Rozdział 43

4.2K 101 60
                                    

Lecąc samolotem układałam sobie w głowie co mam powiedzieć Czarnemu. Jak go przekonać, że tylko on się dla mnie  liczy i że chcę z nim być. Miałam tyle zaplanowanych dialogów, że chyba sama się w nich pogubię. Chciałam tak pokierować rozmową, aby pozwolił mi wszystko wyjaśnić bez żadnych pretensji o to co zrobiłam mimo, iż był temu przeciwny.

Wiedziałam, że gdy  dowie się o moim pobycie na Teneryfie nie będzie zadowolony i pewnie nawet zagotuje się w środku ze złości, że kolejny raz musiałam postawić na swoim i nie liczyłam się z jego zdaniem. To zawsze było naszym największym problemem, bo oboje jesteśmy uparci i żadne nie chce ustąpić drugiemu. Wielokrotnie doprowadzało to do spięć między nami i nie wiem czy będziemy  w stanie to tak łatwo odmienić. Jedno jest pewne, jeśli Czarny mi wybaczy, a mam nadzieję, że tak właśnie będzie to czeka nas dużo pracy.

Chcę zainwestować w ten związek całą siebie i myślę, że on również będzie się starał, ponieważ udowodnił mi, że potrafi się zmienić. Nie będzie to jednak proste zadanie, ale wierzę, że oboje mu podołamy.

Samolot wylądował  i pełna obaw, które w sobie miałam czekałam na Olgę, która miała mnie odebrać z lotniska. Byłam podekscytowana i wystraszona jednocześnie. Obawiałam się, że brak jakichkolwiek informacji od Dona przez te wszystkie dni oznaczał, że podjął już decyzję, która nie jest dla mnie korzystna. Nie chciałam dopuszczać do siebie takich myśli, ale same się przewijały między tymi pozytywnymi, w których uważałam, że wszystko jeszcze da się naprawić.

Rozglądałam się w poszukiwaniu Olo, ale jak zwykle musiała się spóźniać.

- Lari, przepraszam! – krzyczała biegnąc w moją stronę zwracając na siebie uwagę wszystkich przechodniów.

- Już myślałam, że po mnie nie przyjedziesz.

- Nie zrobiłabym ci tego – odparła rzucając mi się w objęcia.

- No, mam nadzieję – zaśmiałam się, mocno ją przytulając.

- Gotowa jesteś na wizytę w posiadłości Torricellich? – zapytała gdy się ode mnie odsunęła i położyła mi dłonie na ramionach.

- Nie do końca, ale wiem, że już bardziej gotowa nie będę niż w tej chwili.

- W takim razie chodźmy.

Jadąc samochodem przyjaciółka opowiedziała mi o obecnie panującej atmosferze w posiadłości, która nie jest  najlepsza. Massimo i Olga od dwóch  dni ze sobą nie rozmawiają i oboje unikają się jak ognia, aby nie prowokować kolejnych awantur. Jedyne kiedy spędzają czas w swoim towarzystwie  to posiłki, które w tym domu praktycznie zawsze spożywa się w gronie rodzinnym nawet gdy między domownikami są jakiś niesnaski. Między tą dwójką często dochodziło do sporów i Olga nawet się tym już nie przejmowała, bo wiedziała, że prędzej czy później jakoś się dogadają ze względu na dzieci.

Zbliżałyśmy się do miejsca docelowego i moje zdenerwowanie zaczęło dawać mi się coraz bardziej we znaki.

A co jeżeli Massimo nie ucieszy mój widok, lecz sprawi, że jego frustracja na mnie będzie jeszcze większa, że nie poinformowałam go o zamiarze przyjazdu na Sycylię?

Don jest typem osoby, która nie lubi niespodzianek, a zwłaszcza takich, które mogą spowodować jakieś problemu lub nieprzewidziane konsekwencję. Wiem, że jako osoba powiązana z czarnym  jestem narażona na różne niebezpieczne wydarzenia i mogłam stać się łatwym celem tylko po to, aby go szantażować i osłabić jego pozycję, ponieważ nieprzyjaciele Dona doskonale zdawali sobie sprawę jaką miał obsesję na moim punkcie.

Dojechałyśmy przed willę i czułam jak cała trzęsę się ze strachu przed tą rozmową. Obawiałam się, że nie uda  mi się go przekonać do swoich racji i nawet uczucie, którym go darzę nie wystarczy aby naprawić naszą relację.

Pokonać 365 wątpliwości Where stories live. Discover now