53. Herbatka z Mlekiem

3K 384 122
                                    

Moment, w którym para znalazła się w pozycji siedzącej, a Cedrik chciał zdjąć z Llian jej bluzę sprawił, że na moment oboje wrócili do rzeczywistości.

- Ced, jest mi cudownie, ale... No może nie tutaj. - Llian zaśmiała się niezręcznie, a Cedrik nie mógł napatrzeć się na jej rumiane policzki: po części spowodowane chłodem, a po części tym, co jej robił.

- Chciałem ci to pokazać później w ramach niespodzianki, ale skoro tak to się potoczyło...

- Co ty kombinujesz? - zapytała zdezorientowana Llian, lecz wtedy Cedrik wstał pospiesznie i sięgnął po swoją różdżkę, a następnie wyjął coś z piknikowego koszyka.

Nim Llian zdążyła dopytać o więcej, stał przed nią namiot, który, zdawało się jej, już dobrze znała.

- To ten namiot z mistrzostw - wyjaśnił Cedrik, potwierdzając jej podejrzenia. - Tak żebyśmy, no... Nie musieli wracać do zamku po ciemku i nie ryzykować spotkania z Filchem. Chłopaki nas kryją, jakby co.

- No ładnie to sobie zaplanowałeś.

- Mam swoje momenty. - Cedrik uśmiechnął się, po czym odsunął klapę namiotu na bok. - Skoro już się napatrzyliśmy na widoki, to zapraszam do środka.

Rozanielona Llian natychmiast wstała, żeby tak właśnie zrobić, lecz ostatecznie zawahała się.

- A nauczyciele nie będą zdziwieni widokiem białego namiotu w środku lasu? Na pewno go widać z Hogwartu... - Niepewnie odwróciła głowę w stronę zamku, za którym już prawie zaszło słońce.

- Zaraz rzucę zaklęcia zabezpieczające. Nauczyciele to jedno, zwierzęta to drugie.

Gdy to powiedział, w Llian aż się coś rozgrzało. Miała wrażenie, że zawładnęły nią jakieś pierwotne instynkty, te sprawiające, że kobiety szukały i pragnęły tych mężczyzn, którzy będą w stanie ochronić domowe ognisko - a Cedrik, świadomie czy nie, właśnie takie sygnały jej wysyłał.

- No proszę. Przygotowany coś jesteś - powiedziała tylko, już jedną nogą wkraczając do namiotu.

- Hej, przygotowywałem się do tego turnieju - wyjaśnił, już zajmując się tworzeniem bariery wokół nich.

Wewnątrz namiotu - znacznie większego w środku niż na zewnątrz - Llian znalazła jedno łóżko po lewej, drugie łóżko po prawej, a pomiędzy nimi stolik, trzy krzesła i wejście do kolejnej komory po schodkach. Znajdowało się tam też kilka mniejszych, drewnianych szafek, jednak dziewczyna nie zdążyła się zastanowić, co w nich było, bo Cedrik wszedł za nią do środka, zebrawszy też to, co zostawili na zewnątrz.

- Dwa łóżka - powiedziała Llian od razu. - Czyli nie przekonam się, jak się sprawdzasz jako poduszka, co?

- Och, Lils... - Cedrik wyminął ją i spojrzał na nią tak, że na moment zaparło jej dech. Podszedł do płachty ukrywającą kolejną komorę, a następnie odciągnął ją na bok, by ujawnić... Łóżko dwuosobowe.

- Co w ciebie wstąpiło? - zapytała Llian po tym, jak dosłownie pozbierała szczękę z podłogi.

- Chciałem cię zaskoczyć - zaczął, powoli się do niej zbliżając - i najwyraźniej mi się udaje...

Wrócili do pocałunków, a bluza Llian opadła na podłogę, zapomniana. Na stojąco zaczynało im jednak być niewygodnie, a przynajmniej Cedrikowi, który nagle chwycił ją mocno i bez ostrzeżenia wziął ją na ręce.

- Diggory! Zawału dostałam!

- Przecież już cię nosiłem i wiesz, że nie wypuszczę... - wyszeptał, a ona już kilka chwil później uderzyła plecami o materac większego łóżka.

Cedrik całował ją, zawieszony nad nią na czworaka, aż w pewnym momencie podniósł się wyżej i jednym, szybkim ruchem zdjął z siebie koszulkę... I wtedy Llian zatkało, a jednocześnie ją obudziło.

