70. Herbatka Różana

2K 318 29
                                    

Minął ponad rok od bitwy o Hogwart, od śmierci Voldemorta i Czarnej Pani, od wybudzenia się Cedrika... Zmieniło się naprawdę wiele.

Cedrik już prawie mógł chodzić bez pomocy magicznych kul, ale wciąż był bardzo słaby i potrzebował rehabilitacji przed powrotem do Hogwartu, na którym mu tak bardzo zależało. Llian była przy nim przez cały ten czas, przy każdym nowym kroku, przy każdym leku oraz ćwiczeniu, stale zapewniając mu zarówno swoje wypieki, jak i miłość.

Odżyła. Nie tylko na nowo pokochała pieczenie oraz herbatę, ale i jak szalona prowadziła badania do swojej książki na temat Czarnej Pani. Spotkała już mnóstwo ludzi, którzy udzielili jej swoich wspomnień, a miała spotkać jeszcze więcej, i to właśnie robiła tamtego upalnego, sierpniowego dnia... W Hiszpanii.

Llian siedziała na czerwonej kanapie w patio wyłożonym niebiesko-białą terakotą, a obok niej siedziała Paola, uśmiechnięta od ucha do ucha i nie mogąca nacieszyć się wizytą przyjaciółki. Prędko się jednak zamknęła, gdy do pomieszczenia weszło starsze małżeństwo.

Oboje mieli siwe włosy, ale wyglądali bardzo dostojnie. Kobieta miał pomarańczową suknię, a mężczyzna krótkiego kucyka i charakterystycznego wąsa, niemalże równie białego, co jego koszula. Na ich widok obie dziewczyny natychmiast zerwały się z kanapy.

- Babciu, dziadku, to jest właśnie Llian - powiedziała Paola po angielsku, gdy małżeństwo stanęło naprzeciw nich, by usiąść na drugiej kanapie.

- Bardzo miło mi państwo poznać - wtrąciła od razu Llian, wymieniając z nimi uściski dłoni.

- Nam ciebie również - powiedziała kobieta.

- Paola opowiadała nam o tobie... - dodał mężczyzna. - Co to za niespodzianka, o której mówiłaś, Paola?

- Już wyjaśniam - odpowiedziała Llian zamiast niej, gdy wszyscy usiedli. - Pracuję jako historyk i udało mi się z moim zespołem odnaleźć dom, w którym mieszkał Voldemort i...

- Ten zdrajca - syknął mężczyzna, natychmiast wyraźnie się denerwując.

- Tak... Paola opowiedziała mi o tym, jak państwa okradł lata temu. I tak się składa, że... - Llian wyciągnęła różdżkę, którą wskazała na różową torebkę, leżącą przez cały czas obok niej.

Ku zaskoczeniu małżeństwa, z niepozornej torebki zaczęły wylatywać dziesiątki, a może nawet setki książek, które zaczęły ustawiać się w kolumny obok kanap, jedna po drugiej, wszystkie wysokości przeciętnego dorosłego mężczyzny.

- Udało nam się odzyskać całe państwa zbiory - wyjaśniła, czym praktycznie wbiła małżeństwo w ich siedzenia.

- Ramon... - wydusiła kobieta, łapiąc swojego męża za rękę.

On nawet nie zareagował na to słowo. Rozdziawił usta, a w jego oczach w kilka sekund pojawiły się łzy. Wstał powoli, przez co żona go puściła, a następnie podszedł do jednej z kolumn.

- Myślałem, że tego już nie dożyję - wyszeptał poruszony, patrząc na księgi tak, jakby były jego dziećmi. Sięgnął po pierwszą z nich i otworzył, a wtedy kobieta również wstała.

- Dorobek naszej rodziny - mówił Ramon ze łzami w oczach, wertując stronice trzymanej księgi. - Wraca do nas... Po tylu latach...

- Mówiłam, że się ucieszy - szepnęła Paola, a Llian nie mogła przestać się uśmiechać. Zdecydowanie był to jak dotąd najpiękniejszy moment w jej pracy historyka; była z siebie dumna.

- Jak ci dziękować? - zapytał Ramon, wreszcie unosząc wzrok. - Jak możemy się odwdzięczyć?

- To jedyna słuszna rzecz, by państwu wszystko oddać, a że akurat z Paolą się znamy, to cieszę się, że mogłam to zrobić osobiście... Choć jeśli mogę, to chciałabym prosić państwa o udostępnienie mi wspomnień o Voldemorcie oraz Czarnej Pani... Prowadzę badania na ich temat i piszę książkę...

Dzieje Herbatki Różanej • Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now