ROZDZIAŁ 12

4.5K 416 28
                                    

Szedłem za nią, czując jak moje zainteresowanie jej kształtami, zacięcie walczy z podejrzliwością. Nie byłem pijany, wbrew temu jak pozwoliłem jej o sobie myśleć. Teraz wiedziałem, że jesteśmy prawdopodobnie jakimiś przeciwnikami. Nie miałem pewności jeszcze o co ten wyścig, ale Ali bardzo chce coś wygrać. Nie spotkaliśmy się przypadkiem, a jej każdy krok ma jakąś niewiadomą intencję. Teraz jednak wiedza o tym, że dotarła do mojego "męskiego" pokoju i odkryła tajne pomieszczenie, wypełniała chcąc nie chcąc,  dalsze tło tej chwili. 

Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie czy ta chęć zdarcia z niej tej koszuli to tylko fizyczna tęsknota za seksem, czy ma to głębszy związek z nią konkretnie. Oddać jej jednak musiałem to, że przebiła tym wszystkim, co ją tworzy większość piękności, które stawały na mojej drodze co dnia. Być może za kilka godzin dowiem się z kim mam do czynienia i będzie to nasze ostatnie spotkanie, a Ali dostanie zakaz zbliżania się do mojego syna, jednak teraz muszę ostrożnie wybadać powód moich wątpliwości. Wszelkich wątpliwości...

Nie wykazała szczególnego zainteresowania moją sypialnią, choć to tutaj w szafie pomiędzy garniturami znajdował się schowek z komputerem i telefonem, o których tajemnice najbardziej zabiegałem. Pomieszczenie na dole, którym tak zafascynowała się Ali, nie miało żadnego znaczenia i należało do poprzedniego właściciela. Mnie jednak zaniepokoił fakt, że tam dotarła. I jeśli nawet to zwykła kobieca ciekawość, to coraz mniej wierzę w jej zwykłość. Z jednej strony sprawdzała się zbyt doskonale w swoich zadaniach, budząc mój podziw, a z drugiej jej zbytnia pewność i  dystans nie współgrały z kobiecą naturą.

