Rozdział 25

4.4K 101 38
                                    

Następnego dnia obudziłam się rano i leżąc na łóżku dalej nie mogłam uwierzyć, że znowu tu jestem. Wypoczęta ponownie podziwiałam pokój, który został dla mnie przygotowany. Przeważał mój ulubiony kolor jeśli chodzi o wnętrza domów ,czyli szary z dodatkami bieli. Miał oczywiście  własną łazienkę z  kabiną prysznicową i wanną. Z okien było widać ogród z piękną roślinnością  śródziemnomorską i basenem.

Nasze pokoje były w końcu korytarza co bardzo mnie zdziwiło, ponieważ myślałam, że czarny będzie chciał mieć mnie jak najbliżej siebie, ale tak się nie stało i moja sypialnia znajdowała się od jego w znacznej odległości.

Stella spędziła dzisiejszą noc ze mną, gdyż nie lubiła zasypiać sama w nowym miejscu. W dalszym ciągu słodko śniła po intensywnym poprzednim dniu. Nie mogłyśmy z Olo rozdzielić dzieciaków  pochłoniętych zabawą, a teraz ani myśli się obudzić.

Podniosłam się z łóżka i udałam wziąć prysznic, aby się trochę odświeżyć. Olga na szczęście pożyczyła mi kilka swoich rzeczy więc miałam się w co ubrać, a dla Stelli miałam spodenki i koszulkę Luci. Umówiłyśmy się w czoraj, że po śniadaniu zabierzemy nasze pociechy na szalone zakupy, ale bez Ariany, która  zostanie w domu z Marią, aby w miarę sprawnie nam poszło.

Gdy skończyłem kąpiel ubrałam się, a następnie obudziłam córkę i zeszłyśmy na śniadanie. Na dole już wszyscy siedzieli przy stole i spożywali posiłek.

Podeszłyśmy i usiadłyśmy na miejscach, które były dla nas przygotowane. Stella usiadła obok Luci, a ja na przeciwko... czarnego. Najgorsze miejsce jakie mogłam dostać czekało właśnie na mnie. Przez chwilę panowała cisza. Dzieci tylko szeptały coś między sobą tak abyśmy nie usłyszeli co znowu kombinują.

Chciałam sięgnąć po fetę, ale była dla mnie za daleko i uniosłam się lekko z krzesła sięgając po talerzyk i wtedy poczułam na swojej dłoni czyjś dotyk. To była dłoń bruneta, która sięgnęła po to samo co ja. Spojrzeliśmy na siebie i każde z nas stało bez ruchu wpatrzone w drugie przez kilka sekund. Nie wiem czemu jego bliskość tak mnie paraliżowała, ale za każdym razem gdy nasze spojrzenia się spotykają zamieram.

- Ejjj co wam się dzieję? – rzuciła Olo  przeżuwając jedzenie.

Sprowadziło nas to na ziemię i wróciliśmy na swoje miejsca. Oboje byliśmy skrępowani tą sytuacją i próbowałam unikać jego wzroku co było bardzo trudne, ponieważ znajdował się w jego najlepszym położeniu. Spoglądał na mnie od czasu do czasu, ale udawałam, że tego nie zauważyłam.

- Jak ci minęła noc? – zapytał Massimo, a ja odwróciłam się w jego kierunku.

- Dobrze, dziękuję – odpowiedziałam i zaczęłam szykować kanapki dla córki z przygotowanych produktów.

- Moi drodzy panowie – zaczęła Olga. – Jak wiecie wybieramy się dzisiaj na miasto i pewnie trochę nam zejdzie, dlatego bardzo was proszę bez żadnej paniki i zbędnych telefonów.

- Kochanie bądź spokojna – uspokajał ją Domenico odchylając się od stołu  i splatając ręce. – Nie będziemy panikować, ponieważ jedziecie z obstawą – dodał z rozbawioną złośliwością.

- Ale jak to?! Żartujesz?!

- No chyba nie muszę ci tłumaczyć przy naszych małych urwisach czym to jest  spowodowane – wtrącił czarny pokazując na dzieci widelcem trzymającym w dłoni.

- W porządku. – Oburzyła się moja przyjaciółka. – A może dołączycie się do nas? Co wy na to?

Co ona najlepszego wyprawia? Myśli, że będę z nim wybierać rzeczy dla  siebie i swojego dziecka. Pogięło ją całkowicie jeśli sądziła, że się na to zgodzę. Jeśli on jedzie to ja zostaję.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now