ROZDZIAŁ 50

3.1K 351 47
                                    

- Sergiej... - Wypowiadając po cichu imię męża, ścisnęłam jeszcze mocno jego dłoń by przywołać wsparcie w tym, co za chwile może mnie czekać. Widok, z którym właśnie przyszło nam się zmierzyć nie był oczekiwany, a człowiek należał do tych ewidentnie nieproszonych gości.
- Spokojnie... Dziś mamy dzień trudnych spotkań. Jestem obok, bez obaw. - Aristow ciepło spojrzał na mnie, zupełnie jakby wszystkie tony jego złowrogich reprymend sprzed chwili, nigdy nie uleciały z jego ust.

- Dzień dobry tato... - wsunęłam się na przód i wyrwałam starszego mężczyznę z analizy miejsca buntu jedynej córki Noah'a Harrisa.
- Dzień dobry Allyiah... - spokojnie odpowiedział, kierując wzrok na mnie i jednak kątem oka ujmując sylwetkę Sergieja.
- Mamy jakieś niedokończone sprawy? - Chciałam szybko rozwiązać powody tego spotkania i przejść do kwestii moich największych niepokojów w gabinecie doktora Hope.
- Po pierwsze gratuluję sukcesu... - Nawiązał do wszelkich dowodów na to, że jednak bez jego błogosławieństwa też potrafię funkcjonować, a informacje o świetnym otwarciu salonu dotarły szybciej, niż był na to gotowy. - Po drugie... - Spuścił wzrok i zbliżył się, tuląc w sobie jakiś niepokorny ból - aresztowano Erica.
- No tak... - zaśmiałam się cicho piaskowym tonem. - Przecież nie mógłbyś tu przyjść dla mnie. Duma Harris'ów nie pozwala przyznać się do błędu...
- Eric ma naprawdę kłopoty i związane są one z tobą. Możemy mieć różne zdania, ale w sytuacjach kryzysowych jako rodzina powinniśmy się wspierać.
- Do rzeczy tato! Mimo wszystko liczę na to, że z Eric'iem nie łączą mnie żadne sprawy.
- Zatrzymano go za tamtą sprawę. Ktoś uprzejmy dostarczył nowy dowód, że ten strzał do ciebie pod naszym salonem nie był przypadkowy... Nie mam pojęcia, co mogło nagle się zmienić w tej sprawie, ale twój brat ma poważne kłopoty. Dobrze by było, gdybyś wstawiła się za nim u prowadzącego dochodzenie. Jak to w ogóle możliwe, że umorzone śledztwo nagle odżywa? Musimy go z tego wyciągnąć...

- Panie Harris! Ali nie ruszy palcem w tym temacie. - Zza moich pleców wysunął się mój anioł stróż, wyciągający z moich myśli zdania, na których ogłoszenie miałam właśnie ochotę. - I to ja złożyłem doniesienie. Pański syn wielokrotnie sprzeciwił się Ali. Mimo że otrzymał ostrzeżenia, by nie pchał się w nieswoje sprawy, uparcie brał udział w pogrążaniu siostry. Skoro wychowanie rodziców nie przyniosło skutku, liczę że ta lekcja życia nauczy go nieco pokory.
- Jakim prawem wtrącasz się w życie naszej rodziny?! - Mój ojciec płonął niewidzialnym ogniem nienawiści i nawet jego podstarzałe ciało w tej chwili wykrzesało sporo złowrogiej energii gdy podszedł do Sergieja. Jego ściśnięta pięść wysunięta zbyt blisko okolicy klatki piersiowej Aristowa bardzo nieświadomie narażała jej właściciela na ten pojedynek. Walkę, co do której wiedziałam już teraz, jak będzie wyglądał bilans zysków i strat.
- A jaki rodzaj przyzwoitości w pańskim pojęciu daje przyzwolenie na wycenianie losów syna ponad życie córki? Eric to zły człowiek, który chciał zabić swoją siostrę. Zaplanował to i tylko fakt, że jest życiową ciamajdą, sprawił, że Allyiah żyje. Nie będę akceptował ludzi, którzy czyhają na życie mojej żony.
- Zniszczę cię Rusku! - Ojciec dalej robił z siebie przedstawienie, a mi właśnie puszczały ostatnie więzy przynależności do jego rodu. Wszelkie sentymenty, jakimi kierowałam się wobec Harris'ów odeszły tego dnia.
- Serio? Gdybym był tak podły, jak podpowiadają panu teraz emocje, już dawno mielibyście skarbówkę na plecach za wątpliwą pasję syna, wyprowadzanie pieniędzy z firmy i kombinacje podatkowe. Utopiłbym jednym donosem cały pana dorobek. Uznałem jednak, że wystarczy odciąć tylko tę jedną spróchniałą gałąź i dać szansę reszcie drzewa. Pański syn zamierzał zabić siostrę! Rozumie to pan?! Jest podłym, zawistnym i chciwym sukinsynem, który nie znosi konkurencji, nie pojmuje swoich słabości i ma większe ego niż mózg. To wysoce dobroduszne, że będzie miał pan szansę odwiedzać go w więzieniu, a nie na cmentarzu. Teraz proszę wybaczyć, mamy ciekawsze spotkanie przed sobą.
- Stworzyłem cię Allyiah! Dostałaś wszystko! Zdradzasz nas dla człowieka znikąd?! - Sergiej zdążył już wyminąć mężczyznę, podejść do mnie, ale te słowa zasługiwały na jeszcze ostatni komentarz.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNWhere stories live. Discover now