- Ty jesteś nienormalny - powiedziała Llian, wchodząc za Cedrikiem do łazienki dla prefektów. - Mnie nawet nie powinno tu być!
Diggory machnął ręką, pilnując, aby wejście się za nimi zamknęło. W jednej ręce wciąż trzymał złote jajo.
- Przecież nie robimy nic złego - przekonywał. - Najwyżej powiemy, że mi pomagasz jako reprezentantowi, co w zasadzie nie jest kłamstwem.
- Proszę, jak mu już to reprezentowanie uderzyło do głowy! - zawołała Llian, a jej głos odbił się echem od ścian sporego pomieszczenia.
Łazienka prefektów zrobiła na Llian ogromne wrażenie. Pomieszczenie było niemal w całości marmurowe, jasne, a uwagę najbardziej przykuwała wanna - a właściwie prostokątny basen, do którego skierowane były dziesiątki złotych kurków, każdy z innym kamieniem. Po jednej jego stronie znajdował się arsenał wszelkich przedmiotów potrzebnych do kąpieli, takich jak specjalne szampony, sole, odżywki, mydła, proszki, olejki - dzięki nim w łazience pachniało jak w perfumerii, i to w dobrym znaczeniu. To wszystko delikatnie oświetlał żyrandol ze świecami, tworząc niepowtarzalną atmosferę, przez którą aż chciało się oddać relaksowi.
- Na co wam taka duża wanna? Wszyscy prefekci w szkole by się w niej zmieścili, i to jednocześnie - powiedziała, wychylając się i zauważając, że niecka była dość głęboka. - Ale co ja tam wiem, zwykły śmiertelnik ze mnie.
Cedrik zaśmiał się głośno, a następnie delikatnie odłożył jajo na ziemię.
- To chodź, śmiertelniku, poćwiczyć taniec. - Wyciągnął do niej rękę, po czym prędko ustawili się tak, jak do tańca.
Llian zrobiło się cieplej. Z nim jeszcze tak nie stała... Ale wtedy, gdy wiedziała już, że to on będzie jej partnerem, to wszystko wydawało się o wiele bardziej wyjątkowe niż wtedy, gdy tańczyła z Patrickiem.
- Co cię podkusiło, żeby przyjść akurat tutaj? - zapytał, kiedy Cedrik mocno złapał w talii, na co jej serce nie pozostało obojętne.
- Mam tu dostęp, nikt nam nie przeszkodzi, i jeszcze jest dużo miejsca. Czego chcieć więcej?
- A kto będzie nas uczył?
- My sami - odparł oczywistym tonem, po czym, zanim Llian mogła mu nawet odpowiedzieć, zaczął prowadzić ją po marmurowej posadzce.
Po kilku próbach wspólnego liczenia zdali sobie sprawę, że było z nim łatwiej, lecz wciąż nie radzili sobie zbyt dobrze.
- Dobra, a ten moment z podnoszeniem? Jego to się boję najbardziej... - powiedziała Llian, zatrzymując się.
- No co ty? Przecież wiesz, że daję radę cię podnieść.
- No tak, ale... Boże! - Llian krzyknęła na cały zamek, gdy Cedrik bez ostrzeżenia złapał ją, podniósł i bez problemu postawił z powrotem przy okazji obrotu. Dziewczyna posłała mu niedowierzające spojrzenie.
- Nigdy mnie chociaż nie ostrzeżesz, co?
- Chciałem ci tylko udowodnić, że o podnoszenie nie musisz się martwić - powiedział, zabierając z jej twarzy niesforny lok. - Jesteś lżejsza niż Złoty Znicz.
- Nie kokietuj mi tu. Tylko podnoszenie mamy opanowane.
- Zmianę ramy też - zauważył Cedrik, po czym znowu ustawił się do tańca.
Tańczyli, a przynajmniej próbowali, jeszcze nieco ponad pół godziny - po tym czasie poszło im jednak lepiej, więc postanowili zrobić sobie przerwę. Usiedli na skraju wanny, a Cedrik odkręcił kilka kurków, by pomoczyli w niej chociaż nogi.
![](https://img.wattpad.com/cover/184526086-288-k665059.jpg)
YOU ARE READING
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfiction🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...