będę tu przychodziła codziennie. Życzę sobie i tobie by dzisiejsza sytuacja była ostatnią tego rodzaju. - Mój wycelowany palec tuż nad jej mostkiem był jak czerwona linia, podkreślająca ostatnie zdanie.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNWhere stories live. Discover now