9. Herbatka Malinowa

6.3K 773 503
                                    

Kiedy rozpoczęła się szkoła, Llian szybko się przekonała, że czar wakacyjnych przyjemności prysł bezpowrotnie. Na peronie spotkała swoje przyjaciółki, z którymi od razu udała się na poszukiwanie wolnego przedziału i wtedy w pociągu zobaczyła Cedrika.

Brakowało jej go przez te ostatnie dni, chciała z kimś porozmawiać jeszcze o Quidditchu czy w ogóle o tym, co wydarzyło się na Mistrzostwach, ale nie było już okazji się spotkać. Przez te wakacje polubiła go bardziej niż przez minione pięć lat z nim w jednej klasie, co sprawiało, że chciała poznać go jeszcze lepiej.

Chciała się z nim przywitać, ale on jej nawet nie zauważył. Stał w wąskim korytarzu i rozmawiał z Cho Chang. Llian przekręciła głowę ze zdziwienia - zapomniała, że się przyjaźnili, a Krukonka była przecież szukającą w drużynie Ravenclaw. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że z Cho miał na pewno więcej wspólnych tematów niż z Puchonką.

- Llian, chodź, mamy miejsca! - zawołała Phoebe, a wtedy dziewczyna zrezygnowała z gapienia się na Diggory'ego, który odszedł w kierunku przedziału dla prefektów.

W trakcie podróży Llian jakoś zupełnie zapomniała o Cedriku, nadrabiając wraz z przyjaciółkami to, czego nie zdążyły sobie powiedzieć w czasie wakacji i snując domysły na temat tego, na jakie wydarzenie miały im się przydać ich suknie. Przypomniała sobie o nim dopiero, gdy pospiesznie wsiadała do powozu, bo tamtego wieczoru lał największy deszcz od wielu dni. Zobaczyła tylko, jak on sam chowa się prędko w powozie wcześniej, już i tak przemoczony do suchej nitki.

W Wielkiej Sali Llian i Phoebe wręcz przytulały się do siebie, próbując się ogrzać po ulewie. Pierwsza z nich zerkała co moment na stół nauczycieli, co ją zasmuciło.

- Tak żałuję, że nie ma już profesora Lupina... - powiedziała Llian z rozczarowaniem. - Widać klątwa nadal działa...

- Jaka klątwa? - zapytała zaintrygowana Georgia, szukając różdżki, by się wysuszyć.

- Czytałam chyba gdzieś, że na Hogwarcie ciąży klątwa i dlatego co roku mamy innego nauczyciela obrony - wyjaśniła Llian. - Ale profesor Lupin... To był mój ulubiony nauczyciel. Już mi się nie podoba ten rok - mruknęła załamana, spuszczając głowę.

Georgia i Phoebe zgodziły się z nią, same spoglądając smutno w stronę nauczycieli. Kilka chwil później ich przygnębienie zwiększyło się, gdy zobaczyły przyprowadzonych przez McGonagall pierwszoklasistów, dygotających z zimna po ich wycieczce do szkoły łódkami. Llian obiecała sobie, że po uczcie zaparzy wszystkim nowym Puchonom malinowej herbaty.

🍵

Turniej Trójmagiczny - odkąd Dumbledore wypowiedział na uczcie te słowa, Llian chodziła trochę jak upojona. Jako pasjonatka historii wiedziała, wydawało się jej, wszystko o tym turnieju i nie potrafiła uwierzyć w to, że akurat w czasie jej nauki w Hogwarcie postanowiono ten turniej przywrócić. Nie mogła doczekać się, aż porozmawia z kimś z innych magicznych szkół, skonfrontuje to, co o nich wiedziała z innymi uczniami, opowie im o Hogwarcie...

Była tak rozmarzona samą perspektywą tych spotkań, że w ogóle nie zastanawiała się nad takimi rzeczami jak to, kto będzie reprezentował Hogwart. Wyłapała tylko krzyki bliźniaków Weasley na całą salę, oburzonych tym, że do udziału konieczne było ukończenie siedemnastu lat, więc sama mogła zapomnieć o zgłaszaniu się przez urodziny w styczniu.

W tłumie osób wracających do pokojów wspólnych zgubiła swoje przyjaciółki, zatrzymana przez pierwszorocznych Ślizgonów, którzy blokowali przejście przy Wielkiej Sali. Kiedy dotarła wreszcie do siebie, zobaczyła nowych Puchonów skulonych na kanapach i fotelach przed kominkiem, słuchających uśmiechniętego Cedrika, który wprowadzał ich w szkolne życie. Wtedy po raz pierwszy tamtego dnia, a przynajmniej tak uważała Llian, w ogóle ją zauważył.

