ROZDZIAŁ 42

2.8K 374 47
                                    

Nie kto inny jak mój cel sprzed trzech lat wyłonił się spośród wszystkich najbardziej absurdalnych scenariuszy - Rahid, dubajskie dziecko szczęścia i naftowych miliardów. Serio? On? To jest właśnie przykład, kiedy trupy z szafy ścielą się zbyt gęsto.

Katalogowe wydanie mężczyzny w  czarnym garniturze zestwione z czarną koszulą i krawatem w tym samym kolorze; z gestym pióropuszem rzęs i pełnymi malinowymi ustami, które właśnie kontrastowało obok mojej białej sukni, kryło w sobie postać z zamiarami, których miałam prawo jak najbardziej się obawiać. To ten sam człowiek, którego rozpracowywałam w Dubaju i Wielkiej Brytanii, to ten sam mężczyzna, któremu kazałam stracić dla siebie rozsądek i ten sam, którego porzuciłam tuż przed... Właściwie przed niczym jednoznacznym. Być może zakochał się we mnie, a być może jego kulturowa potrzeba posiadania nie zgrała się z faktem, że był tylko moim zadaniem.
- Szukałem cię Almas... - szeptał, kiedy wręczałam mu wylicytowane trofeum do zapozowania przed błyskiem reporterskich fleszy, dodając do tego swój najdelikatniejszy półuśmiech, a mnie wprawiając w spore zakłopotanie i zaskoczenie. Byłam pewna, że już nie naszyjnik i samo otwarcie salonu wśród kobiet zawładnie ich pamięcią. Narkotyzujące spojrzenie mężczyzny i jego bardzo egzotyczna uroda okraszona powściągliwymi gestami w stosunku do mnie wdrapią się boleśnie w ich ciekawość, zapewne i zazdrość.
- Nie jestem dla ciebie żadnym diamentem i raczej nie zbyt zaangażowałeś się w te tęsknotę za mną, skoro zajęło tobie to aż dwa lata. - Kwaśnym uśmiechem wymierzając nim prosto w jego twarz, podsumowałam jego wielkie wejście i to kompletnie absurdalne spotkanie. Oczywiście to go rozbawiło jeszcze bardziej.
- Ukrywałaś się! - kontynuował, schodząc za mną z widoku zgromadzonych, mając najwidoczniej spory ubaw, że tak się płoszę na jego bliskość. Ja nie zamierzałam  jednak dłużej toczyć tego dialogu.  Na pewno nie przy ewentualnych niepożądanych świadkach. Poza tym ten człowiek miał mnie nienawidzić i nigdy za mną nie podążyć. Taki był doskonały scenariusz. Co zatem zawiodło?!
- Posłuchaj Rahid! - Zatrzymałam wszelkie zmyślne tłumaczenia, które miał przygotowane na ten moment, zatrzymując się bardzo blisko jego twarzy, tak aby nie było miejsca na nadinterpretację moich słów. - Jeżeli kobieta nie zaprasza cię do swojego świata, to znaczy, że nie chce ciebie w nim. Dwa lata nie myślałeś o mnie, nie zależało ci na kontakcie i to był bardzo dobry stan. Co się nagle zmieniło? A nie! Kolejny raz szukasz jakiegoś afrodyzjaka, bodźca, przygody lub niemej paproci do swojego ogrodu! - Wściekła, że mężczyzna zagłusza mój cudowny spokój ciskałam, przechodząc teraz z progu wprost do sejfu w moim  biurze, w którym musiałam niestety podpisać umowę z nowym nabywcą naszyjnika, a sam klejnot zabezpieczyć do dnia transportu.  Nie siliłam się na uprzejmość i poddańczy stosunek do człowieka, który z pewnością wymagał tego od wszystkich kobiet, które spotykał na swojej drodze i liczyłam, że to najbardziej go zniechęci.
