Rozdział 34

3.8K 97 47
                                    

Laura

Od ostatnich wydarzeń minęły trzy dni, które spędziłam w szpitalu przy łóżku Massimo. Jego stan był krytyczny, pomimo wielu godzin, które już upłynęły nie było żadnej poprawy. Rana postrzałowa była bardzo groźna, ale kula przeszła na wylot co spowodowało, że jeszcze nie wszystko było stracone, choć lekarze nie dawali mu szansy to jego organizm dalej walczył, ale to nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu każą mi być przygotowaną na najgorsze. Czarny stracił dużo krwi, zbyt dużo i czas po którym trafił do szpitala również działała na jego niekorzyść. Na szczęścia lecznica był zaopatrzona w jego grupę krwi i mogli mu ją natychmiast podać.

Operacja była długa i wyczekiwanie na jej zakończenie doprowadziło mnie niemal do zawału. W czasie jej trwania nie mogłam uspokoić nerwów, które sprawiły, że zalałam się falą łez i trzęsłam się każdą częścią swojego ciała. Domenico i Mario mi towarzyszyli, ale tylko młody starał się mnie pocieszyć i dodać otuchy, ale żadne jego słowa nie były w stanie sprawić, abym się opanowała.

Gdyby nie Domenico i jego nieposłuszeństwo z pewnością nie byłoby już czarnego w śród nas i zamiast czekać pełna nadziei na jego powrót do zdrowia opłakiwałabym jego śmierć.

Olga nie chciała, aby młody nas zostawił, ponieważ obawiała się, że coś mu się stanie, ale on nie dbał o to, ponieważ przeczuwał, że jest potrzebny przyjacielowi i żadna siła nie była go wstanie powstrzymać przed opuszczeniem schronu.

Widać było, że mężczyźni są ze sobą bardzo zżyci i więź, która ich łączy jest ogromna. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że są różni, a w rzeczywistości ich charaktery są do siebie bardzo zbliżone. Ich upór i porywczość są najlepszym tego przykładem. Gdyby nie fakt, że widziałam młodego kilka razy w akcji nigdy bym nie przypuszczała, że również może być taki narwany i nie umieć pohamować emocji. Oczywiście nigdy nie robił tego względem żony lub dzieci. Ale również ma swoje za uszami.

Pamiętam jak niemal samymi pięściami skatował faceta, który w Polsce przystawiał się do Olo. Pierwszy raz widziałam go wtedy z taka ogromną agresją. Gdyby nie Massimo to podejrzewam, że zatłukłby gościa na śmierć.

Domenico pomagał mi przejść przez ten trudny okres mimo, że jemu też było ciężko.

Teraz jednak starał się być spokojnym i opanowanym, by wspierać mnie. Jest prawdziwym przyjacielem, zapomniał o swoim cierpieniu i odkładał je na bok po to, aby zająć się mną.

Mario natomiast był milczący i wiem, że jest wściekły za to co się stało, ponieważ było to wypisane na jego twarzy. Miał tyle pogardy w swoich oczach względem mnie i Bóg jeden wie o czym teraz myślał i czego mi życzył.

Był zły od samego początku, że ponownie się tu zjawiłam i podejrzewał, że doprowadzi to do nieszczęścia i niestety nie mylił się. Uważał, że moja osoba źle wpływa na Dona, bo przy mnie zapomina kim jest i kim powinien być. Mario

Obwiniał mnie za to, że Massimo, który jest dla niego jak syn walczy teraz o życie, które był gotowy poświęcić dla mnie. Jednocześnie nie mógł sobie wybaczyć, że nie zdążył z odsieczą na czas i gdy się zjawił cała masakra, która się rozegrała dobiegła końca.

Mężczyzna opiekował się Donem po śmierci ojca i tak naprawdę to on go wszystkiego nauczył i wprowadził w ten mroczny świat...

Moment w którym lekarz wyszedł z bloku operacyjnego i powiedział, że operacja się udała, ale nie daje gwarancji, że to pomoże uratować czarnego był dla mnie jak wyrok.

Moje serce po raz kolejny rozerwane było w drobny mak. Znów płakałam wtulona w młodego, który miał już całą marynarkę mokrą od moich łez.

Nie mogłam go teraz stracić. Nie teraz gdy na nowo zawładnął moim sercem, które zostało uleczone po ranach zadanych kilka lat temu. Nie przeżyję kolejny raz utraty ukochanego.

Pokonać 365 wątpliwości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz