Rozdział 3

6K 117 4
                                    

Spędziłam noc w wynajętym przez Nacho hotelu. Nie spałam długo, ponieważ do późna byłam w szpitalu. Domenico zaprosił mnie do swojego nowego domu, który kupił niedawno, ale odmówiłam, gdyż wolałam być na neutralnym gruncie. Zwłaszcza, że było ono blisko rodzinnej willi Torricelli.

Mieszkanie było piękne. Olga pokazywała mi telefonem każdy zakamarek swojego gniazdka. Nie było duże, w porównaniu z posiadłością Massimo, ale wyglądało na przytulne i urządzone w stylu mojej przyjaciółki. Mieli się do niego wprowadzić, gdy dziecko przyjdzie na świat. Massimo nie był tym zachwycony, ale Olga postawiła na swoim i doszli do porozumienia.

Przyjaciółka chciała mieć więcej spokoju. Bez wizyt podejrzanych mężczyzn w garniturach z bronią pod marynarką i ochroniarzami z każdej strony. Domenico starał się ograniczać ich ilość w rezydencji do minimum gdy nie było czarnego, ale gdy ten tylko wracał wszystko było po staremu. Pomimo tego, iż kobieta wiedziała, że to dla bezpieczeństwa, nie chciała aby Luca miał kontaktu z tymi ludźmi. Bała się, że będą chcieli, by w przyszłości to on został wielkim Donem. Nawet jeśli starała się, aby do tego nie doszło to było nieuniknione.

Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w bawełniane, dresowe spodenki z wysokim stanem w kolorze cappuccino oraz biały T-shirt i pojechałam do szpitala. Umówiłam się z młodym, że może przyjechać koło południa. Chciałam, żeby spędził trochę czasu z synem. Ostatnie dwa dni, Luca przebywał tylko z nianią i cały czas wypytywał czemu mama nawet nie dzwoni. Domenico powiedział mu to samo ca ja Stelli: wyjazd służbowy

Ale dla takiego malca przykre było, że nie ma żadnego kontaktu z matką. Dlatego chciałam, aby obecność młodego zrehabilitowała mu trochę brak matki.

Domenico przyjechał o trzynastej i siedzieliśmy w szpitalu do wieczora. Mało rozmawialiśmy. Oboje nie byliśmy w stanie myśleć o czymkolwiek. Lekarze powiedzieli, że póki co nie ma żadnej poprawy i nadal czekamy. Te słowa niemal wyprowadziły mnie z równowagi. Dobrze, że młody zauważył mój przyrost złości i złapał mnie za rękę dając do zrozumienia, abym się uspokoiła i nie dała ponieść emocjom. Stwierdziłam, że ma rację i nerwami nic nie zdziałam

W między czasie rozmawiałam z Nacho. Chciał dowiedzieć się jak sobie radzę i w jakim stanie jest Olo. Uspokoiłam go, że mam się dobrze aby się nie martwił. Wiem, że jego ta sytuacja też dużo kosztuje. Mimo tego, że miałam zapewnioną przez niego ochronę to był niespokojny. Swoją drogą  ludzie kolorowego musieli być naprawdę bardzo dyskretni, bo nie czułam aby mnie ktoś obserwował czy śledził, albo tego nie zauważałam, gdyż miałam inne sprawy na głowie.

- Lauro może pojedziesz do nas chociaż na chwilę? – zapytał młody, gdy wracaliśmy od Olgi jego samochodem. – Zjemy razem kolację – zaproponował, przez co skrzywiłam się na samą myśl o tym, że miałbym jeszcze raz zjawić się w willi czarnego.

- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł – odparłam.

- Luca na pewno ucieszyłby się na twój widok – przyznał mężczyzna, na co ciężko westchnęłam.

- Ja też chciałabym go zobaczyć, ale nie wiem czy dałabym radę wejść do tego domu. – Spojrzałam na niego poważnym i jednocześnie smutnym wyrazem twarzy. Nie musiałam mówić nic więcej, by Domenico zrozumiałem o co chodzi.

- Rozumiem – odpowiedział i zamilkł na chwilę, po czym dodał – Czasami chciałbym cofnąć czas – posłałam mu pytające spojrzenie, z niemą prośbą o dokończenie. – Dużo rzeczy bym zmienił.

- Na przykład co?

- Na przykład ten wypadek – odpowiedział smutnie.

- Ja też – zgodziłam się z nim.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now