- I zamierzasz wypić całą butelkę? - zapytałem, stojąc za nią, gdy wypełniała lampkę wina ustawioną wcześniej na  srebrnej konsoli pod wielkim lustrem.
- Była cała, dopóki jej nie naznaczyłeś własnym pragnieniem. Nie musisz mi żałować...  Nie należę do tych, co zasypiają wymielone z alkoholem i rzewnymi wynurzeniami w cudzym łóżku.
- Spałaś w ogóle w czyimś? - Co za podłe pytanie! Nie mam prawa na taką bezpośredniość... Chociaż... Tak, interesowało mnie jej życie "bardzo prywatne". Gdzie zaczyna się prawdziwa Ali i ile z tej szczerości jest mi dane doświadczyć?
Pijąc pierwsze łyki, wzniesionym nad brzeg kryształowego naczynia spoglądała na mnie i z pewnością analizowała pytanie. Układając nadal odpowiedź, przeszła na lewą stronę ogromnego łóżka i delikatnie usiadła na jego brzegu.
- Do tej wiedzy dociera twoja ciekawość?
- Jest o wiele więcej tych brzegów...
- Podzielisz się?
- Za chwilę... Czym byłaś tak zirytowana rano?
- Oboje mamy problem z bliskimi. Mój troskliwy brat donosi na mnie do ojca.
- Ten co...?
- Tak, ten sam, który do mnie strzelił. Okazało się, że mnie śledził i zdał relacje z mojej opieki nad Borysem.
- Tak cię to martwi?
- Nie jestem przejęta, że Noah wie. Nie lubię kiedy, ktoś zbytnio się mną interesuje, szczególnie w złych intencjach.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Dałam mu ostatnie ostrzeżenie.
- A potem co, rozpłaczesz się i czymś  w niego rzucisz? - lekko kpiłem, żeby nieco sprowokować wyznania kobiety o swoich myślach.
- Na tę chwilę musi wymienić oponę, ale następnym razem może mieć poważny problem ze skarbówką.
- I to wszystko ze strony młodej, rzekomo delikatnej, siostry?
- Do czego zmierzasz? -  Nie była głupia... Czytała moją próbę wychwycenia jakiegoś jej błędu i z pewnością nie zamierzała dać się przyłapać.
- Po prostu... Nie mogę cię posądzić o bycie psychicznie niezrównoważoną, ale sama uznasz, że twoje zachowania mocno odbiegają od standardów.
- Nie krąż Aristow. Jesteś na rauszu, ja już wlałam w siebie trochę wina... Celuj w punkt.
- Powiedz mi, kim jest dziewczyna znająca odpowiedź na każde pytanie, pojawiająca się zawsze na pozór przypadkowo i potrafiąca zbyt wiele? Oboje wiemy, że twoje rówieśniczki żyją w mediach społecznościowych, marzą o młodym bogatym kochanku i o dniach spędzonych na 5th Avenue... A ty... Jesteś z tą swoją energią kimś jak LUCY  z filmu Luc'a Besson'a i to nie sprawia, że czuję się przy tobie swobodnie.
- Rozumiem, że twoje doświadczenia nagromadziły nadmiar podejrzliwości, ale nie jestem nikim, kogo powinieneś się obawiać... - opowiedziała wymijająco, ruszając po kolejną lampkę wina.
- To jest odpowiedź, która niczego nie tłumaczy.
- Nie ufasz ludziom i rozumiem powody. Rozumiem, że kobiety które znałeś otwierały bardzo szybko przed tobą najintymniejesze rozdziały swojego życia z nogami włącznie. Nie myśl jednak, że skoro przyłapałeś mnie na zwiedzaniu twojego domu, docierającą do pokoju z tajnym pomieszczeniem, oznacza, że jestem wrogiem, który szuka jakiś twoich sekretów.  Nie zrobiłabym tego, gdyby nie fakt, że to nadal cudzy dom. Byłam zwyczajnie ciekawa, jaką ma historię on i poprzedni właściciel. Gdybym szukała czegoś przeciw tobie, trafiłabym tutaj... - z ostatnim słowem ponownie obróciła się przodem z pełną lampką wina. Zbiło mnie to bardzo z tropu. Jeszcze moment przed tym wyznaniem traktowałem tę wiedzę jak asa w rękawie w jakimś najbliższym starciu, w którym miałem okazać się mistrzem przebiegłości i przenikliwości. Zręcznie wyszła na przeciw, odbierając mi moc nieufności wobec niej. Nadal jednak jej zbytnia trafność w moje myśli, odbierała mi możliwość ignorancji tej niezwykłości.
- Nie sądzisz, że obca osoba w pobliżu testująca moją przestrzeń, może powodować niepewność? Nie wspomnę o zwyczajnym poczuciu zagrożenia...
- Sergiej... Zdarza ci się czegoś bać? - zapytała z lekką kpiną w głosie. Próbowała wytrącić z moich myśli obraz ofiary, celu, którymi mógłbym dla kogoś się stać.
- Zaskoczyłbym cię, jak sporo miewam niepokojów.
- Dobrze Aristow... Skoro już przebrnąłeś przez stan sugerowania mi, że mam wobec ciebie niecne plany, to może porozmawiamy o czymś poważniejszym. Nie mam ani siły, ani ochoty na spieranie się o głupoty. Jestem taka, a nie inna i w momencie jak cię przerośnie moja osoba, wyślesz po prostu wiadomość "To Koniec". Będę wiedziała, że mam wyłączyć wspomnienie o tobie w moim życiu, a ty nie poniesiesz żadnych  konsekwencji tej relacji.
- A co jeśli wszystko co teraz mówisz, to zwykłe kłamstwa? - zbliżyłem się, trzymając dłonie w kieszeniach garniturowych spodni i stanąłem nad nią. Siedziała skromnie na skraju łóżka z założonymi nogami i ponownie kończącym się alkoholem w szkle. Spojrzała w górę bez znajomej mi emocji. Tak jakby bardziej zaciekawił ją sufit nad moją głową, niż poziom mojego spojrzenia. Bez wyrazu, emocji, strachu, którego być może oczekiwałem.
- A co jeśli wszystko co robisz, to próba wykorzystania mnie dla własnej przyjemności i egoistycznych celów?
- Wnioskuję z wcześniejszych rozmów, że nie byłoby to rysą na szkle.
- Póki nie zagrażasz mojemu życiu i wolności, nie widzę w tobie wroga... - Wolno uniosła się do poziomu mojej twarzy i lekko wzbijając na palcach, wpuściła między moje wargi słodko - gorzki posmak wina. Ciepły pocałunek, którego dawne ślady znacznie zatarły się w mojej pamięci, obudził właśnie drgającą tęsknotę za fizycznym połączeniem. Nie traciłem kontroli, ale wzmagające się pragnienie zdobycia czegoś kolejnego, co być może skutecznie odciągnęłoby od niedawnego spotkania z rodziną, miało moje przyzwolenie. Jeśli nawet błędnie oczekiwałem, że cielesne połączenie pozwoli mi dosięgnąć umysłu tej kobiety, to niedawne uzasadnienia przejścia do mojej sypialni, stały się właśnie mało ważne. Teraz ja zagarnąłem w swoje usta jej spore wargi, a dłonie rozpostarte na jej lędźwiach, zachłannie przygniotły jej zaatakowane ciało do mojego.

DZIEWCZYNA OD ZARĘCZYNWhere stories live. Discover now