54. Herbatka Czarna

2.4K 361 86
                                    

Koledzy Cedrika mieli różne domysły na temat tego, co stało się na jego wyjątkowej randce z Llian, zwłaszcza że ta chodziła po zamku rozanielona. Parze to jednak nie przeszkadzało, przeciwnie, dziewczyna zachęcała, by znowu gdzieś poszli, prowokując w innych więcej zazdrości. Cedrik nie miał nic przeciwko temu i potajemnie już chciał planować coś nowego.

Llian postanowiła za to wreszcie zapoznać swojego chłopaka z Paolą. Spotkać mieli się naturalnie w kuchni, gdzie Puchonka przygotowywała ciastka owsiane do degustacji dla obojga, wraz z czarną herbatą.

- O! Cześć, Paola, chodź - powiedziała Llian, gdy tylko zauważyła piękną dziewczynę wchodzącą do kuchni. - Cedrik, to jest właśnie Paola, o której ci mówiłam.

Puchon, który miał wtedy zapchaną buzię czymś słodkim otrzymanym od ukochanej, połknął wszystko pospiesznie i wytarł ręce o szkolny sweter.

- O, miło mi. - Wyciągnął rękę do niższej od niego dziewczyny w mundurku Beauxbatons, a ona ją uścisnęła.

- Paola, to jest właśnie Cedrik, mój chłopak...

- No pewnie, znam waszego reprezentanta. - Zaśmiała się Paola, a potem zauważyła nieco skonsternowaną minę Diggory'ego. - Spokojnie, nie przyszłam na przeszpiegi. Ja się już pogodziłam, że Delacour to spektakularnie przerżnie.

- Nie no, Fleur to dobra zawodniczka, miała po prostu pecha - powiedział Cedrik, opierając się ponownie o blat, na którym Llian przygotowywała ciasto.

- Słuchaj, serio, to moja psiapsiółka jakaś nie jest, ja tu jestem zresztą głównie turystycznie - przekonywała Paola. - Możemy odpuścić sobie uprzejmości. Kawa na ławę, Fleur już jest przegrana.

- Cedrik mówi szczerze, Paola. - Llian nieznacznie uniosła wzrok znad miski, w której mieszała składniki. - My Puchoni zawsze staramy się być szczerzy.

- Ja się tam na tym nie znam, nadal nie ogarniam tych domów waszych. - Paola założyła ręce i oparła się o blat naprzeciwko nich. - Ale mówię tylko, że turniejowo tu nie jestem. Po prostu Llian to świetna babka.

- Och, dziękuję...

- A z tym trudno mi się nie zgodzić - powiedział Cedrik, po czym pocałował ją w policzek.

Llian wykonała kilka machnięć różdżką nad miską, a ciasto wyleciało ze środka i ułożyło się w czterech rzędach po pięć okrągłych ciastek na blasze.

- Ha! Wreszcie to zaklęcie mi wychodzi bezbłędnie! - Dziewczyna podskoczyła z radości, po czym odsunęła się, by pokazać blachę Patrzcie, każde ciastko identyczne. Jestem taka szczęśliwa, że wreszcie wychodzi, ojeju...

- A co w ogóle robisz? Bo dobrze pachnie. - Zaciekawiona Paola podeszła do niej bliżej.

- Ciastka owsiane. Pierwszy raz, mam nadzieję, że wyjdą - wyjaśniła Llian, różdżką odsyłając blachę do pieca.

- Llian zawsze tak mówi, a potem wszystko wychodzi pyszne - zauważył Cedrik, czym zarobił sobie na zirytowane spojrzenie od swojej dziewczyny. - No co, miałem powiedzieć, że są ohydne? Przecież nie są.

- Bredzisz tak, bo zakochany w niej jesteś - wtrąciła od razu Paola, odrzucając swoje bujne włosy na pleacy. - Ja za to ocenię obiektywnie.

Tamto spotkanie minęło całej trójce niezwykle przyjemnie, a i ciastka okazały się obiektywnie pyszne. I kolejne dni mijały miło, nawet jeśli coraz bardziej nerwowo.

Cedrik ostatecznie nie zaprosił Llian na kolejną wyjątkową randkę, bo dopadł go stres związany ze zbliżającym się finałem Turnieju Trójmagicznego. Próbował sobie z nim poradzić poprzez trenowanie, czytanie, sprawdzanie wszystkiego, co mogło mu się jeszcze przydać nawet po nocach. Poza strachem przed tym, co mogło go spotkać dochodziła przecież jeszcze obawa zawiedzenia tych setek osób, które mu kibicowały.

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now