Rozdział 23

4K 109 46
                                    

Po zakończeniu rozmowy z młodym wykonałam telefon do rodziców z pomysłem, który mi przedstawił na przekonanie ich do nagłego wyjazdu. Klara lubiła podróże i ekskluzywne miejsca co mogło trochę ułatwić sprawę.

- Część córeczko – odebrała rozradowana, a ja musiałam udawać opanowanie, aby niczego nie podejrzewała, chociaż przegapienie rzekomej wycieczki również mogło być powodem do zdenerwowania.

- Mamuś posłuchaj mam pilną sprawę – powiedziałam szybko bez przywitania.

- Coś się stało kochanie? – zapytała jakby wyczuła mój niepokój, bo jej głos był bardzo troskliwy. Była w końcu moją matką i takie rzeczy podobno się czuje, ale nie mogłam jej się do tego przyznać i musiałam grać tak jak ustaliłam z Domenico.

- Nic, wszystko w porządku. Chodzi o to, że wygrałam wycieczkę, ale nie mogę na nią jechać za względu na pracę. Musicie pojechać za mnie, bo w regulaminie jest, że nie mogę z niej zrezygnować. No chyba, że  oddam im kolosalne pieniądze.

- Ale jak to wygrałaś? – dopytywała zdziwiona. – Nic nie mówiłaś

- Bo wysłałam zgłoszenie jakiś czas temu i całkiem o tym zapomniałam. Przed chwilą dali mi znać, że mnie wylosowali i próbowałam się wymigać, ale powiedzieli, że zostanę obciążona karą pieniężną za niewywiązanie się z umowy. – Byłam zaskoczona, że tak doskonale wychodzą mi te wszystkie kłamstwa, w których byłam bardzo przekonywująca ,że prawie sama w nie uwierzyłam.

- Skoro tak, to pojedziemy.

- Tylko jest mały problem – powiedziałam z grymasem na twarzy, bo doskonale wiedziałam, że teraz najtrudniejsza część rozmowy przede mną.

- Jaki?

- Musicie jechać zaraz.

- Jak to zaraz? Nie rozumiem.

- Bo to był taki konkurs wycieczka na spontanie. Dzwonią do ciebie, dają ci godzinę na spakowanie i przyjeżdżają pod dom, a następnie odwożą na lotnisko – łgam dalej, przeklinając się w myślach, ale robię to z myślą o nich. Aby zapewnić im bezpieczeństwo.

- Nie podoba mi się to. Dziwnie to wszystko wygląda – stwierdza podejrzliwie kobieta.

- Mamo nie przesadzaj. Nic wam nie grozi oprócz udanego wypoczynku, który bez wątpienia wam się należy. Kiedy ostatnio byliście gdzieś z ojcem tylko we dwoje?

- Dawno, ale...

- Nie ma ale. Sama bym z chęcią pojechała, ale nie mogę zostawić firmy na ostatniej prostej. Podałam im już wasz adres. Nie daj się prosić.

- Dobrze. Niech już ci będzie – zgodziła się z ciężkim westchnieniem.

- To super. Nie trać czasu i pakujcie się, bo niedługo po was przyjadą przedstawiciele tej firmy. Ubierz się ładnie, bo oni z pewnością będą eleganccy – dodałam, bo domyśliłam się, że ochroniarze będą mieli na sobie czarne garnitury co mogłoby zwrócić uwagę Klary. – Do usłyszenia.

- Pa kochanie.

Ulżyło mi gdy zakończyłam tę konwersację i mogłam odetchnąć z ulgą, że chociaż tę sprawę mam już za sobą i nawet nie bardzo się przy niej napracowałam. Sądziłam, że mama będzie bardziej wszystkiego dociekać, ale na moje szczęście łatwo udało mi się ją przekonać.

Kolejnym krokiem było zabranie wszystkich najważniejszych dokumentów moich i Stelli.

Wytłumaczyłam córce, że udamy się na zakupy, a potem będę miała dla niej niespodziankę, z której z pewnością bardzo się ucieszy. Na jej pięknej buzi pojawił się najcudowniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam i już chciała dociekać co to będzie, ale powiedziałam, że musi cierpliwie poczekać, abym mogła ją mile zaskoczyć. Była trochę rozczarowana, że nic ode mnie nie wyciągnęła, ale Stella jest mądrą dziewczynką i zgodziła się poczekać.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now