Rozdział 31

4.5K 98 27
                                    

Massimo

 
Był wczesny ranek, a ja leżałem obok kobiety mojego życia, która słodko spała po upojnych chwilach przeżytych razem. W przeciwieństwie do niej nie mogłem zmrużyć oczu z powodu tego co wczoraj się wydarzyło. Miałem w sobie wiele pytań, które nie pozwoliły mi na sen. Nie wiedziałam co to dla nas oznacza, czy miało jakąś wartość dla Laury, czy po prostu pod wpływem stresu jaki poczuła dała się ponieść emocjom.

Zawsze była porywcza co sprawiało, że zdarzało jej się podejmować wiele niewłaściwych decyzji, których potem żałowała. Bałem się, że może tak być i tym razem.

Ja natomiast odkąd pamiętam byłem pewien czego chcę i wiedziałam, że nikt nigdy nie zastąpi mi mojej Pani.

Złożyłem pocałunek na jej czole i delikatnie objąłem obiema rękami tak aby nie przerywać jej snu.

Ja pierdole, ale mi tego brakowało – pomyślałem.

Trudno było mi uwierzyć, że po tych wszystkich  krzywdach, które jej wyrządziłem będę trzymał ją jeszcze kiedyś w ramionach. Nie sądziłem, że mi wybaczy i jest w stanie mi na tyle zaufać, aby oddać mi się ponownie. Byłem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy, że tak się jednak stało i wtulała się we mnie nie tylko w tej chwili, ale przez całą noc.

Przytłaczał mnie tylko jeden jebany fakt, który pojawił się w mojej głowie. A mianowicie to, że za jej obecnością tutaj stało  wielu zbiegów okoliczności, które na nowo połączyły  nasze drogi. Zastanawiało mnie czy gdyby Matos żył byłaby przy mnie i za każdym razem rozum podpowiadał mi, że nie. Przecież była z tym sukinsynem szczęśliwa, kochała go i co najważniejsze mają dziecko. Dlatego jakim prawem miałaby zostawić to wszystko i wrócić do mnie? Odpowiedzi, których sam sobie udzielałem sprawiały mi ból, ale wiedziałem, że mam rację i tak właśnie jest. Nie chciałem się nad tym zastanawiać i zadręczać, ale niepewność z położenia, w którym się znalazłem sama podsuwała do głowy myśli, których nie umiałem wyrzucić.

Było mi cudownie będąc z nią w jednym łóżku i mógłbym zostać w nim przez cały dzień gdyby nie pierdolone obowiązki, a zwłaszcza problem, który wystąpił.

Musiałem omówić raz jeszcze wszystko z Domenico i Mario, aby dowiedzieć się czy coś się zmieniło od ostatnich informacji, które otrzymałem o dos Santosie. Swoją drogą myślałem, że dłużej zajmie mu namierzenie Laury, ale niestety się przeliczyłem. Byłem w kurwiony, że tak szybko się tu znalazł i zakłócił nasz spokój.

Co za pierdolony przypadek sprawił, że musiała akurat zjawić się w tamtym miejscu i czasie... Że musiała zadrzeć z człowiekiem, który nienawidził Matosa...

Ale przecież gdyby nie to, pewnie każde z nas żyłoby swoim życiem z daleka od siebie. Może tak miało być, może dzięki temu mam szansę naprawić to co niegdyś spieprzyłem. Może to moja szansa na odkupienie win i pokazanie Laurze, że mogę dać jej to czego potrzebuje. Muszę zrobić wszystko, aby tak się stało, a przede wszystkim  ochronić Laurę i Stellę przed tym pojebem.

Miałem dylemat  czy mówić jej o szczegółach, które ustaliłem i byłem rozdarty  wewnętrznie jak postąpić. Nie chciałem wracać do przeszłości, a zwłaszcza do tej, która ma związek z Matosem.

Moje rozmyślania  przerwało ciche mruczenie, które wydobywała z siebie Laura i po chwili otworzyła oczy. Obawiałem się trochę jej reakcji, ponieważ nie wiedziałem czy zdaje sobie sprawę z tego, że całą noc spędziliśmy razem.

- Część, mała – przywitałem się cicho i poprawiłem jej włosy.

- Witaj Donie – odpowiedziała podnosząc głowę i spoglądając na mnie.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now