- Ced, zaczekaj - powiedziała, zanim mógłby pocałować ją po raz kolejny i zatrzymała go, kładąc dłoń na jego nagim już torsie. - Wiem, do czego to zmierza... Ale możemy dziś się tylko poprzytulać? Wolałabym się lepiej przygotować i przełożyć to na... - Tu sama go cmoknęła, po czym zaczęła szeptać. - Na na przykład wtedy, gdy wygrasz ten turniej.

I choć początkowo Cedrik wyglądał na nieco zawiedzionego, te ostatnie słowa zadziałały niczym zaklęcie. Na jego usta wstąpił szelmowski uśmieszek, a on pocałował ją po raz kolejny.

- Tym większa motywacja...

Ostatecznie po niezwykle miło spędzonym wieczorze Llian udało się sprawdzić, czy Cedrik nadawał się na poduszkę.

Nadawał.

Tak też spędzili noc w tamtym namiocie, pierwszy raz śpiąc ze sobą w jednym łóżku i przekonując się, że to też im pasowało. Rankiem dziewczynę obudziło nic innego jak ukochany przez nią aromat herbaty delikatnie pieszczący jej nozdrza. Wtedy dziewczyna zaczęła powoli podnosić się z posłania, na którym była już sama - dlatego po prędkim odświeżeniu się za pomocą różdżki wyszła do drugiej komory namiotu.

- Dzień dobry - powiedział Cedrik, który stał przy zauważonym przez nią poprzedniego wieczoru stoliku i najwyraźniej go nakrywał. Tamta komora już całkiem przepełniona była zapachem herbaty.

Llian zeszła po schodkach, które rozdzielały komory, po czym pospiesznie podeszła do chłopaka, by pocałować go w policzek.

- Chyba chciałabym się częściej tak budzić - powiedziała wciąż jeszcze zaspana, pocierając oczy.

- W namiocie?

Llian pacnęła go w plecy.

- Z tobą, kretynie.

Na te słowa Cedrik zareagował tylko szczerym uśmiechem, po czym wskazał głową na stół.

- Zrobiłem właśnie herbatę z mlekiem... I mamy ciastka na śniadanie.

Usłyszawszy te słowa, Llian przez chwilę patrzyła na niego z otwartymi ustami, a on z zaintrygowaniem czekał, aż wreszcie coś z siebie wydusi.

- Jak ja mogłabym wyjść za ciebie, tu, teraz, zaraz - powiedziała wreszcie, przytulając go od boku, na co on roześmiał się w głos.

- Kiedyś zamierzam do tego doprowadzić, ale na razie - przywołał do siebie różdżdką jedno ciastko z dżemem truskawkowym i bez pytania wpakował je Llian w usta - smacznego.

Dziewczyna wycofała się, by złapać okruszki z ciastka, jednak przy tym wciąż patrzyła na niego wielkimi oczami. On właśnie w zasadzie pośrednio się jej oświadczył, a ona miała zachować spokój?

Llian usadowiła się na krześle naprzeciwko niego, a on wkrótce rownież usiadł, podsunąwszy jej kolejne ciastko. Wtedy dziewczyna zauważyła, że uśmiech zniknął mu z twarzy i znacznie się zmartwiła.

- Hej, coś się stało? - zapytała, pospiesznie przełykając ciastko. - Ja tak cicho siedzę, bo mnie zatkało, no i te ciastka się cholernie kruszą...

- Lils, no co ty - przerwał jej. - Po prostu jeszcze tak mnie momentami zaczyna łapać strach przed tym trzecim zadaniem... I to, że nic o nim nie wiem.

I choć Llian jeszcze niedawno mówiła, że ma złe przeczucia, które wcale jej nie przeszły, w tamtej chwili wiedziała, że nie może o nich mówić.

- Ale to naturalne, Ced, mówiłam ci. - Dziewczyna prędko otrzepała ręce z ciastka. - Dziwiłabym się, jakbyś w ogóle się nie bał. A powiem ci na pewno, że nie będzie ani smoków, ani trytonów, no i będzie labirynt.

Ku jej zadowoleniu, on zareagował krótkim śmiechem.

- Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć. Dlatego tylko tobie o tym mówię.

Llian była tamtego ranka już tak rozczulona i wręcz płynna w środku, że zaczynała myśleć, że może to trzecie zadanie jednak nie będzie takie złe, jak się spodziewała?

Pochyliła się w jego kierunku, by złapać go za rękę nad stołem.

- I obiecuję, że zawsze będę się starała to robić.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now