Kolejne dni mijały dość zwyczajnie i nudnk, to jest, aż do pewnego wieczoru pod koniec marca. Llian przyszła do Wielkiej Sali na kolację, pocałowała Cedrika w policzek i usadowiła się obok niego, a on zaczął przyglądać się jej z zainteresowaniem. Widział po niej, że coś chciała powiedzieć, dlatego zapytał od razu:
- Co tam?
- No co... - Westchnęła. - Przeczytałam list od moich rodziców przed chwilą. Widzieli oczywiście nasze zdjęcie w Czarownicy... I teraz dopytują, czemu im nie powiedziałam, że Cedrik Diggory, reprezentant Hogwartu, to mój chłopak. Ogólnie życia nie mam.
Cedrik zaśmiał się pod nosem.
- Ja tylko mam nadzieję, że twój tata mnie nadal lubi po tym pocałunku na zdjęciu... - powiedział, jednocześnie myśląc o swoim ojcu, który podkreślał, jak po tamtym zdjęciu był z niego dumny.
- Na pewno. On i mama to są raczej źli na mnie, że im nie powiedziałam. - Llian sięgnęła po grzanki, które zamierzała zjeść z serwowaną zupą. - A teraz mam już pewność, że zaraz dowie się też cała rodzina i ech... Życia po powrocie nie będę mieć.
- Nie martw się, ja z to... - zaczął rozbawiony Cedrik, jednak jego wypowiedź przerwał krzyk, który przykuł uwagę większości osób w sali.
- O proszę, Malfoy! - krzyknęła Ella Caskwind, Ślizgonka z ich roku do Malfoya i jego przyjaciół stojących przy wejściu. - A ty jesteś dumny z rodziny zdrajców krwi?!
Llian i Cedrik natychmiast wymienili między sobą zdezorientowane spojrzenia, a później także z przyjaciółmi.
- O czym ty mówisz? - burknął Malfoy w odpowiedzi, najwyraźniej równie zdezorientowany.
- Spytaj swojej kuzyneczki, która obściskiwała się z Weasleyem! Idiotka!
Ella krzyknęła to na tyle głośno, że pozostał część Wielkiej Sali też odwróciła się w ich stronę.
- Mieliśmy rację co do niej! Kretynkę do kretynów ciągnie! - zawołała triumfalnie brunetka ze stołu Slytherinu.
- Cholera, ja się do niej zbliżyłem! - dodał jeden ze Ślizgonów, jakby otrząsając się z brudu.
Llian i Cedrik obserwowali to wszystko w kompletnym szoku, wciąż wymieniając niedowierzające spojrzenia. Dopiero wtedy zauważyli, że w wejściu stała też Callie Irving, przerażona, trzęsąca się... I zrozumieli, że to o niej musiało być to wszystko.
Nastąpiła chwila niezwykłego napięcia, aż wreszcie Ślizgonka wybiegła z Wielkiej Sali ze łzami w oczach. Tuż po tym, ku kompletnemu zdezorientowaniu Llian, za nią wybiegł jeden z bliźniaków Weasley.
- Co się właśnie stało? - szepnęła oszołomiona Phoebe.
- Też chciałbym wiedzieć - przyznał Patrick, zaglądając jeszcze w stronę wyjścia, jednak tam wszyscy już się rozeszli.
- Cholera, nie sądziłam, że to powiem, ale żal mi Irvingowej - przyznała Llian z rozdziawionymi ustami. - Wychodzi na to, że mają ją za zdrajczynię krwi, ale ją? To się w ogóle nie klei, przecież ja nawet w podręczniku czytałam o jej pradziadku, zasłynął z walki przeciwko Grindelwaldowi czy coś...
- Nie no, mnie wciąż nie jest jej jakoś szkoda - mruknęła Georgia. - Jak ja się wywróciłam, to się śmiała, a nie litowała.
- Ale teraz wygląda na to, że nawet jej przyjaciele są przeciwko niej - zauważył Cedrik, na co Georgia wzruszyła ramionami.
- Może karma.
- Tylko dlaczego Weasley za nią wybiegł? - zapytał Anthony.
- Zaraz... - Phoebe podrapała się po brodzie. - Myślicie, że to o nim mówiła Caskwind? Że to z nim Irving się obściskiwała czy coś?
YOU ARE READING
Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik Diggory
Fanfiction🍵 Historia magii i herbata - te dwie rzeczy od zawsze leżały w kręgu zainteresowań Llian. Dziewczyna nie zwykła wpuszczać do ów kręgu jakichkolwiek innych rzeczy, w tym chłopców, którzy w ogóle jej nie zajmowali. Jednak splot (nie)szczęśliwych wyda...