Rozdział 12

4.3K 104 10
                                    

Zostaliśmy na Sali we troje. Domenico przesunął po obu stronach łóżka krzesła na których usiedliśmy.

- Co się w ogóle stało? Nic nie pamiętam – Olo zwróciła się do męża, będąc dalej otumanioną.

- To normalne. Miałaś wypadek samochodowy gdy jechałaś do pracy – wyjaśnia ostrożnie mężczyzna, jakby się bał jak kobieta zareaguje na to co usłyszała.
Olga przez chwilę leżała spokojnie, marszcząc brwi, jakby próbowała odtworzyć co jej się przytrafiło.

- A nasze dziecko? – zapytała po chwili ciszy.

- Jest całe i zdrowe. Nic mu nie grozi. – Domenico uśmiechał się czule gładząc kciukiem dłoń małżonki.

- To dobrze, bo ono jest  najważniejsze. Pamiętaj o tym.

- Możesz być spokojna wszystko jest z nim w najlepszym porządku.

- Jak Luca? Co mu powiedziałeś?

- Myśli, że jesteś na wyjeździe służbowym. Czasami pyta czemu nie dzwonisz, ale tłumaczę mu, że jesteś zajęta, albo dzwoniłaś gdy się bawił. – Olo nie skomentowała, a zamiast tego z jej oczu popłynęły łzy.

Chciałam ją przytulić i pocieszyć, ale z drugiej strony bałam się, że zrobię jej krzywdę jeśli zbyt mocno ją uściskam. A miałam ochotę to zrobić ze wszystkich sił.

Przez chwilę znowu panowała cisza. Widziałam, że przyjaciółka potrzebuje trochę chwili wytchnienia, żeby mogła kontynuować rozmowę. Nie ponaglaliśmy jej tylko cierpliwie czekaliśmy, aż poczuje się na siłach żeby coś powiedzieć.
W końcu powoli odwróciła głowę w moja stronę i zapytała:

- Łysy cię puścił?

- Nie miał wyjścia. Uparłam się i musiał to zaakceptować. Nie wytrzymałabym na odległość takiego stresu.

- Mam nadzieję, że o nią dbałeś – spojrzała na młodego.

- Oczywiście, że dbał – odpowiedziałam za niego uśmiechając się. – Poza tym mam własną ochronę, która mnie pilnuje dwadzieścia cztery godziny na dobę.

- Nic dziwnego – wyszeptała, gdy usłyszeliśmy  ciche pukanie w szybę. Odwróciłam twarz i ujrzałam bruneta, ubranego w czarną koszulę.

- A ten co tu robi? – zapytała Olo, gdy ja nie mogłam niczego z siebie wydusić. Byłam świecie przekonana, że nasze spotkanie w parku, było jednocześnie pożegnaniem raz na zawsze.

- Idę sprawdzić, zaraz wracam – powiedział młody i pocałowała Olgę w czoło.

Zanim Domenico wyszedł, Massimo nie spuszczał ze mnie wzroku. Nasze spojrzenia wymieniały się przez chwilę, gdy poczułam jak zaczynam się delikatnie rumienić. Zaczesałam włosy za ucho z lekkim onieśmieleniem. Zerkaliśmy na siebie co chwilę i na moje nieszczęście nie umknęło to uwadze Olo.

- Co się dzieję? Nie jesteś zaskoczona, ani wystraszona jego widokiem? – zapytała marszcząc brwi.

- Nic, a co się ma dziać?

- Przecież widzę.

- Zdaję ci się. Pewnie masz urojenia po wypadku.

- Jasne. To nie jest wasze pierwsze spotkanie prawda? – dociekała z dość zaciętą miną jak na stan, w którym obecnie jest.

- Prawda, ale to nie miejsce i czas na takie rozmowy – zbyłam ją, bo nie wiedziałam co  jej powiedzieć.

Nie chciałam jej mówić o naszych spotkaniach, aby nie zawracać jej głowy, ale przyjaciółka zna mnie na tyle dobrze, iż wiedziała, że coś jest na rzeczy. Ale nie chciałam jej okłamywać, dlatego postanowiłam zmienić temat.

- Jutro w południe  wylatuję – informuję ją ze smutkiem, bo ciężko będzie mi się z nią rozstać, zwłaszcza, że dopiero co ją odzyskałam.

- Dlaczego?

- Jestem tu już kilka dni. Obiecałam Nacho, że przyjadę jak tylko się wybudzisz. Chce żebym już wracała ,bo martwi się o mnie.

- I chyba ma czym – skwitowała pod nosem tak, że ledwo ją zrozumiałam.

- Nic z tych rzeczy. Zgodził się, abym mogła zostać do momentu, aż odzyskasz przytomność i nabiorę pewności, że wyzdrowiejesz – wyjaśniłam gdy drzwi pokoju otworzyły się i obaj mężczyźni pojawili się w sali.

Tym razem nie patrzyłam już na czarnego, aby nie prowokować dziwnych komentarzy ze  strony Olgi, bo znana jest z tego, że co w sercu to i na języku. Nie chciałam, aby palnęła coś głupiego przez co Massimo narobi sobie nadziei, a mnie kłopotów.

- Wybacz, że przeszkadzam, ale chciałem sprawdzić jak się czujesz – rzekł Massimo do poszkodowanej.

- Bywało lepiej.

- Czegoś ci potrzeba? – Powoli zaprzeczyła kiwając głową – Mam dla ciebie małą niespodziankę, ale nie wiem czy czujesz się już na siłach.

- Jeśli nie muszę nigdzie wstawać to śmiało – odparła.

Czarny sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął telefon. Zastanawiałam się w duchu co wymyślił. Włączył nagranie i skierował w stronę Olgi.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now