Uśmiech rozpromienił jego twarz i choć mówił do pierwszoklasistów, patrzył na nią. Llian wykorzystała tamtą chwilę, by prędko skoczyć do kuchni i wrócić z całą tacą herbat dla dziesięciorga nowych Puchonów.

- To chyba wszystko na dziś, jeśli będziecie mieli jakieś pytania, to zawsze możecie się do mnie zwrócić. Inni też chętnie wam pomogą - powiedział Cedrik niemal dokładnie w momencie, gdy Llian ponownie pojawiła się w pokoju.

- Zaczekajcie jeszcze - powiedziała, pospiesznie podchodząc do całej grupy, nim ta mogłaby się rozproszyć. - Tak w ogóle to cześć, ja jestem Llian i też witam was w Hufflepuffie. Przed snem przyniosłam wam wszystkim trochę malinowej herbaty, żebyście się nie pochorowali po tej burzy. Proszę, częstujcie się. - Ostrożnie postawiła tacę na stoliku, pilnując, by gorąca jeszcze herbata się nie rozlała.

Cedrik patrzył na nią z zaskoczeniem i swego rodzaju podziwem, jednak pierwszoklasiści byli trochę przestraszeni. Wreszcie jedna ciemnoskóra dziewczyna w koczku odważyła się wziąć pierwszą filiżankę.

- Dziękujemy - powiedziała, a za nią ruszyli pozostali, powtarzając cichsze bądź głośniejsze podziękowania.

- Dobrej pierwszej nocy! - zawołała Llian, gdy zaczęli się rozchodzić. Wtedy Cedrik stanął naprzeciw niej, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Llian, hej, wreszcie cię złapałem - powiedział i od razu przytulił ją na powitanie, ale Llian dopiero po chwili to odwzajemniła, czując się jakoś niezręcznie, zwłaszcza wiedząc, że przez pokój wciąż przechodzili uczniowie.

- Tak, cześć... - odparła, niezręcznie klepiąc go po plecach. - Widziałam cię wcześniej, ale byłeś zajęty - dodała, prędko wycofując się z uścisku.

- Zajęty? Czym? - Cedrik uniósł brew. - Chyba że cieszeniem się z Turnieju. Nie mogę uwierzyć, że organizują go u nas.

- O tak, z tego to też się cieszę - przyznała dziewczyna, poprawiając szatę.

- Zamierzam się zgłosić - odparł Cedrik natychmiast, sprawiając, że Llian opadła szczęka. Kilka sekund zajęło jej przyswojenie tego i jak było to możliwe.

- Co - jak to? - zapytała, po czym zrozumiała tuż po pytaniu. - A tak, ty zdążysz skończyć siedemnaście lat...

- A myślisz, że dałbym radę? - dopytywał, na co Llian zmierzyła go wzrokiem, zakładając ręce.

- Jak będzie konkurencja na zwabienie fanek, to może tak - odparła śmiertelnie poważnie, Cedrik się jednak zaśmiał.

- Ale tak serio to myślisz, że mam po co się zgłaszać?

Llian wzruszyła ramionami.

- Naprawdę tego nie wiem, Cedrik. Ten turniej bywa niebezpieczny, poza tym ciężko przewidzieć, co wymyślili na ten rok, skoro pozmieniali zasady...

- Wszyscy z drużyny mi mówią, żebym się zgłosił - drążył chłopak, jakby chciał, żeby przyznała, że jednak się do tego nadawał.

- Właśnie, nie szkoda ci Quidditcha? - zapytała, przypominając sobie, że ze względu na turniej mecze anulowano.

- Trochę szkoda, właśnie wcześniej rozmawiałem z Cho o szansach na puchar w tym roku... - zaczął, a Llian nieświadomie poluzowała swój krawat. - Ale ten turniej to będzie coś o wiele lepszego. A gdyby jeszcze udało mi się dostać...

- To powiedzmy, że jak się dostaniesz, to będę ci kibicować. - Llian uderzyła go lekko w ramię, śmiejąc się pod nosem, bo jakoś nie wierzyła w to, że to akurat Cedrik zostanie wybrany spośród tylu osób, które będą kandydować.

Te słowa zdawały się mu wystarczać, bo uśmiechnął się szeroko i szczerze. Po tym jego wzrok skupił się na czymś na twarzy Llian i, zanim dziewczyna zdążyła się zorientować, odsunął niesforne loki z jej oczu. Puchonka już kolejny raz czuła się, jakby ktoś ją oszołomił, zastanawiając się, co wstąpiło w Diggory'ego.

- Pogadamy jeszcze o tym, teraz jest już późno. Dobrej nocy, Llian - powiedział, zaczynając powoli iść w kierunku dormitorium.

- Śpij dobrze... - odparła, zmuszając wręcz własne nogi do ruszenia się.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin