ROZDZIAŁ 15

4.5K 412 38
                                    

- Nie wyjedziesz stąd, dopóki nie powiesz, o co pytam. - Powtarzał się, próbując rozgryźć uruchomienie odnalezionego w moich spodniach telefonu. Nie odebrał połączenia, a urządzenie powróciło do stanu nieaktywnego. Sam aparat nie był pewnie czymś wyjątkowym w jego doświadczeniu z elektroniką, ale o ile mógł być specem w jakiejś nieznanej mi dziedzinie, nie sądzę, że będzie w stanie wpisać właściwe hasło aktywujące.
- W takim razie czeka cię zeskrobywanie moich zwłok z podłogi tego pokoju. Nie mam ci nic do powiedzenia.
- Wnętrze twojego mieszkania co innego mi zasugerowało. Obszerna szara koperta jak na zwykłą ciekawość, wskazywała na sporo pracy włożonej w  zdobycie tych wszystkich informacji.
- Wszedłeś do mojego apartamentu?! - zaskoczona i wściekła nadal nie dowierzałam w swój błąd.
- Sporo zabezpieczeń, ale nie sądziłaś, że  pogwałcę twoją prywatność. Ci, którzy cię stworzyli, nie byliby dumni z takiego obrotu spraw. - Bardzo pewny siebie tracił cierpliwość do urządzenia, które nie reagowało na kolejne przywoływane sposoby.
- Nie sądziłam, że jesteś takim kutasem, który musi kobietę zgwałcić, żeby ją pokonać.
- Nigdy - nikogo - nie - zgwałciłem! - złowrogo wykrzyczał.
- Kilka minut temu sugestywnie groziłeś, że i do tego się posuniesz, byleby wydobyć ze mnie jakieś wyimaginowane informacje, a teraz będziesz się oburzał, że wątpię w twoją przyzwoitość? Jesteś Sergiej dla mnie pyłem, który co najwyżej może przyprawić moje ciało o kilka dodatkowych siniaków. Nic o mnie nie wiesz, bo twoja doskonałość zatrzymuje się tuż za moimi plecami. Uprzejmie jednak uprzedzę cię po raz ostatni. Wypuść mnie i zapomnij o tym dniu. W przeciwnym razie...
- Co w przeciwnym razie? Jesteś unieruchomiona, ze szpetną oznaką swojej zdrady i w miejscu, nad którym całkowicie panuję. Nie masz żadnych możliwości.
- Obyś się nie zdziwił... - szarpnęłam za węzeł na nadgarstkach, licząc, że jakimś cudem sam się rozplątał.
- Jak to gówno odblokować?!
- Twój cios mocno naruszył mój ośrodek pamięci. Nie wiem, nie znam, nie pamiętam.
- Lubisz cytaty, lubisz pisarzy, to pewnie kojarzysz te słowa: "Zdumiewające, jak zupełne bywa złudzenie, że piękno jest dobrem". - Z pogardą pochylił się tuż nad moją twarzą, podkreślając swoją wyższość.
- Lew Tołstoj, Sonata Kreutzerowska. Skoro tak zapadły ci w pamięć jego przemyślenia, to na pewno znasz to: "Nie podoba mi się wyniosłość, nie podobają mi się ludzie, którzy stawiają siebie wyżej od innych. Mam ochotę dać im rubla i powiedzieć: jak się dowiesz, ile jesteś wart, to wrócisz i oddasz resztę." - Pięknym rosyjskim wypowiedziałam słowa wraz z oddechem, którego wilgoć z pewnością dotarła do warg Sergieja. Gdyby nie cała oprawa, ten fragment sceny mógłby nawet mylnie sugerować nadchodzącą intymność. Jednak między nami było już tylko miejsce na nienawiść.

- Sergiej! Sergiej! - dotarło do nas wołanie Olega, który wbiegał gdzieś w oddali po schodach na nasze piętro.
- Cholera! Mam wyciszony telefon. - Potwierdził, odsuwając się ode mnie w okolice fotela i grzebiąc w jednej z kieszeni granatowego płaszcza. - Co jest? - Zapytał, spotykając się w progu drzwi z nieproszonym i niechcianym na ten moment ochroniarzem. Nie musiał mieć pewnie przed nim tajemnic, ale aktualny mój wygląd nie stawiał Aristowa w roli rycerza. Nie miał też ochoty na tłumaczenia. - Masz bardzo nieoczekiwanych gości... - sugestywnie spojrzał na mnie, a następnie na szefa. Oleg już wiedział, kim oni byli i kto ich tutaj zaprosił. Sergiej miał dopiero zgłębić tę wyjątkową niespodziankę.

***

- Julia?! - Gotowałem się już od wyjścia z sypialni. Nie potrzebowałem jej tutaj. W ogóle nikt nie był tu mile widziany. - Co tutaj robisz? Nie umawialiśmy się. - Surowym tonem próbowałem uświadomić bratowej, że mam swoje plany i nie życzę sobie ich zmieniać.
- Umówiłam się tu z Ali, a ciebie o tej porze miało nie być. Sama jestem zaskoczona, że jest tak bardzo odwrotnie. Chłopcy bawią się na dworze... Uznałyśmy, że parę godzin do twojego przybycia...
- Uznałyście? Ona jest nikim, żeby decydować o moim dziecku, a ty...
- Mam wyjść? Mam iść i powiedzieć Jurijowi, że jego wujek nas wygania, a na pytanie " dlaczego?", oznajmić, że nikogo nie lubi poza sobą? Co się z tobą człowieku dzieje? - Próbowała tym swoim sarnim spojrzeniem przełamać moje opory.
- Nic, o czym powinnaś wiedzieć. Nie mam czasu dla was. Oleg za pół godziny odwiezie ciebie i Jurija do domu. Z Ali się nie zobaczysz.
- Dzwoniła do mnie jakieś dwadzieścia minut temu, że wchodzi do twojego domu i czeka... - Sprytna dziwka... Zabezpieczyła się.
- Julia mam dziś gorszy dzień i pewnie wiesz dlaczego. Nie wiem, co zaplanowała Harris, ale na pewno nie konsultowała tego ze mną i nie dotarła tutaj. Nie chcę być bardziej niemiły, dlatego zakończmy to spotkanie. Obiecuję, że znajdę dla was czas i nadrobimy ostatnie straty.
- Nie przywitasz się chociaż z Jurijem?
- Oczywiście..., że to zrobię... - Opuściłem znacząco gardę. W końcu dla tego dziecka, dla moich dzieci, wpieprzyłem się w ten amerykański sen szaleńca.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNWhere stories live. Discover now