- Kiedy zniknęłaś pewnego dnia, ruszyłem za tobą, ale w tym samym czasie przyszła wiadomość o bardzo ciężkim stanie mojego ojca. W moim świecie ojciec i matka zawsze są ponad inne wartości. Musisz mnie zrozumieć.
- I to jest cudowne! Trzymaj się tego, zabierz naszyjnik, przelej dziesięć milionów i wymarz mnie ze swoich wspomnień. - Grymas, który miał zastąpić serdeczny uśmiech, nie wymagał wyjaśnień. Życzyłam sobie jego nieobecności. Nie byłam jego przyjaciółką, tylko dziewczyną, która perfidnie go wykorzystała, a on dostrzegał tylko jakiś mój prawdopodobny babski gniew. Trzymał się przekonania, że kilkumiesięczny roman Amerykanki z szejkiem dalekiego wschodu spełnił jej sny, złamał niezamierzenie serce i teraz przyszedł czas na odkupienie win. Błąd!
- Powściekałaś się już! - kpiąco wpatrywał się we mnie, nie skupiając kompletnie na próbie wręczenia umowy do podpisania. - Jak już stępiłaś sobie wszystkie pazurki i przestałaś mi się rzucać do gardła, będziesz mogła wysłuchać tego, co mam ci do powiedzenia. - W tym momencie jego ton głosu wypełniła ponura pewność siebie.
- Tylko, że mnie to nieszczególnie interesuje. Proszę, podpisz! - Położyłam dwa egzemplarze umowy na biurku, wskazując palcem, w którym miejscu ma złożyć kilu członowy podpis. - Nie jestem przygotowana na twój udział w moim życiu... I potrwa to na pewno przez najbliższe... - udawałam zastanowienie - Tysiąc lat! 
- Żadna mi się nigdy  tak nie opierała... - roześmiał się, jakby oczekiwał właśnie takiego wyzwania -  ale rozumiem, że jak dzikie zwierzę szarpiesz się i potrzebne ci jest oswojenie.
- Matko... Rahid... - przewróciłam oczami z bezradności - Ja nie marzę o księciu z bajki, który za drzwiami swojej sypialni trzyma jeszcze dziesięć innych swoich żon. Mieliśmy cudowny namiętny romans owiany tajemnicą przed twoimi nawet brytyjskimi znajomymi, ale naszych światów nie da się w żaden sposób połączyć. I choćbyś kupił mi pałac wypchany złotem, to dla mnie za mało. Ja potrzebuje pasji, tęsknoty, czasami bólu, który ktoś stara się umniejszać troską... Wszystko to, czego nie da się przeliczyć na dolary. Nie wiem jak mnie znalazłeś, ale po pierwsze o dwa lata za późno, a po drugie, sam nie wiesz, co miałbyś z tym faktem zrobić dalej.
- Nie masz nikogo, nie jesteś ochrzczona, ani nie posiadasz dzieci. Według mnie to niezły początek. I daruj, ale nie uwierzę, że nie robi na tobie wrażenia moja obecność tutaj. - Mężczyzna niebezpiecznie zaczął skracać dystans pomiędzy nami i jednocześnie przysuwa zbyt doskonały zapach do moich nozdrzy.
- A ty zastanowiłeś się jak niewiarygodnie, wręcz absurdalnie to wszystko wygląda? Pojawiasz się nagle po takim czasie, licząc że siedziałam tu i tęskniłam za tobą?
- Nie uwierzę, że nie myślałaś. Złość zamieniłaś w końcu w tęsknotę i musisz zapewne trochę mnie ukarać za tę przerwę w zaangażowaniu. Natomiast teraz wszystko nam sprzyja i mogę sprawić, że staniesz się bardzo oficjalną częścią mojego życia Almas... - kciuk mężczyzny przesuwający się wolno po mojej linii szczęki i hipnotyzujące spojrzenie, mówiły mi tylko tyle, że za długo nie miałam faceta w swoim łóżku. Z tyłu głowy słyszałam jednak  brzęczące dzwoneczki ogłaszające to, o kogo dokładnie mi chodzi.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz