EPILOG

3.8K 300 75
                                    

- Sergiej chyba wystarczy tego dramatu... - Głos Julii, której obecność jako kobiety jedyny mnie nie irytował, kolejny raz próbował wyrywać jednak tym samym zawodnym sposobem. Nie dostrzegałem żadnej obecności, żadnych apelów i żadnego sensu w oszukiwaniu siebie, że jak najszybciej wypada się otrząsnąć. Nie próbowałem nawet dyskutować z prośbami o przerwanie żałoby. Dla mnie nikt nie miał prawa narzucać mi czasu, głębi i formy smutku jaki pozostał w moim sercu po śmierci Ali. To była moja osobista walka i nikt nie był w stanie ocenić tego przeciwnika. - Sergiej... - Kobieta podeszła jeszcze bliżej. - Minął ponad rok, a ty zagrywasz się do upadłego. Zrozumiałabym alkohol, hazard, może inne kobiety, ale ty jak tylko zobaczysz fortepian, odcinasz się od ludzi i grasz jak opętany... - Bratowa wolno opuściła pokrywę klawiszy białego Fazioli i tylko w ostatniej chwili udało mi się wysunąć jeszcze rozbiegane palce spod drewnianej gilotyny. Trwaliśmy moment w ciszy, kiedy kobieta znów przemówiła: - Są święta. Możesz ich nie akceptować ze względu na smutek, ale Borys potrzebuje jednak bardziej żywego ojca. - Ta uwaga wydała mi się w tych okolicznościach mocno niezręczna.
- Nie masz pojęcia Julia, jaka pożoga wypala mnie od środka i jak bardzo pragnę zemsty... To granie, które was wszystkich pewnie już drażni, jako jedyne jeszcze chroni mnie przed obłędem.
- Sadzisz, że ja nie mam pojęcia?! - z uniesionym głosem założyła ręce i stanęła z wyrzutem na wprost, górując nade mną wzrokiem, gdy ja nadal zajmowałem czarną pufę. - To ja sama musiałam się zeskrobać z podłogi, kiedy Igor pośrednio ogłosił światu, że zginął w katastrofie lotniczej. Nie miałam przy sobie rodziny i tylu przyjaciół. Byłam sama wtrącona do rzeczywistości, w której nie miałam pojęcia jak się poruszać.
- Nie licytuj się ze mną! - Wstałem zły za tę próbę umniejszenia moim uczuciom. - Igor żyje i jak oboje słyszymy, jest w świetnej formie. - Zwróciłem uwagę na dobiegające odgłosy zabawy brata z chłopcami. - Cieszy się życiem. Ja nie mam czym się cieszyć. Już nie mam czym...
- Ale ja wtedy tego nie wiedziałam Sergiej. Informacja o śmierci, pogrzeb i każdy dodatkowy logiczny sygnał doskonale odbierają miejsce na jakąkolwiek wątpliwość. Byłam wdową z całym tym podłym bagażem bezsensowności i marazmu w głowie... Świat jednak dla nas się nie zatrzyma, a my musimy znów wskoczyć do tego pędzącego pociągu... Nie wracaj do tego Sergieja, który był przed Ali. Tyle jesteś jej winien.
- Jestem jej winien pomszczenie.
- Coś wiesz na temat strzelca?
- Nic i dlatego szaleję. To była okrutnie profesjonalna robota... Strzał oddano z wystarczającej odległości, by ten zdążył uciec... Pogotowie, szpital... Nie mogę złapać żadnego szczegółu, który pozwoliłby pójść dalej.
- Aż tylu wrogów miała Ali?- Julia zadała pytanie, na które nie mogłem zapewnić jej szczerej odpowiedzi.
- Najwidoczniej... A może chodziło o któregoś z nas... - Ten wątek chciałem zamknąć w dociekaniach kobiety.
- Sergiej... - Bratowa podeszła do okna, przy którym teraz stałem, obserwując jak gęsty śnieg pokrywa niedawno odśnieżony podjazd i stając na równi, nie zamierzała silić się na delikatność. - Jestem żoną, która nie zadaje pytań, ale to nie oznacza, że nie łącze faktów. Mieliście z Ali zbyt dużo tajemnic, żeby twój brat mógł się o ciebie nie martwić. Igor sprawił ci wiele podłości i nie zasługuje na usprawiedliwienie w tych sprawach, ale cię kocha i chce się o ciebie troszczyć. Chociaż w głębi serca uważam, że to w tobie jest o wiele więcej dojrzałości. Niemniej... Stwierdził kiedyś, że Allyiah jest częścią waszego świata i to może przynieść tobie sporo nieoczekiwanych problemów, a wręcz że przez to martwi się o ciebie jeszcze bardziej.
- Jak widać mi nic się nie stało, a moja żona nie żyje.
- Nie odsuwaj moich podejrzeń, bo sam doskonale wiesz, że dostrzegam więcej, niż sądzisz. Po Ali sięgnęła jej przeszłość, a ciebie dręczy to, że za mało zrobiłeś, by do tego nie doszło. Tylko, że jest już za późno, a wyrzuty sumienia niczego tu nie zmienią. Pochowaj nienawiść, nie miłość. Cierpienie samo straci kiedyś na mocy. Jesteś wśród żywych, więc doceń to. Pielęgnuj rzeczy i sprawy, które po niej zostały.
- Robię to nieustannie! - Odpowiedziałem zdecydowanie.
- Trzy salony jubilerskie w samych stanach to bardzo widoczny hołd; zegarek z rubinami, z którym się nie rozstajesz również; wizyty na cmentarzu w każdy piątek, to już lekko obsesyjne, nie wspomnę o tatuażu, który z pewnością odstraszy jej następczynię, ale może znajdziesz coś mniej pogrążającego. - Julia spojrzała na mnie nieco błagalnie.
- Nigdy nie będzie nikogo na miejscu Ali. I nie mówię tego z poczucia winy lub obawy, że nie wypada. Po prostu z jej odejściem zgasło moje serce. I jak bardzo patetycznie i irracjonalnie to brzmi, jeśli jakimś cudem miałbym się znów zakochać, to wyłącznie w mojej żonie - Allyiah Aristow. Inne opcje nie istnieją.
- Uparty jesteś... - Kobieta westchnęła lekko, poddając się chyba tym samym w udowadnianiu mi swoich racji, położyła dłoń ma ramieniu i jeszcze przed odejściem dodała: - Kocham cię Sergiej równie jak Karla. Jesteś mi bliski z wielu powodów, o których kiedyś ci opowiem więcej, ale właśnie dlatego z utęsknieniem czekam na moment, w którym znów zaczniesz cieszyć się życiem. Zależy mi na twoim szczęściu i na tym, żebyś pozwalał odchodzić tej rozpaczy. Pięknie grasz na fortepianie, ale może zaczniesz wybierać nieco weselsze utwory... - Więcej nie dorzuciliśmy do tego dialogu. Julia wyszła, a ja znów próbowałem liczyć płatki śniegu, stając jeszcze bliżej okna... Allyiah Aristow? Gdzie ty teraz do cholery jesteś i jakim prawem mnie zostawiłaś? Dlaczego  nie walczyłaś na tym stole operacyjnym? Miałaś silne serce, byłaś zdrowa... Gdzie twoja wola walki? To nie powinno cię było spotkać i tak bardzo nie twoje było to zakończenie. Boże... Ile mi starczy jeszcze sił by ciągnąć te szare dni jeden po drugim do przodu? Oddałbym wszystko za choćby jeszcze jeden wieczór, jeden taniec, pocałunek...

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz