ROZDZIAŁ 26

4.2K 385 39
                                    

Zbyt skrupulatnie przygotował się do tej sytuacji. Mimo wszystko odruchowo sprawdziłam wszelkie możliwości tradycyjnego opuszczenia pomieszczenia, poznając przy tym prawdziwe lokum Rosjanina. O tak... To mieszkanie zdecydowanie było w jego stylu. Więcej w tej przestrzeni z kosmicznego statku, niż oddychajacej ciepłem przytulnej rodzinnej enklawy. Gdyby istniała architektoniczna definicja ludzkiej osobowości, to zdecydowanie ten chromaryczny twór wyzbyty emocji i... Kurwa! Jesteśmy tacy sami. Nie przywiazujemy się do miejsc i miejsc do nas. Musimy potrafić w każdej momencie rozstac się z poprzednim życiem, ludźmi i emocjami. Więc po jasną cholerę tak bardzo tym zamknięciem przywiązał mnie do siebie?

Nie bardzo miałam ochotę na robienie z siebie histeryczki, wyrywajacej sobie włosy i błagać o wolność. Aristow w ogóle by się tym nie przejął, a ja straciłabym tylko niepotrzebnie energię. Tak więc po ustaleniu, że drzwi tradycyjnym kluczem można otworzyc wyłącznie z drugiej strony, a od wewnątrz pomoże skanowanie dłoni  właściciela; czujniki przeciwpożarowe  uruchomią się, wysyłając powiadomienie w obecnych okolicznościach w pierwszej kolejności do właściciela mieszkania  i wreszcie czujniki kamer zamontowane na wysokości trzech metrów, odbierają wszelką ochotę na ich usuwanie, byłam w totalnym bagnie. Pewna byłam tylko tego, że muszę znaleźć jakieś rozwiązanie, licząc, że dojdę do niego, w momencie gdy Aristow będzie zwyczajnie spał i nie skorzysta z podglądu. Póki co, siedzenie na sypialnianym łóżku z podkulonymi nogami, obejmując kolana, miało mi pomóc w dostąpieniu olśnienia.

Czwarty raz oscentwcyjnie odrzuciłam połączenie Rosjanina. Nie chciałam go po prostu słyszeć. Mój żal i wściekłość tak  gęsto wylewały się między ścianami tego pomieszczenia, że  jedyne co byłam w stanie robić, to planować zemstę. Zaraz po tym jak kurwa cudem jakimś stąd wyjdę...

***

- Sergiej? - Zaskoczenie mojego brata było tak mocno widoczne, że od razu mogłem użyć tej przewagi, że to ja czynię mu łaskę, przychodząc do jego domu. Nie miał pojęcia o powodzie, ale mój widok w tym kompletnie prywatnym układzie, mógł mu co najwyżej sugerować chęć zawarcia pokoju, zgody, za czym on zawsze będzie tęsknił, ponieważ był odpowiedzialny za wszelkie zniszczenia. Nie tym razem...
- Nie licz, że rzucimy się sobie w ramiona. To nie są braterskie ciepłe odwiedziny. Nie wpadłem na mecz hokeja, ani tenisa.
- Sprawy zawodowe załatwiamy w firmie, więc jaki jest powód?
- Przejdę do rzeczy. Być może zrozumiesz, że  kontakt z tobą szczególnie mnie uwiera.
- Sergiej... - Próbował chyba walczyć o usprawiedliwienie, wstajac zza biurka w swoim gabinecie.
- Daruj... - obróciłem się plecami, ignorując zamiar Igora i przeszedłem do regałów z książkami. - Zoja opuściła szpital. Najprawdopodobniej znów chce odwiedzić Nowy Jork. Jestem przekonany, że chodzi jej przede wszystkim o mnie, ale uważam też, że mogąc się zemścić bezpośrednio, może zagrażać wam. Wiesz jak było ostatnio z Julia... Po prostu zajmij się swoją rodziną.
- A ty?
- Ja sobie poradzę. Bez obaw... - Trzymając ręce w kieszeniach spodni i przechodząc wzdłuż pokaźnej biblioteki, mimowolnie przesuwałem spojrzenie po poustawianych na półkach fotografiach. To były kiedyś nasze wspomnienia, których dobrą jakość nawet Igor miał za nic.
- A co z tą dziewczyną? Młodą Harris? - Jendo trzeba Starszemu przyznać, nie bawił się w subtelności, jeśli rozmowa odbywała się wyłącznie pomiędzy nami. Nie bał się mnie, choć czuł respekt, ale jego pytania zawsze celnie wbijały się  w niewypowiedziane obawy.
- O co pytasz?
- Jest coś między wami?
- Za chwilę będziesz miał żonę. Może to najlepszy czas przestać interesować się kobietami z mojego otoczenia.
- Nie będę ci setny raz tłumaczył jak i dlaczego tak wyszło z Zoja. - Lekko zdenerwowany, reagował na kolejne wspomnienie jego niegodziwosci. Mało mnie jednak wzruszal brak komfortu w funkcjonowaniu brata. Jeśli jestem jego wyrzutem sumienia, tym bardziej jest mi przyjemniej.
- Swoją drogą... Choć raz pomyślałeś o sytuacji odwrotnej? Na przykład o Julii, która zdradza cię z kimś, komu bezwzględnie ufasz; z kimś, za kogo byłbyś w stanie oddać życie i dla kogo jesteś jedyną prawdą?
- Julia to nie Zoja.
- Kurewsko słabe usprawiedliwienie. - Stanąłem twarzą w twarz ze starszym Aristowem, który jednak zdecydowal się wysunąć się bliżej mnie i w pozycji stojącej zmierzyć ze swoim niewygodnym rozmówca.
- Wiesz, że żałuję tego co się stało.
- Błagam... To taki żal, który wydobył się, bo sytuacja cię zmusiła to tych emocji. Nigdy byś się nie przyznał sam, a sumienie miałeś bardzo długo uśpione. Nie karm mnie opowieścią o istnieniu jakiegokolwiek moralnego kręgosłupa w twojej historii. I nie chodzi o to, kim była moja żona, ale o sam fakt, że nią była. Pozwoliłeś mi na zbudowanie więzi emocjonalnej z twoim synem, a gdy zmieniłeś zdanie co do wszystkiego, przyszedłeś i wziąłeś sobie co twoje. Na żadnym etapie nie pomyślałes o mnie. Zresztą... Popełniłeś w życiu tyle grzechów, że przez moją naiwność, iż ochrona brata jest najważniejsza, nie pozwoliłem ci się potknąć. I tym być może strzeliłem sobie sam w kolano. Przekonanie, że wszystko ci się należy i nie dosiegną cię żadne konsekwencje, zepsuło cię tak bardzo, że i zburzenie ostatnich rodzinnych wartości, nie przysporzyło ci wątpliwości.
- Przyszedłeś mnie ostrzec, czy umoralniać? - zmęczony faktami, przerwał.
- Wszystko zawdzięczam sobie. Porażki i sukcesy są wynikiem tylko moich decyzji.
- No to jesteś w wielkim błędzie. Nie o tym jednak tym razem. Pilnuj siebie i swojej rodziny przed Zoja.
- Dlaczego mimo tylu uprzedzeń do mnie ostrzegasz, zgodziłeś się na bycie świadkiem i pracujesz w mojej firmie?
- Nic z tych spraw nie realizuje dla ciebie.
- Wiesz Sergiej... Oboje jesteśmy egocentrykami. Nie spieram się, który z nas w jakim stopniu, ale myślimy głównie o sobie. Być może to wychowanie, być może doświadczenie. Ten egoizm pozwala nam przetrwać. Fakt. Wobec ciebie powinienem był zaniechac, ale czasu nie cofne. Czy zależy mi na twoim wybaczeniu? Tak. Czy liczę, że to nastąpi? Nie. Dlaczego? Bo ja sam bym tego nie zrobił. Moje sumienie koi twoja obecność, ale nie będę kładł ci się pod nogi tylko dlatego, że to ja okazałem się skurwielem.
- Pięknie to opakowałeś. Wersja zawsze godna i wygodna. A na przyjęciu zaręczynowym tak poetycko pieprzyles o wartościach, braterstwie i lojalności. - Ominąłem Igora, by tylko nadać lekkiej ignorancji jego osobie i przeszedłem do okna za nim. - Zastanawiałem się jak bardzo chcę ci popsuć ten wieczór i przemówić faktami, czy jednak trwać w milczeniu i utopić frustrację w wódce.
- Sądziłem, że danie mi po pysku w Moskwie załatwiło sprawę z Zoja.
- Chciałbyś... - wybuchnąłem gorzkim śmiechem. - Gdy dałem sobie czas na analizę i wyzbyłem się nagłych emocji... Między nami już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nigdy tego snu nie usuniesz ze złośliwej podświadomości, a ja nie złamię za ciebie prawa.
- Stawiasz sprawy bardzo surowo... - spokojnie zbliżał się w moim kierunku - ale ja poczekam. I choć mamy różnych ojców, matkę mieliśmy najlepszą. Musisz pamiętać jej słowa, że jedyna pewność w tym świecie to rodzina. Trzymam się tego.
- Sentymenty... Na mnie pora. - Nagle wycofałem się z dialogu i skierowałem do wyjścia. - Pamiętaj o bezpieczeństwie bliskich. Tyle. - I wyszedłem na dobre.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNحيث تعيش القصص. اكتشف الآن